Grand Prix Singapuru 2010 potwierdziło rosnąca pozycję tego wyścigu w kalendarzu Formuły 1. Ten najdłuższy i zdaniem wielu najbardziej wymagający wyścig roku był tym razem również wciągający od startu do mety. Był pasjonującym pojedynkiem Sebastiana Vettela z Fernando Alonso w sezonie, w którym losy tytułu ważyły się do ostatniej chwili. Polscy kibice pamiętają z niego jednak przede wszystkim świetny występ Roberta Kubicy.
Przed wyścigiem pięciu kierowców walczących o mistrzostwo (Marka Webbera, Lewisa Hamiltona, Alonso, Jensona Buttona i Vettela) dzieliły tylko 24 punkty, co oznaczało, że każdy z nich miał teoretyczną szansę na zostanie liderem klasyfikacji po Grand Prix Singapuru. Lewis miał tylko 5 punktów straty do Webbera i 16 przewagi nad trzecim Alonso, ale to nie Webber i Hamilton, a Alonso i Vettel odegrali w Singapurze pierwszoplanowe role.
Fernando zdawał sobie sprawę, że nie dysponuje dominującym w stawce samochodem. Nietypowy tor w Singapurze był dla niego okazją na bardzo potrzebne zwycięstwo. Zdobył pole position, ale Sebastian Vettel był zaledwie 0.067 za nim i pewnie byłby pierwszy, gdyby nie błąd na szykanie. Mark Webber poradził sobie znacznie gorzej od swojego zespołowego kolegi i startował z piątej pozycji za McLarenami. Robert Kubica był ósmy za Rubensem Barrichello i Nico Rosbergiem. Polak był zadowolony ze swojego okrążenia, ale samochód nie pozwolił na więcej.
Alonso obronił się na starcie przed atakiem Vettela. Kubica wyprzedził Barrichello i zaatakował Rosberga, ale Niemiec zdołał utrzymać szóstą pozycję. Teraz najważniejsza była taktyka. Z powodu opadów deszczu podczas treningów zespoły nie były w stanie dobrze przetestować nowej gładszej nawierzchni toru, położonej, by wygładzić wyboje. Zachowanie opon podczas wyścigu było więc zagadką.
Już na trzecim okrążeniu wypadek Vitantonio Liuzziego spowodował pojawienie się samochodu bezpieczeństwa. Wykorzystał to Mark Webber. Team Red Bulla doszedł do wniosku, że Australijczyk nie ma wiele do stracenia i podjął ryzykowną decyzję o skierowaniu go do boksu, mimo że on sam nie był do tego pomysłu przekonany. Webber po wyjeździe z serwisu natychmiast zabrał się za wyprzedzanie. Przedzierał się coraz wyżej, co sprawiło, ze czołówka znalazła się pod presją. Alonso i Vettel zdołali uciec na bezpieczną odległość, ale kierowcy McLarena nie i po pierwszych pit stopach znaleźli się za Australijczykiem.
Gdy Alonso zjechał do boksu, Vettel, niespodziewanie, zamiast pozostać na torze, zjechał razem z nim, co odebrało mu potencjalną możliwość wyprzedzenia Alonso dzięki szybkiemu okrążeniu zjazdowemu. Widocznie stratedzy Red Bulla ocenili, że większą szansą dla Vettela niż okrążenie na zniszczonych oponach, jest błąd Ferrari podczas pit stopu. Postój Alonso rzeczywiście był dłuższy niż Vettela, ale Sebastian miał problemy z ruszeniem z miejsca i w efekcie Hiszpan utrzymał pozycję.
Na dalszych miejscach, jak często w Singapurze, działo się sporo. Michael Schumacher potwierdził po raz kolejny, że walka w środku stawki nie jest jego najmocniejszą stroną. Zaliczył dwie kolizje i spowodował dalsze wątpliwości co do sensu swojego powrotu do F1. Po kolejnej wizycie samochodu bezpieczeństwa, spowodowanej wypadkiem Kamui Kobayashiego, Hamilton był tuż za Webberem i zaatakował go, wykorzystując moment dublowania maruderów. Lewis znalazł się na przedzie, ale Webber mógł zaatakować po wewnętrznej następnego zakrętu. Hamilton nie zauważył Australijczyka i nie zostawił mu miejsca, Doszło do kolizji, która zakończyła wyścig kierowcy McLarena i znacznie oddaliła go od mistrzostwa świata. Może gdyby Lewis był czasem bardziej cierpliwy i wyrachowany miałby na koncie jeszcze więcej tytułów.
