Było to siedemsetne Grand Prix Ferrari w Formule 1. Idealna okazja, by zwycięstwem w tym jubileuszowym wyścigu przypieczętować najlepszy okres w historii zespołu. Powiedzieć, że Ferrari było w tym wyścigu faworytem, to spore niedopowiedzenie. Michael Schumacher przyjechał w 2004 na Spa-Francorchamps, by zapewnić sobie rekordowe siódme mistrzostwo świata, wygrywając trzynaste z dotychczasowych czternastu Grand Prix w sezonie.
Spa-Francorchamps to tor, na którym Schumacher debiutował i odniósł swoje pierwsze zwycięstwo, Idealne miejsce, by właśnie tu przypieczętować swój bezprecedensowy siódmy tytuł. Do mistrzostwa Schumacherowi wystarczało zdobyć 2 punkty więcej niż Rubens Barrichello. Jego partner zespołowy był już jego jedynym konkurentem, oczywiście tylko teoretycznie.
Tak duża dominacja, była również efektem implozji dwóch głównych konkurentów Ferrari z poprzedniego sezonu, Williamsa i McLarena, którzy byli w cieniu nie tylko Ferrari, ale również Renault i BAR-Hondy. Williams postawił na rewolucyjny nos z tak zwanymi "kłami morsa", który okazał się kompletną porażką i przed Grand Prix Węgier zespół w końcu zaprezentował bardziej konwencjonalne rozwiązanie. Problemy McLarena były dużo głębsze.
Po tym jak nieudany model MP4/18 w sezonie 2003 pozostał w fazie testów i nie zadebiutował w wyścigu, w sezonie 2004 jego następca okazał się kolejnym niewypałem, będąc zarówno wolny, jak i bardzo awaryjny. Dopiero zaprezentowana w połowie sezonu wersja MP4/19B, okazała się dużym krokiem w dobrą stronę, w końcu pokazując potencjał pomysłów Adriana Neweya, które stały za projektem od początku.
Kimi Räikkönen walczył o zwycięstwo z Schumcherem już w drugim wyścigu nowego modelu w Silverstone, gdzie zdobył też pole position. Od tego momentu McLaren powrócił do walki, ale jak dotąd wyniki nie uległy poprawie i podium Kimiego w Wielkiej Brytanii ciągle było jedynym w sezonie. McLaren dobrze wyglądał też w Hockenheim, ale tam Kimi rozbił się już na pierwszym zakręcie.
Rozgrywane w deszczu kwalifikacje na Spa-Francorchamps były trochę loterią. W ówczesnym formacie kierowcy wyjeżdżali po kolei, a warunki na tym torze zmieniają się niemalże z minuty na minutę. Najlepiej wypadł zespół Renault, którego kierowcy zajęli pierwszą i trzecią pozycję. Jarno Trulli zdobył kolejne po Monako pole position. Bardzo potrzebował dobrego występu. W ostatnich wyścigach nie wypadał najlepiej.
Schumacher był drugi i był to dla niego świetny rezultat. Barrichello był szósty, Räikkönen dziesiąty, po błędzie na nowej, debiutującej w tamtym roku, wersji szykany Bus Stop. Juan Pablo Montoya był jedenasty, a Jenson Button dwunasty. Wobec pecha najgroźniejszych konkurentów, droga Schumachera do zwycięstwa nie wydawała się trudna.
Fernando Alonso jak zwykle wystartował świetnie i oba Renault wyszły na prowadzenie. David Coulthard wywalczył dla McLarena trzecie miejsce przed kierowcami Ferrari, ale za plecami czołówki było znacznie bardziej dramatycznie.
Giancarlo Fisichella, piąty po kwalifikacjach, wystartował słabo i w La Source został otoczony przez grupę szybszych kierowców. Mark Webber wcisnął się po wewnętrznej, Felipe Massa i Räikkönen próbowali zmieścić się po zewnętrznej, a Oliver Panis, Button oraz Montoya zostali przyblokowani i zmuszeni byli ostro hamować.
Räikkönen zyskał dużo na zamieszaniu na pierwszym okrążeniu, mimo że sam brał udział w kolizji z Massą, w której lekko ucierpiał jego samochód. Bardziej ucierpiały jednak pojazdy Buttona, który wjechał w tył Massy oraz Webbera, który uderzył w Barrichello. Rubens również miał uszkodzony samochód i Kimi wyprzedził go na wyjściu z Radillon, wychodząc na piąte miejsce, ale prawdziwy chaos rozpętał się za jego plecami.
