Zespół Arrowsa pojawił się w F1 w sezonie 1978. W 1997 roku, w swoim dwudziestym sezonie, nadal nie mieli na swoim koncie zwycięstwa. Przed Grand Prix Węgier nic nie wskazywało na to, by ta sytuacja mogła ulec zmianie. Co prawda, po raz pierwszy w swojej historii, mieli w swoim zespole aktualnego mistrza świata w osobie Damona Hilla, ale Anglik w dotychczasowych wyścigach zdobył zaledwie jeden punkt. Ten wyścig mógł przejść do historii jako ich wielki tryumf.
Przed Grand Prix Węgier wydawało się, że Ferrari i Michael Schumacher powoli stają się faworytami mistrzostw. Jacques Villeneuve, oprócz szczęśliwej wygranej w Silverstone, notował ostatnio słabe rezultaty. Ferrari ciągle ulepszało swój samochód i podczas kwalifikacji na Węgrzech Michael potwierdził swoją supremację, zdobywając swoje trzecie pole position w pięciu ostatnich wyścigach.
Drugi był Villeneuve, ale ogromna niespodzianką było trzecie miejsce Damona Hilla. Aktualny mistrz świata od początku weekendu wyglądał bardzo dobrze. O ile jednak podczas piątkowych treningów można było zauważyć dobre wyniki kierowców na oponach Bridgestone, w sobotę, gdy temperatura spadła nikt inny z tej grupy kierowców nie wyglądał dobrze. Większość z nich nieco asekuracyjnie wybrało twardszą mieszankę z myślą o wyścigu, ale Hill nie bał się zaryzykować i wyścig miał pokazać, że to był dobry wybór. Było jasne, że Arrows trafił w dziesiątkę z ustawieniami samochodu, ale znaczenie miała też forma Damona.
Hill zawsze lubił ten tor. W poprzednich czterech latach wygrał tu dwa razy i dwa razy był drugi. Właśnie tu wygrał swój pierwszy wyścig. Teraz miał po raz pierwszy w sezonie szansę na bardzo dobry wynik.
Sezon zaczął się dla niego fatalnie, kiedy ledwo zakwalifikował się do wyścigu w Melbourne, ale w miarę upływu czasu jego samochód prezentował się coraz lepiej i w Silverstone zdobył w końcu pierwszy punkt. Deficyt mocy Yamahy, mimo że coraz mniejszy, ciągle jednak był główna przeszkodą. Na Węgrzech moc silnika nie ma jednak decydującego znaczenia, a samochód prowadził się świetnie. Kluczem były opony Bridgestone, które nie zawsze spisywały się dobrze w kwalifikacjach, ale w wyścigach ich atutem była wytrzymałość. Świetnie spisywały się zwłaszcza, kiedy było gorąco. Hill na początku sezonu nie mógł się tym cieszyć z powodu problemów z samochodem, ale potencjał Bridgestonów pokazywał wtedy Oliver Panis.
Hill potrzebował więc w niedzielę wysokich temperatur i się nie zawiódł. Gdy zawodnicy ustawiali się na starcie w Budapeszcie panował upał. Tak wysokie temperatury były świetną wiadomością dla kierowców Jordana i Heinza Haralda Frentzena, którzy poświęcili dobry wynik w kwalifikacjach, by startować na twardszych Goodyearach oraz dla kierowców Bridgestone’a. Reszta przygotowywała się na trudny wyścig.
Villeneuve zepsuł start. Hill znalazł się na drugim miejscu i szybko zaczął odjeżdżać trzeciemu Eddiemu Irvine’ovi, a także nadrabiać dystans do Schumachera. Szybko stało się jasne, że Ferrari w wyścigu wyglądają znacznie gorzej niż w kwalifikacjach i ich opony zużywają się w bardzo szybkim tempie. Wkrótce Hill był tuż za Schumacherem, a Irvine blokował za sobą kolejkę samochodów i wkrótce został wyprzedzony przez Mikę Hakkinena oraz Villeneuve’a i musiał zjechać do boksu jako pierwszy, z mocno zniszczonymi oponami.
Gdy zjechał, Hakkinen i Villeneuve zaczęli doganiać Hilla. Widać było, że tempo Schumachera, który był zmuszony wystartować swoim rezerwowym samochodem, odstaje od reszty czołówki.
Hill nie miał nic do stracenia. Był rozluźniony, pewny siebie na jednym ze swoich ulubionych torów i bardzo spragniony sukcesu. Po fatalnym sezonie niespodziewanie dostał okazję, by znowu walczyć ze swoim wielkim rywalem.
