Historia zespołu Brawn GP podczas sezonu 2009 to coś absolutnie wyjątkowego w historii F1. Ale ta bajkowa historia mogła zakończyć się zupełnie inaczej. Po świetnym początku sezonu, prowadzący w klasyfikacji z dużą przewagą, Jenson Button radził sobie coraz gorzej, a samochód Brawna był coraz mniej konkurencyjny. Na dwa wyścigi przed końcem sezonu sytuacja zaczęła się robić nerwowa.
Brazylia była wtedy tradycyjnym miejscem gdzie rozstrzygało się mistrzostwo. Tak było w poprzednich czterech sezonach. Inną tradycją były zwycięstwa Felipe Massy, który na swoim terenie niepodzielnie dominował od trzech lat, odnosząc dwa zwycięstwa, a jedno odstępując Kimiemu Raikkonenowi, by pomóc mu zdobyć mistrzostwo. W sezonie 2009 Massa jednak pauzował po poważnym wypadku na Węgrzech i jedynym reprezentantem Brazylii w stawce był Rubens Barrichello, słynący z tego, że podczas swojego domowego wyścigu był wyjątkowo pechowy. Massa nie zdołał wrócić na swoje domowe Grand Prix, jednak pojawił się, ku radości swoich kibiców, w padoku po raz pierwszy od wypadku. To nie on był jednak w centrum uwagi.
Jenson Button totalnie zdominował pierwszą połowę sezonu 2009 wygrywając sześć z pierwszych siedmiu wyścigów. To był jeden z najlepszych początków sezonu w całej historii F1 i można było spodziewać się, że Jenson szybko zapewni sobie mistrzostwo, tak jak zrobił to Michael Schumacher, po podobnym początku sezonu pięć lat wcześniej. Sytuacja Jensona była jednak zupełnie inna. Dysponował świetnym samochodem, który miał przewagę nad konkurencją także z powodu pomysłowego podwójnego dyfuzora.
Jednak jego team, Brawn GP, który powstał na gruzach Hondy, ledwo wiązał koniec z końcem. Nie miał kompletnie pieniędzy na rozwój samochodu, a nawet na produkcję następnych modeli. Powstały tylko trzy egzemplarze Brawna BGP 001, więc kierowcy byli pod presją, by unikać kłopotów i nie uszkodzić swoich cennych pojazdów. Kiedy dysponujący znacznie większymi funduszami McLaren, Ferrari i zwłaszcza rewelacyjny Red Bull pozbierali się po trudnym początku, stało się jasne jak ważna była ta seria świetnych występów Jensona. W drugiej połowie sezonu Button tylko raz stanął na podium. Nawet w wyścigach, gdzie Brawn miał szansę na zwycięstwo, a tych było coraz mniej, to nie Jenson, ale jego partner z zespołu, Rubens Barrichello wygrywał. Przewaga punktowa Brytyjczyka zmniejszała się i miał poczucie, że zawodzi i może zmarnować swoją niepowtarzalna szansę. Kiedy w Japonii Sebastian Vettel wygrał, a Button był zaledwie ósmy, dotychczas prawie pewne mistrzostwo zaczęło stawać pod znakiem zapytania.
Vettel jechał zaledwie drugi pełny sezon w F1 i nie miał nic do stracenia, a jego Red Bull niespodziewanie był teraz najlepszy w stawce. Na dwa wyścigi przed końcem miał do Buttona 16 punktów straty, o dwa więcej niż Barrichello, trzeci konkurent do tytułu. Wydawało się to bezpieczną przewagą na dwa wyścigi przed końcem, ale było to tylko złudzenie. Zapewnienie sobie mistrzostwa w Brazylii było kluczowe. Gdyby to się nie udało, w ostatnim wyścigu w Abu Zabi jakieś pechowe zdarzenie łatwo mogło pozbawić Jensona tytułu. W Brazylii Jensonowi do zdobycia mistrzostwa, nawet przy wygranej Barrichello, wystarczało miejsce na podium. W tym wyścigu był jeszcze w komfortowej sytuacji, podczas gdy jego konkurenci potrzebowali zwycięstwa. On mógł sobie pozwolić na spokojną jazdę zapewniającą zdobycie kluczowych punktów. Gdyby coś poszło nie tak i Jenson nie zdobyłby punktów w Brazylii, przed ostatnim wyścigiem Jenson i Brawn znaleźliby się w bardzo trudnej sytuacji. Porażka w mistrzostwach po tak świetnym początku, a z drugiej strony po pokonaniu tylu trudności, byłoby ogromnie bolesnym rozczarowaniem.