Webbera, pozbawionego przedniego skrzydła, zniosło na pobocze. Takuma Sato, w reakcji, lekko spuścił nogę z gazu, ale Montoya wyprzedził obu na pełnej szybkości. Sato miał przez to mało miejsca na manewrowanie na szczycie Radillon i wpadł na Webbera. Zderzenia tu mogą mieć bardzo przykre konsekwencje, ale na szczęście wszystkim zawodnikom udało się wyminąć ich samochody. Gianmaria Bruni został jednak uderzony przez swojego zespołowego kolegę z Minardi Zsolta Baumgartnera, gdy próbował ominąć pozbawionego przedniego skrzydła Buttona. Bruni uderzył najpierw w barierę, a potem został storpedowany przez Pantano, który na szczęście zdołał nieco wyhamować.
Biorąc pod uwagę, że cały ten chaos miał miejsce w jednym z najniebezpieczniejszych miejsc w całym kalendarzu, duże szczęście, że nikomu nic się nie stało.
Nie przerwano wyścigu, na torze pojawił się samochód bezpieczeństwa. Sprzątano z toru samochody Sato, Webbera, Bruniego i Pantano, a Massa i Barrichello udali się do boksów.
Po wymianie uszkodzonej opony Barrichello musiał zjechać ponownie, by wymienić tylne skrzydło. Zapewniło to w praktyce mistrzostwo Schumacherowi. Jednak w takim sezonie, na jego ulubionym torze, oczywiście myślał tylko o zwycięstwie. Był czwarty za kierowcami Renault i Coulthardem, ale zimne opony tuż po restarcie sprawiły, że zaczął być zagrożony przez dwóch swoich rywali z poprzedniego sezonu. Kimi wyprzedził go już przed Eau Rouge, ale Montoya wykonał znacznie bardziej efektowny manewr po zewnętrznej pierwszego zakrętu szykany Bus Stop.
Chwilę później Kimi dopadł i wyprzedził Coultharda i teraz był już trzeci za kierowcami Renault. Stawało się jasne, że to może być jego dzień. Najlepsza jak dotąd okazją dla McLarena, by pokazać potencjał nowej wersji samochodu i odrodzić się po kilku bardzo trudnych miesiącach.
Kimi był najszybszy na torze i gonił zawodników Renault. Schumacher starał się odzyskać tempo na szóstym miejscu. Alonso był szybszy od Trulliego, ale nie wyprzedził go, dopóki Włoch nie udał się na tankowanie już po dziesięciu okrążeniach.
Uwolniony Alonso teraz przyspieszył, by oddalić się od Räikkönena, ale skończyło się to dla niego fatalnie, kiedy stracił kontrolę nad samochodem w Les Combes i wyleciał z zakrętu na trawę. Udało mu się błyskawicznie opanować samochód, ale Kimi wykorzystał ten prezent, by objąć prowadzenie.
Chwilę później Alonso obrócił się znowu w Rivage, tym razem na dobre zakopując się w żwirze. Stało się jasne, że to nie błędy kierowcy. Wyciek oleju na tylne opony spowodował poślizg.
Dosłownie moment później, jadący teraz na drugim miejscu, Coulthard rozerwał oponę i musiał przejechać tak niemal całe okrążenie. Zaraz po nim w boksie McLarena pojawił się Räikkönen.
Montoya wytrzymał nieco dłużej na torze, ale gdy zjechał, prowadzenie objął Schumacher i z czystym torem przed sobą mógł zrobić to, co umie najlepiej. Czyli w rozstrzygającym momencie wyścigu pokazać szybkość godną siedmiokrotnego mistrza świata.
Montoya wyjeżdżając napotkał na rozpędzonego Massę, który nie stchórzył przed Eau Rouge i Juan Pablo musiał odpuścić chcąc uniknąć ogromnego wypadku. Odpuszczając w Eau Rouge stracił sporo czasu.
Schumacher zjechał okrążenie później a jego okrążenia zjazdowego nie dało się zaliczyć do jego największych osiągnięć w tej dziedzinie, ale wystarczyło z nawiązką, by wyjechać przed Montoyą, który utknął za Massą. Prowadził teraz Antonio Pizzonia, ale faktycznym liderem był ciągle Räikkönen ponad dziesięć sekund przed konkurentami, a Schumacher miał przed sobą jeszcze Trulliego. Włoch był teraz jedyną nadzieją Renault, jednak dość szybko dał się wyprzedzić przed szykaną Bus Stop i odtąd było jasne, że najgroźniejszym konkurentem Räikkönena będzie Schumacher.
Trulli miał spore problemy z oponami i znacznie spowalniał Montoyę. Kolumbijczyk próbował tego samego manewru, który tak świetnie udał się wcześniej, gdy walczył z Schumacherem. Jednak tym razem wyszedł mu znacznie gorzej. Walczący ze swoim samochodem Trulli nie zorientował się w sytuacji i doszło do kolizji, która znacznie gorzej skończyła się dla Włocha, który obrócił się i spadł poza punktowane pozycje. Montoya stracił tylko jedną na rzecz Pizzonii. Jego manewr był zbyt optymistyczny i Trulli nie miał powodu spodziewać się tego rodzaju ataku.