Na pierwszym zakręcie 11 okrążenia zaatakował w końcu skutecznie. Zanosiło się na to od kilku okrążeń, ale mimo wszystko widok Arrowsa na prowadzeniu był dla wszystkich szokujący. Zwłaszcza że Hill natychmiast zaczął oddalać się od konkurentów. Do czasu kiedy Villeneuve’ovi udało się uporać z Schumacherem, miał już 9 sekund przewagi. Od tego momentu Kanadyjczyk zaczął się jednak zbliżać i wydawało się, że moment, kiedy Damon straci prowadzenie, jest tylko kwestią czasu.
Po pierwszym tankowaniu okazało się jednak, że na nowych oponach Hill jest po prostu szybszy niż Villeneuve i stało się jasne, że to on jest faworytem do zwycięstwa. Zagrożeniem wydawali się na początku wyścigu kierowcy McLarena, ale Hakkinen musiał wycofać się już po dwunastu okrążeniach, David Coulthard zaś najpierw utknął za Villeneuvem, a potem jego samochód również uległ awarii. Frentzen również nie miał szczęścia. Awaria silnika wyeliminowała go na 29 okrążeniu, kiedy prowadził, dzięki alternatywnej strategii.
W takim układzie Hillowi mógł zagrozić już tylko Villeneuve, ale był po prostu zbyt wolny. Obserwatorzy przecierali oczy ze zdumienia, ale Hill w swoim Arrowsie całkowicie kontrolował sytuację, powiększając swoją przewagę. Na swoich szybko zużywających się Goodyearach Villeneuve był bezradny. Na trzecim miejscu jechał Johnny Herbert w Sauberze, a za nim trwała walka kierowców Ferrari i Jordana, która pechowo skończyła się dla Giancarlo Fisichelli. Włoch zaatakował Michaela Schumachera bardzo optymistycznie, licząc, że ten zostawi mu miejsce, czego Shumi oczywiście nie zrobił i Włoch po piruecie zatrzymał się na poboczu.
Na 3 okrążenia przed końcem Hill miał już 35 sekund przewagi i wydawało się, że nic nie może odebrać mu zwycięstwa, kiedy nagle gwałtownie zwolnił. Okazało się, że jego samochód uległ awarii i aktualny mistrz świata miał teraz do dyspozycji już tylko trzeci bieg. Dla Arrowsa i Yamahy była to katastrofa. Mogli stracić jedyną szansę na swoje zwycięstwo w F1.
Hill zachował zimną krew i robił wszystko, by dojechać do mety, a nie było to proste zadanie. Villeneuve po uzyskaniu informacji o kłopotach Brytyjczyka wyraźnie przyspieszył i na początku ostatniego okrążenia pojawił się tuż za Hillem. Kanadyjczyk spodziewał się, że Hill będzie go blokował i dlatego wyprzedzając go zjechał na trawę, ale Damon był pogodzony ze swoim losem. Starał się po prostu dojechać do mety na i tak świetnym dla niego drugim miejscu, ponieważ trzeci Johnny Herbert również szybko się zbliżał. Ostatecznie jednak Herbertowi zabrakło 11 sekund do najlepszego wyniku w dotychczasowej historii Saubera.
Nie tylko Hill wykorzystał fomę Bridgestone’a, by uzyskać najlepszy wynik w sezonie. Shinji Nakano w tym wyścigu prezentował się lepiej niż jego partner z zespołu Prosta Jarno Trulli i walczył o punkty z Ferrari i Jordanami. Wydawało się, że skończy na pechowej siódmej pozycji, ale na ostatnim okrążeniu udało mu się dogonić Eddiego Irvine’a i uderzyć w niego na tyle skutecznie, by posłać go prosto w żwirową pułapkę. W ten nieco kontrowersyjny sposób Japończyk zdobył swój jedyny punkt w F1.
Williams zdobył swoje setne zwycięstwo w F1, dzięki Villeneuve’owi, ale mało kto zwracał uwagę na ten jubileusz. W centrum uwagi był oczywiście Damon Hill, któremu zabrakło okrążenia do jednego z najbardziej pamiętnych i niespodziewanych tryumfów w historii F1. Dla niego drugie miejsce również było świetnym wynikiem, który uciszył wszystkich jego krytyków. Przez cały weekend pokazał doskonałą jazdę, na koniec dowożąc do mety na drugim miejscu zepsuty samochód. W boksie Arrowsa, który nie wygrał w 299 kolejnym wyścigu, nastroje były trochę inne. Zmarnowanie tak dobrej okazji na zwycięstwo, przez awarię, było naprawdę trudne do przełknięcia.
Chcesz czytać więcej artykułów z cyklu Słynne wyścigi? Postaw nam kawę!