Sobota przyniosła ulewę podczas kwalifikacji. Jenson w tych chaotycznych okolicznościach odpadł w Q2. Mimo to w teamie Brawn nastroje po kwalifikacjach były wyśmienite, ponieważ Vettel odpadł już w Q1, a pole position wywalczył Barrichello. Ponieważ Red Bull potrzebował podwójnego zwycięstwa, by móc odebrać Brawnowi mistrzostwo konstruktorów, było niemal pewne, że w Brazylii wywalczą to trofeum. Wyglądało też na to, że mistrzostwo rozstrzygnie się między kierowcami Brawna. Barrichello wcale nie był oczywistym faworytem potyczki na swoim rodzinnym torze, bo, oprócz legendarnego pecha, na pokładzie miał bardzo mało paliwa, co komplikowało jego wyścigową strategię.
Ustawienie na starcie było bardzo nietypowe. Na pierwszych ośmiu miejscach znaleźli się kierowcy ośmiu różnych teamów. Button był czternasty, Vettel szesnasty.
Jenson już rano powiedział Brawnowi, że rozstrzygnie sprawę w Brazylii. Wiedział, że miał za sobą kilka słabszych występów, ale tym razem czuł, że to będzie jego dzień.
Drugi z kierowców Red Bulla, Mark Webber, startował z drugiego miejsca i na starcie musiał bronić się przed Adrianem Sutilem w Force India i szarżującym z piątego miejsca Ferrari Kimirgo Raikkonena. Obronił się, trzecie miejsce wywalczył Kimi, a Sutil musiał teraz walczyć o czwarte miejsce z Jarno Trullim w Toyocie.
Z tyłu stawki Vettel przeżył chwile grozy, gdy ściśnięty między dwoma McLarenami uderzył w Heikkiego Kovalainena i musiał uciekać przed obracającym się samochodem Fina. Mniej szczęścia miał Giancarlo Fisichella, który musiał uciekać swoim Ferrari na trawę. To nie był koniec złych wieści dla teamu z Maranello, bowiem kilka sekund później, Raikkonen został bardzo agresywnie zablokowany przez Webbera i uszkodził przednie skrzydło. Jadący za Raikkonem Sutil, musiał nieco odpuścić, co próbował wykorzystać Trulli, wciskając się w bardzo ryzykowny sposób po zewnętrznej zakrętu, czego Niemiec kompletnie się nie spodziewał i nie zostawił mu odpowiednio dużo miejsca. W wyniku zderzenia oba samochody zostały wyrzucone na pobocza po obu stronach trasy. Sutil, kompletnie pozbawiony kontroli nad pojazdem, powrócił na tor na następnym zakręcie, gdzie staranował Renault Fernando Alonso. Na trzeciej i czwartej pozycji jechali teraz Nico Rosberg i Robert Kubica, którzy przesunęli się z siódmej i ósmej pozycji na starcie.
Na tor wyjechał samochód bezpieczeństwa, a Trulli wykonał kilkudziesięciometrowy sprint, by wylać swoją frustrację na Sutila. Niemiec w ogóle nie zgodził się z jego interpretacją zdarzenia, a emocjonalna dyskusja między nimi trwała jeszcze dwa tygodnie później w Abu Zabi, podczas konferencji prasowej przed kolejnym wyścigiem.