Na 45 okrążeniu, jadący na szóstym miejscu, po jak dotąd mało efektownym wyścigu, Kubica został wezwany do boksu z powodu uszkodzonej opony, choć sam nie odczuwał żadnego problemu. Spadł w wyniku tego na 13 miejsce.
Po założeniu świeżego ogumienia Robert mógł naciskać jakby to były kwalifikacje i dokładnie taką jazdę pokazał. Ta szarża stała się elementem obowiązkowym każdej kompilacji najlepszych momentów Kubicy w F1. Polak miał trochę szczęścia, bo Adrian Sutil blokował jadących za nim kierowców, którzy okazali się wobec świeżych opon Kubicy kompletnie bezbronni, ale jego manewry wyprzedzania wymagały zdecydowania i precyzji. Jego atak łatwo mógł stracić impet, gdyby utknął za którymś z zawodników, ale Polak wyprzedzał z zabójczą regularnością i zdołał wykonać pięć manewrów wyprzedzania podczas pięciu kolejnych okrążeń. Ostatecznie jego ofiarą padli Jaime Alguersuari, Sebastien Buemi, Witalij Pietrow, Felipe Massa, Nico Hulkenberg i Sutil, co pozwoliło mu ukończyć wyścig na siódmym miejscu.
Wyścig w Singapurze zawsze kończy się pokazem fajerwerków. Tym razem Heikki Kovalainen przyłączył się do tego show zatrzymując swojego płonącego Lotusa przed boksami i samemu przystępując do gaszenia ognia. Dymiący samochód stał bardzo blisko linii mety podczas finiszu.
Walka o zwycięstwo trwała do końca. Tryumf Alonso stanął pod znakiem zapytania, kiedy podczas ostatnich okrążeń Vettel był tuż za nim podczas dublowania maruderów. Ostatecznie Alonso wygrał z przewagą zaledwie 0.293 sekundy
Vettel i Alonso stoczyli zacięty pojedynek i w kwalifikacjach i w wyścigu. Niemiec był blisko wyprzedzenia Alonso na starcie, podczas zmiany opon i na finiszu. Fernando jednak za każdym razem utrzymywał się na pierwszej pozycji. Vettel był bezradny, mimo szybszego samochodu. Odpokutował za swój błąd podczas okrążenia kwalifikacyjnego. Za to Alonso był absolutnie bezbłędny przez cały weekend.
Dwudzieste piąte zwycięstwo Hiszpana było jego pierwszym i jedynym w karierze, kiedy zdobył pole position, najszybsze okrążenie i prowadził od startu do mety. Ostatni raz takie osiągnięcie zaliczył wcześniej Michael Schumacher podczas Grand Prix Węgier 2004. To był jeden z największych tryumfów w karierze Alonso, także bardzo ważny w kontekście mistrzostw.
Tym zwycięstwem Alonso wyszedł na drugie miejsce z jedenastoma punktami straty i, wygrywając drugi wyścig z rzędu, zaczął sprawiać wrażenie głównego, obok Marka Webbera, pretendenta do tytułu. Webber ukończył wyścig na trzecim miejscu, mimo uszkodzenia opony, która po kolizji z Hamiltonem wytrzymała przez 26 okrążeń. Dzięki temu Australijczyk zachował prowadzenie w mistrzostwach.
Pełne rezygnacji wypowiedzi Hamiltona po wyścigu mogły nieco dziwić. Ciągle był trzeci, jeden punkt przed Sebastianem Vettelem, tracąc do lidera 20 punktów. Dla niego i dla Sebastiana wynik Alonso oznaczał, że w ostatnich czterech wyścigach nadal mają szanse, ale muszą wygrywać.
Dla Roberta Kubicy punkty zdobyte w Singapurze nie były aż tak istotne, ale jego szarża stała się jednym z bardziej pamiętanych momentów w historii Grand Prix Singapuru.
Chcesz czytać więcej artykułów z cyklu Słynne wyścigi? Postaw nam kawę!