Niezależnie od tego szef Renault Flavio Briatore był bardzo zawiedziony postawą Włocha i dojrzewała w nim decyzja o zwolnieniu go.
W połowie dystansu w walce o zwycięstwo pozostało tylko dwóch zawodników. Räikkönen miał ciągle sporą przewagę nad Schumacherem, który jednak zaczynał nadrabiać straty.
Za Williamsami, na piątym miejscu, jechał Button. Chwilę potem jak Räikkönen i Montoya udali się na swoje drugie tankowania, oczom kibiców przed telewizorami niespodziewanie ukazał się rozbity samochód Jensona, stojący. Button prawie staranował Minardi Baumgartnera po tym, jak jego opona eksplodowała na dojeździe do Les Combes. Okazało się, że to krawężnik na nowej szykanie Bus Stop jest przyczyną serii awarii tylnych prawych opon.
Reszta kierowców, która nie zrobiła tego wcześniej, wykorzystała fazę samochodu bezpieczeństwa, by wykonać drugie tankowanie.
Jeszcze za samochodem bezpieczeństwa ogromny pech dopadł zespół Williamsa. Jadący na trzecim miejscu Pizzonia, zaparkował na poboczu.
Safety car zjechał na dziesięć okrążeń, przed końcem. Teraz miał nastąpić bezpośredni pojedynek między Schumacherem i Räikkönenem. Za nimi jechali Montoya, Barrichello, który awansował z ostatniej pozycji, Riccardo Zonta, Massa i Fisichella.
Bridgestone’y Schumachera miały większe problemy z rozgrzewaniem się niż Micheliny konkurencji, więc pierwsze okrążenia zapowiadały się na trudne dla Niemca, zwłaszcza, że tuż za nim był Montoya. Jednak szybko po restarcie Kolumbijczyk stał się kolejną ofiarą awarii opony. Oznaczało to dla niego koniec wyścigu i awans Barrichello na trzecie miejsce.
Chwilę później samochód bezpieczeństwa znowu był na torze. Coulthard i Christian Klien po restarcie szybko uporali się z Oliverem Panisem i po awarii Montoi byli na punktowanych pozycjach tuż za kierowcami Saubera. Jednak rozpędzony DC popełnił błąd przy wyprzedzaniu Kliena, zawadził o tył jego Red Bulla, pozbawiając się przedniego skrzydła i ponownie rozrzucając odłamki po prostej Kemmel.
Zespół polecił mu się wycofać, ale Coulthard zamiast tego zjechał do boksu po nowe skrzydło. Mała liczba zawodników na torze dawała ciągle szansę na punkty i David ostatecznie zdołał zdobyć dwa za siódme miejsce.
Samochód bezpieczeństwa zjechał zaledwie trzy okrążenia przed końcem i tyle właśnie zabrakło do szczęścia Zoncie, którego silnik eksplodował tuż po restarcie. Podobnie jak jego rodak Pizzonia, Zonta stracił szansę na doskonały wynik. Czwarte miejsce w swoim drugim wyścigu dla Toyoty, gdzie zastąpił innego rodaka Christiano da Mattę.
Na końcowych trzech okrążeniach Räikkönen musiał wytrzymać presję będącego tuż za nim Schumachera. To był prawdziwy sprawdzian dla młodego kierowcy, który wcześniej wygrał zaledwie raz. Kimi zdał jednak ten egzamin celująco. Nie dał Schumacherowi żadnych szans, wykręcając najszybsze okrążenie wyścigu i przyjeżdżając na metę trzy sekundy przed nim. Było to dla Schumiego rozczarowanie, ale po minięciu linii mety również w Ferrari rozpoczęto świętowanie.
Siódmy i jednocześnie piąty z rzędu tytuł, to było coś, czego Formuła 1 jeszcze nie znała. Do dziś nikt nie wygrał pięciu mistrzostw kierowców z rzędu. To było ogromne osiągnięcie zespołu, który w tym sezonie kompletnie upokorzył rywali.
Ale tego dnia, Schumacher przegrał na torze, w równej walce, z innym zawodnikiem. Zdarzyło się to po raz pierwszy raz w sezonie. Kimi tego dnia był po prostu najszybszy. Ten wyścig był jednocześnie ukoronowaniem okresu totalnej dominacji Schumachera, jak i zapowiedzią, że właśnie się ona kończy.
Chcesz czytać więcej artykułów z cyklu Słynne wyścigi? Postaw nam kawę!