To nie był koniec chaotycznych wydarzeń. Obydwaj Finowie, po pechowym pierwszym okrążeniu, udali się do boksu, Kovalainen wyjechał za szybko, wyrywając wąż do tankowania i przy okazji oblewając paliwem wyjeżdżającego za nim Raikkonena. Paliwo zapaliło się od gorącego wydechu Ferrari. Kimi, nie bez przyczyny nazywany Icemanem, pojechał dalej, a Heikki zatrzymał się na końcu alei serwisowej, gdzie mechanicy Brawna wykazali się duchem fair play odczepiając wąż od jego samochodu. Wcześniej w boksie pojawił się też Hamilton, by zatankować i pozbyć się szybko zużywających się miękkich opon.
W wyniku tych wszystkich wydarzeń Button był już dziewiąty, a po restarcie szybko poradził sobie także z Renault Romaina Grosjeana. W jego ślady poszedł Vettel, który znalazł się na chwilę tuż za Jensonem, ale ten wkrótce zyskał kolejna pozycję wyprzedzając Williamsa Kazuki Nakajimy. Już na początku wyścigu było widać, że Jenson, mimo presji niepowtarzalnej szansy na tytuł, czuje się bardzo pewnie i nie zamierza jechać zachowawczo. Innym kierowcą, który czuł się tego dnia w swoim samochodzie lepiej niż zwykle był Kubica. Podczas restartu od razu wyprzedził Rosberga i był teraz trzeci. Spisujące się beznadziejnie przez cały sezon BMW, tego dnia, dzięki perfekcyjnie dobranym ustawieniom, w końcu było konkurencyjne i Polak mógł pokazać swoje możliwości.
Button zabrał się teraz za Toyotę debiutującego w tym wyścigu w F1 Kamui Kobayashiego, podczas gdy Vettel walczył z Nakajimą. Obaj Japończycy odparli ataki bardziej doświadczonych rywali.
Podczas gdy Button chwilowo utknął na siódmym miejscu, Barrichello prowadził, ale Webber był zatankowany na kilka okrążeń więcej, co dawało mu przewagę. Rubens nie umiał uciec Australijczykowi i niespodziewanie bardzo szybkiemu Kubicy, mimo że jechał znacznie szybciej od Buttona. W końcu, po serii najszybszych okrążeń udało mu się odjechać na prawie trzy sekundy przed zjazdem do boksu, ale teraz Webber miał przed sobą wolny tor, podczas gdy Brazylijczyk wyjechał tuż przed Vettelem, z którym uwikłał się w walkę. Seb świetnie wykorzystał szansę wyprzedzając Rubensa po zewnętrznej. W tym czasie Button podjął kolejną próbę wyprzedzenia Kobayashiego, co było kluczowe dla jego strategii, w Senna S, ale hamował nieco za późno i Japończyk świetnie skontrował.
Tempo Barrichello było teraz bardzo niezadowalające. Naciskał go Hamilton, a Kubica i Webber, po swoich pit stopach, wyjechali przed nim. Z punktu widzenia Buttona to był kluczowy moment. Teraz trzeba było tylko spokojnie dokończyć dzieła.
Jenson podjął kolejną próbę wyprzedzania agresywnie broniącego się Kobayashiego i tym razem mu się udało. Teraz miał przed sobą pusty tor i jeszcze kilka okrążeń do zaplanowanego tankowania. To był moment, kiedy trzeba było przycisnąć.
Kobayashi nieco przysnął w tej sytuacji, ale obudził go wkrótce Nakajima. Tym razem Kobayashi był znacznie bardziej agresywny i obronił się. Dwóch Japończyków zostało następnie dogonionych przez Vettela i Kubicę. Nakajima udał się do boksu, ale Vettel i Kubica, podobnie jak wcześniej Button utknęli za, pokazującym się w swoim debiucie z bardzo dobrej strony, Kobayashim.
