Splendor i prestiż czy niepotrzebny dodatek? Historia niepunktowanych wyścigów w IndyCar

W 2024 roku po raz pierwszy od 16 lat w ramach sezonu IndyCar zostanie zorganizowany pozamistrzowski, niepunktowany wyścig pokazowy na torze The Thermal Club. Nie jest to jednak absolutna nowość, a powrót po wielu latach. Takie wyścigi w minionych czasach pojawiały się w kalendarzu cyklicznie, by później zaginąć w odmętach historii na kolejne dekady. Przyjrzyjmy się, gdzie, jak i kiedy organizowano niepunktowane wyścigi.

Marlboro Challenge

Organizowany w latach 1987-1992 wyścig można uznać za prawdziwy pojedynek pomiędzy największymi gwiazdami serii. Bardzo często odbywał się w połączeniu z ostatnią punktowaną rundą sezonu, co dodawało mu dodatkowego prestiżu. Nie wszyscy kierowcy mieli jednak prawo wziąć w nim udział. Kwalifikację uzyskiwali: zwycięzcy wyścigów i zdobywcy pole position w roku kalendarzowym pomiędzy kolejnymi edycjami, urzędujący mistrz serii i urzędujący zwycięzca Indianapolis 500. Jeśli w ten sposób nie udało się wyłonić dziesiątki najlepszych kierowców, uzupełniano stawkę czołówką klasyfikacji generalnej obecnego sezonu.

Tylko trzy tory miały zaszczyt goszczenia tego wydarzenia, każdy z nich dwukrotnie: Tamiani Park w Miami, Laguna Seca w Monterey i Nazareth w Pensylwanii. Dystans wyścigu w każdym roku wynosił około 100 mil i wymagał jednego zjazdu do alei serwisowej na dotankowanie.

Do pierwszej edycji zakwalifikowało się dwunastu kierowców, jednak wystartowało tak jak w następnych latach dziesięciu. Inauguracja odbyła się przy okazji finałowej rundy sezonu na torze Tamiani Park. Po swój drugi tytuł mistrzowski pewnie zmierzał Bobby Rahal i to on również był głównym faworytem prestiżowej rywalizacji.

Kolejność startowa została wylosowana przed wyścigiem. Z pole position ruszał Raul Boesel, jednak już na starcie na prowadzenie wysunął się Bobby Rahal. Stracił on jednak pierwsze miejsce na rzecz Emersona Fittipaldiego w momencie swojego szybszego zjazdu na obowiązkowy pit-stop. Brazylijczyk zdołał wypracować sobie dwadzieścia sekund przewagi, jednak szarżujący Rahal w momencie zjazdu Fittipaldiego był w stanie wrócić na prowadzenie. Brazylijczyk rzucił się jeszcze w pogoń za Amerykaninem, jednak w kluczowym momencie, na ostatnim okrążeniu, zabrakło mu paliwa. Rahal zgarnął 225 tysięcy dolarów i został zwycięzcą pierwszej edycji Marlboro Challenge. Dzień później w punktowanym wyścigu tyle szczęścia już nie miał, ale i tak pewnie zdobył drugi tytuł mistrzowski.

Druga edycja, znów zorganizowana przy okazji finału sezonu w Miami, dostarczyła niemniej emocji. Z pole position wystartował Danny Sullivan, który na starcie stracił prowadzenie na rzecz Ala Unsera Jr. Świetny początek zaliczył również Michael Andretti, przebijając się przez stawkę na mokrym torze. Na 20. okrążeniu zaczęła się walka o prowadzenie między nim a Unserem, która trwała już do końca.

Dziesięć kółek później obaj kierowcy zamienili opony deszczowe na «slicki». Na 33. Okrążeniu Andretti wyprzedził Unsera, jednak nie był to absolutnie koniec walki. Na dwa okrążenia przed końcem liderzy, dublując wolniejsze bolidy, podjęli kolejną, jak się później okazało ostatnią, walkę. Unser zaatakował w jednym z zakrętów, jednak nie zauważył stojącej kałuży wody, w którą wjechał, obrócił się i uderzył w ścianę, otwierając Andrettiemu drogę do zwycięstwa, które oczywiście dowiózł do mety. Drugi rok z rzędu jeden z walczących o zwycięstwo kierowców nie skończył rywalizacji nawet na podium. Drugie miejsce zajął Emerson Fittipaldi, a trzecie Raul Boesel.

W 1989 finałowa runda przeniosła się na tor Laguna Seca, a wraz z nią Marlboro Challenge. Tym razem wyścig zamiast emocji na torze dostarczył dramaturgii poza nim. Stratedzy z niepewnością obliczali, czy ich kierowcom wystarczy paliwa, by dojechać do mety. Od 13. okrążenia na prowadzeniu był Al Unser Jr, który chciał powetować sobie niepowodzenie sprzed roku. Pierwszą pozycję utrzymał również po zjazdach do mechaników, jednak goniący go Emerson Fittipaldi konsekwentnie niwelował stratę, jednak w końcu i on musiał zacząć oszczędzać paliwo. Nie zdołał jednak zaoszczędzić go wystarczająco, by móc bezpiecznie dojechać do mety. Na ostatnim okrążeniu Brazylijczyk zaczął zwalniać i został wyprzedzony przez wszystkich swoich rywali, jednak na oparach zdołał dojechać do mety. Unser sięgnął po zwycięstwo, które mógł wywalczyć już rok wcześniej. Drugi był Danny Sullivan, a trzeci Bobby Rahal.

W następnym roku wyścig po raz pierwszy odbył się na torze owalnym i nie towarzyszył finałowej rundzie sezonu. Nieistniejący już dzisiaj tor Nazareth gościł wtedy przedostatnią rundę kampanii 1990. Pierwsza część wyścigu należała do Michaela Andrettiego. Amerykanin prowadził przez pierwsze 65 okrążeń, jednak musiał uznać wyższość konsekwentnie przebijającego się przez stawkę Ricka Mearsa. Amerykanin wystartował z trzeciej pozycji, jednak po słabym starcie musiał odrabiać straty. Na 72. okrążeniu Mears zjechał na obowiązkowy pit-stop, podczas którego nie tylko dolał paliwa, ale również zmienił ustawienia przedniego skrzydła. To dało prowadzenie Arie’mu Luyendykowi, który jednak kilka kółek później również zjechał do swoich mechaników. Wprowadzone zmiany dodały Mearsowi skrzydeł, który wygrał cały wyścig z przewagą 9 sekund nad Emersonem Fittipaldim.

W 1991 roku prestiżowy wyścig powrócił do Monterey. Ściganie ponownie miało jednego głównego aktora o nazwisku Mears. Piękny sen Amerykanina, pędzącego po drugą wygraną rok po roku i sporą premię w wysokości ponad 400 tysięcy dolarów, został brutalnie przerwany na 42. okrążeniu. Problemy z przepływem paliwa spowodowały znaczny spadek prędkości, co bardzo szybko wykorzystał, jadący za nim Michael Andretti, który mimo prowadzenia tylko przez trzy ostatnie okrążenia wygrał cały wyścig. Mears opanował problemy jednak nie był już w stanie wrócić do walki i skończył rywalizację na drugim miejscu. Podium uzupełnił Emerson Fittipaldi.

Ostatnia runda z cyklu Marlboro Challenge odbyła się po raz drugi na owalu Nazareth. Początek wyścigu przebiegał pod dyktando Bobby’ego Rahala i Michaela Andrettiego. Na 54. okrążeniu wyjechał samochód bezpieczeństwa, który spowodował niemałe zamieszanie i kontrowersje. Dwa okrążenia później prowadząca dwójka i Emerson Fittipaldi zjechali na obowiązkowy pit-stop. Rahal i Andretti zbyt szybko wyprzedzili samochód bezpieczeństwa, za co zostali ukarani karą stop&go. Rahal dodatkowo otrzymał jeszcze jedną karę za rzekomy wyciek paliwa, jednak tak naprawdę został ukarany za odjechanie ze stanowiska serwisowego, kiedy wąż paliwowy był jeszcze podłączony, co zupełnie wykluczyło go z rywalizacji o wygraną. Tak z liderującej trójki bez żadnych problemów pozostał tylko Fittipaldi, który pewnie zmierzał po zwycięstwo. Brazylijczyk we wszystkich wyścigach Marlboro Challenge pokazywał konsekwentną jazdę, tylko jednej edycji nie kończąc na podium. Drugi był Andretti, a trzeci Paul Tracy.

Po edycji 1992 koncern Phillip Morris zmienił swoją strategię sponsoringową, wycofując się między innymi właśnie z IndyCar, co spowodowało upadek niemistrzowskiego wyścigu i odejście od tej konwencji na wiele lat.

Nikon Indy 300

Planowany wyścig w Gold Coast w Australii miał być przedostatnią rundą sezonu 2008 Champ Car. Historia napisała dla toru ulicznego Surfers Paradise jednak inny scenariusz. Na początku roku doszło do połączenia, a właściwie wchłonięcia Champ Car, będącego spadkobiercą CART, przez Indy Racing League, znanej już wtedy jako IndyCar. Do kalendarza zunifikowanej serii włączono trzy wyścigi z planowanego kalendarza upadającej serii: GP Long Beach, Edmonton i właśnie Gold Coast. W dwóch pierwszych rundach rozdano normalne punkty mistrzowskie, jednak weekend w Australii zaplanowano dopiero na 26 października, czyli prawie dwa miesiące po wyścigu na torze owalnym w Chicago, który jeszcze przed połączeniem się obu serii miał otrzymać zaszczyt kończenia sezonu.