Button po swoim pit stopie wyjechał za Toro Rosso Sebastiana Buemiego. Kobayashi wyjechał tuż przed Nakajimą i brutalnie zablokował go, w wyniku czego Kazuki stracił przednie skrzydło i był bliski storpedowania Vitantonio Liuzziego zanim wbił się w barierę z opon w czwartym zakręcie.
Tymczasem Button po raz kolejny udowodnił, że jest świetnie dysponowany, wyprzedzając Buemiego bardzo ryzykownym manewrem na dohamowniu, będąc tym razem bardzo bliski utraty kontroli nad samochodem. Po tym jak udało mu się utrzymać swój pojazd na torze, mógł odetchnąć. Wszystko było teraz pod kontrolą.
Vettel po problemie podczas pit stopu wyjechał za Jensonem. Zatem kolejność była następująca: Webber, Kubica, Barrichello, potem Hamilton i Raikkonen, którzy zyskali na wczesnym pit stopie, a następnie Button i Vettel. Gdyby taka kolejność się utrzymała, Button byłby mistrzem. Ale do końca było jeszcze ponad 30 okrążeń.
Po następnej serii stopów Button utknął na moment po wyjeździe z boksu za Kovalainenem i spadł przez to za Vettela. Jednak ciągle był piąty, ponieważ wyprzedził, zjeżdżającego do boksu wcześniej, z powodu innej strategii, Raikkonena. Był więc ciągle tylko dwie pozycje za Barrichello, co było kluczowe. Rubens potrzebował wygranej i stawało się jasne, że traci szansę na mistrzostwo.
Mimo tego rozczarowania Brazylijczyk jechał przynajmniej po trzecie miejsce, co byłoby wyrównaniem jego najlepszego wyniku w Interlagos. Gdy do końca wyścigu pozostało 10 okrążeń trudno było nie zauważyć, że Barrichello nadal jest trzeci i że nie spotkało go tym razem w Interlagos żadne nieszczęście. Niestety wtedy pech uderzył znowu. Rubens agle zaczął odczuwać wibracje z tyłu samochodu. Wyprzedził go Hamilton, a następnie tylna opona uległa awarii i nadprogramowy pit stop zepchnął go na ósme miejsce.
Gdy Felipe Massa uniósł flagę z szachownicą, by zakończyć wyścig, w zespole Brawna rozpoczęło się święto. Teraz można było docenić czego dokonali w tym niezwykłym sezonie. Zwycięstwo Webbera i doskonały występ Kubicy zostały całkowicie przyćmione przez podwójne mistrzostwo teamu, który przed sezonem był na skraju upadku.
Obaj kierowcy Brawna spisali się świetnie, ale Button to od początku potrafił udźwignąć presję jaka wiązała się z nieoczekiwana pozycja faworyta. Jenson, który przed tym sezonem wygrał tylko raz, potwierdził swoją klasę od samego początku. Wygrywał regularnie i zbudował przewagę punktową, której konkurenci nie potrafili zredukować. W środku sezonu, gdy przestał dominować miał trudny moment, ale wyścig w Brazylii udowodnił, że to on zasłużył na mistrzostwo. To był prawdziwie mistrzowski występ, gdy przedzierał się przez stawkę zdobywając kolejne pozycje. Teraz Jenson tonął w objęciach swojego ojca, który towarzyszył mu w padoku od początku długiej i trudnej kariery w F1.
Tym samym bajkowa historia Brawn GP miała swój happy end. Drugi rok z rzędu brytyjski kierowca z numerem 22, jadący w samochodzie z silnikiem Mercedesa zdobył mistrzostwo, ale ten sezon był zupełnie inną, niezwykłą opowieścią, która na zawsze pozostanie w historii F1.
Chcesz czytać więcej artykułów z cyklu Słynne wyścigi? Postaw nam kawę!