Z tego powodu zespoły potraktowały pokazową rundę w Australii jako swoisty test przed sezonem 2009. Do stawki po jednosezonowej przerwie spowodowanej próbą podboju NASCAR powrócił Dario Franchitti. Brytyjczyk, który jeszcze nie wiedział, że po powrocie wygra kolejne trzy mistrzostwa z rzędu, zastąpił w zespole Chip Ganassi Racing Dana Wheldona, który to powrócił do swojego pierwszego zespołu Panther Racing.

Z pozycji urzędującego mistrza serii do zmagań przystępował Scott Dixon. Nowozelandczyk wygrał sześć z siedemnastu punktowanych rund i wyprzedził w klasyfikacji generalnej Helio Castronevesa i Tony’ego Kanaana. Na dalszych pozycjach uplasowali się Dan Wheldon, Ryan Briscoe i Danica Patrick, która pozostaje jedyną kobietą, która wygrała wyścig IndyCar.

Kwalifikacje do wyścigu odbywały się na przesychającym torze. Nie wszyscy kierowcy jednak doczekali tych warunków, gdyż niektórzy zdążyli się rozbić na samym początku jeszcze przy padającym deszczu, kończąc czasówkę bez żadnego pomiarowego okrążenia. Świetne tempo prezentowali reprezentanci szeroko pojętych antypodów. Will Power, Scott Dixon i Ryan Briscoe pokazywali, że są tutaj, by walczyć o najwyższe laury. W drugiej części kwalifikacji najlepszy okazał się Dixon przed Hélio Castronevesem i Dario Franchittim. W „Fast Six” do głosu doszła już australijsko-nowozelandzka trójka, licytując się na najszybsze okrążenia. Wydawało się, że barierę nie do przebicia ustanowił znów Dixon, jednak na ostatnim okrążeniu Power zachwycił wszystkich, bijąc czas Nowozelandczyka o ponad osiem dziesiątych sekundy. Czołową trójkę zamknął Briscoe.

Najlepszym startem do wyścigu popisał się Power, uzyskując blisko dwusekundową przewagę nad drugim Briscoe, który awansował na tę pozycję po tym, jak Dixon ściął pierwszą szykanę i został zmuszony do przepuszczenia Australijczyka. Dominacja Powera zakończyła się brutalnie uderzeniem w ścianę i połamaniem zawieszenia na 17. okrążeniu. Na prowadzenie wyszedł Briscoe, który utrzymywał je do momentu zjazdu do alei serwisowej. Australijczyk mądrze zjechał do swoich mechaników, kiedy na horyzoncie pokazała mu się o wiele wolniejsza Danica Patrick. Dixon nie poszedł w ślady Briscoe i został na torze, tracąc czas za Amerykanką. Ostatecznie u swoich mechaników zameldował się okrążenie później.

W międzyczasie na tor po kolizji Grahama Rahala i Eda Carpentera wyjechał samochód bezpieczeństwa, który o mało co nie zderzył się z wyjeżdżającym z alei serwisowej Dixonem. Status quo został utrzymany i w stronę mety mknął australijsko-nowozelandzki duet. Daleko za nimi przez jakiś czas toczyła się walka o trzecie miejsce pomiędzy Ryanem Hunterem-Reayem i Alexem Taglianim, jednak ten drugi przez słaby pit-stop stracił szanse na zajęcie ostatniego miejsca na podium. W końcówce Dixon jeszcze zbliżył się do Briscoe, jednak to reprezentant gospodarzy przeciął linię mety jako pierwszy. Było to dla niego trzecie zwycięstwo w sezonie i piąte dla zespołu Penske.

O sens organizowania niepunktowanych wyścigów można by się spierać, jednak jedno jest pewne: urozmaica to kalendarz i dodaje dodatkowej pikanterii, gdyż w takiej rundzie nie trzeba mieć z tyłu głowy myśli o punktach, które mogą potem zadecydować o miejscu w klasyfikacji generalnej. Losy opisanych wyścigów były różne. Marboro Challenge, dzięki sponsorowi i dostarczanym emocjom utrzymywało się w kalendarzu przez lata, a runda w Australii odbyła się tylko raz przez fiasko dalszych rozmów.

Organizatorzy tegorocznego wyścigu w Thermal mają ambicje, by zadomowić się w kalendarzu na lata i dostarczać podobnie dużo emocji jak Marlboro Challenge. Od ponad pół roku w kuluarach mówi się o niemistrzowskim wyścigu w Argentynie, w kraju który oszalał na punkcie Augustina Canapino. Czy jest to zapowiedź kolejnych takich rund? Na Indy czeka wiele potencjalnych rynków, jednak Roger Penske na razie wyklucza powrót amerykańskich wyścigów do Europy. O tym, czy miejsce niepunktowanych wyścigów pokazowych jest w kalendarzu, czy na kartach historii, przekonamy się w najbliższej przyszłości.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze