Pierwszy wyścig na nowym torze niedaleko Barcelony okazał się być niezwykle ekscytujący. Spowodowała to zmienna pogoda, skutkująca wolno przesychającym torem. W takich warunkach oglądaliśmy dużo pojedynków między kierowcami, a byli to nie byle jacy kierowcy. Senna, Mansell, Prost, Schumacher, Alesi, czy Berger. To właśnie z tego wyścigu pochodzi jedno z najbardziej ikonicznych ujęć. Senna i Mansell na centymetry od siebie przy 300 km/h.
Grand Prix Hiszpanii było w 1991 już od dawna stałym elementem kalendarza F1, ale nie mogło znaleźć stałego miejsca. Od początku lat siedemdziesiątych odbywało się już w trzech różnych lokalizacjach, W Montjuic, Jaramie i Jerez. Teraz jednak po raz pierwszy miało się odbyć na zupełnie nowym obiekcie Circuit de Catalunya, na którym miało już pozostać na wiele dziesięcioleci.
Tor w Barcelonie przez lata miał doczekać się opinii nudnego. Wyścigi na nim cierpiały na bolesny brak akcji. Jednak pierwszy wyścig na nim był jednym z najlepszych w sezonie, w dużej mierze dzięki zmiennej pogodzie.
W owym czasie Grand Prix Hiszpanii było rozgrywane pod koniec sezonu. Dopiero rok później dostało obecny wiosenny termin. Po zwycięstwie we Włoszech, czwartym w sześciu wyścigach, Nigel Mansell tracił do Ayrtona Senny 18 punktów, potem jednak nastąpiła katastrofa w Estoril. Po tym jak Mansell został zdyskwalifikowany po nieprawidłowym pit stopie, strata urosła do 24 punktów, na trzy wyścigi przed końcem. Senna miał więc już praktycznie zapewnione mistrzostwo.
W Hiszpanii niespodziewanie pierwsze w sezonie pole position wywalczył Gerhard Berger. Za nim ustawili się Mansell i Senna, następnie Riccardo Patrese w drugim Williamsie, a piąte miejsce, wyprzedzając obu zawodników Ferrari, wywalczył Michael Schumacher w Benettonie.
Dla Schumachera był to dopiero czwarty weekend w F1 i jak dotąd jego wyniki były doskonałe. W kwalifikacjach jak dotąd pokonywał zespołowego partnera za każdym razem. Najpierw podczas debiutu w Jordanie Andreę de Cesarisa, a potem w Benettonie samego Nelsona Piqueta. Po pechowym odpadnięciu w Belgii, po przyjściu do Benettona we Włoszech, już dwa razy finiszował w punktach. Teraz startował z najlepszej jak dotąd pozycji.
Nigel Mansell utykał przez cały weekend, po kontuzji podczas meczu piłkarskiego, co udowadniało jeszcze raz, że pech go nie opuszcza.
Wyścig rozpoczął się na przesychającej nawierzchni, wciąż zbyt mokrej, by założyć slicki. Na starcie przewagę mieli kierowcy startujący z lepiej wysuszonej linii wyścigowej. Ci, którzy stali na polach startowych od strony boksów, mieli mocno utrudnione zadanie.
Na starcie Mansell dał się wyprzedzić Sennie, ale i tak wystartował lepiej niż inni kierowcy, którzy startowali po mokrej stronie toru. Patrese, spadł nie tylko za Schumachera i Alesiego, ale także za Emmanuella Pirro w Dallarze i Ivana Capelliego w Marchu. Najbardziej katastrofalny start miał jednak Prost, który spadł aż na 11 pozycję.
Następnie zdarzyło się coś, czego nikt się nie spodziewał. Schumacher wyprzedził Mansella jeszcze na pierwszym okrążeniu. Mansell nie czuł się pewnie na śliskiej nawierzchni i na razie wolał być ostrożny. Młody Niemiec świetnie czuł się na oponach Pirelli i nie miał nic do stracenia. Już na następnym okrążeniu zaczął poważnie zagrażać Sennie.
Na początku trzeciego okrążenia Capelli próbował wcisnąć się na szóste miejsce po zewnętrznej drugiego zakrętu. Niestety zawadził o Pirro i obrócił się, gasząc silnik.
Chwilę później przebudził się Mansell, który najpierw w efektowny sposób wyprzedził Schumachera po zewnętrznej długiego zakrętu, a potem od razu zaczął atakować Sennę. Jednocześnie Prost zdecydował się jako pierwszy zaryzykować, zmieniając opony na slicki. Ani Senna ani Mansell nie podążyli jego śladem na następnym okrążeniu. Zamiast tego starli się na prostej startowej. Anglik już na początku prostej zaatakował, co sprawiło, że przejechali kilkaset metrów walcząc koło w koło. Żaden nie chciał ustąpić i jechali momentami centymetry od siebie.
Zdjęcia tego momentu przypominane są do dziś bardzo często. Dwóch najbardziej nieustępliwych kierowców swoich czasów walczy koło w koło o mistrzostwo w dwóch ikonicznych samochodach. Williamsie z czerwoną piątką i biało-czerwonym McLarenie. Ten obraz do dziś jest symbolem jednego ze złotych okresów w historii F1.
Na końcu prostej jednak to Mansell, wchodzący w pierwszy zakręt po wewnętrznej, wysunął się na czoło.
Tempo Schumachera w międzyczasie znacznie spadło. Po wizycie w boksie wdał się w zaciętą walkę z partnerem z Benettona Piquetem, którą ostatecznie wygrał. Zjechał także Berger, którego pit stop mocno się przedłużył. Austriak spędził w boksie ponad 16 sekund.
Na kolejnym okrążeniu Mansell i Senna zjechali jednocześnie. McLaren tym razem nie miał żadnych problemów, ale mechanikom Williamsa zmiana opon zajęła znacznie dłużej. Przynajmniej tym razem, w przeciwieństwie do poprzedniego wyścigu, udało im się założyć wszystkie cztery koła.
Senna w efekcie wyjechał tuż przed Bergerem, a Mansell kilka sekund z tyłu. Po kolejnym okrążeniu Senna zorientował się, że na tym etapie wyścigu Berger jest znacznie szybszy, więc pozwolił mu się wyprzedzić.
Po tym jak do boksu zjechali w końcu Patrese i Alesi na czwarte miejsce wyszedł Prost, który zyskał sporo na szybkiej zmianie opon. Jednak wtedy znowu przypomniał o sobie, jadący świetny wyścig, Schumacher, który z łatwością wyprzedził trzykrotnego mistrza świata i puścił się w pogoń za czołową trójką.
Senna nie miał odpowiedniego tempa i szybko zaczął tracić dystans do Bergera. Wkrótce dogonili go Mansell i Schumacher. Senna pod presją popełnił błąd i obrócił samochód przy wyjściu na prostą startową. Szczęśliwie nikt go nie uderzył, a Brazylijczyk zdołał nie zgasić silnika i kontynuował wyścig. O ile Senna popełnił rzadki dla siebie błąd, to sposób w jaki wyszedł z tej opresji pokazywał charakterystyczną dla niego szybkość reakcji.
Teraz o zwycięstwo walczyli jus tylko Berger i Mansell. Berger walczył dzielnie, ale na 21 okrążeniu Mansell zaskoczył go atakiem w czwartym zakręcie. Teraz tuż za Austriakiem był Schumacher, który miał coraz większe szanse na pierwsze podium.
Jednak wtedy wspaniała szarża Niemca została zatrzymana, kiedy atakując Bergera wpadł w poślizg i, zanim powrócił z błotnistego pobocza, stracił kilka pozycji i dodatkowo był zmuszony zmienić opony. Alesi z kolei musiał odbyć karę dziesięciosekundowego postoju za niebezpieczny manewr na starcie wyścigu. Wobec tego za Mansellem, Bergerem, Prostem i Senną znalazł się teraz Patrese, który powoli nadrabiał straty, po fatalnym początku wyścigu, wykorzystując problemy innych.
Gdy Włoch dogonił Sennę, ten przepuścił go, nie próbując w ogóle walczyć. Wyraźnie wiedział, że nie ma szans w tej walce i wolał odpuścić, by nie tracić czasu i przewagi nad goniącymi go Alesim i Schumacherem. Wolne tempo Senny to nie była jedyna zła wiadomość dla McLarena. Chwilę wcześniej bowiem wyścig zakończył, tradycyjnie już, Gerhard Berger. W tamtym sezonie Austriak często radził sobie bardzo dobrze na torze, ale rzadko dojeżdżał do mety.
Alesi szybko również dopadł Sennę i, mimo że był od niego znacznie szybszy, zdecydował się na bardzo ryzykowny i późny manewr, który łatwo mógł zakończyć się kraksą. Senna jednak w porę zauważył Francuza i ustąpił mu miejsca. Brazylijczyk spadł wiec na piąte miejsce i tam już pozostał. Schumacher nie zdołał go dogonić, ale szóste miejsce sprawiło, że zaliczył kolejny punktowany finisz. Gdyby nie jego błąd, mógłby jednak stanąć na podium. To było Grand Prix, w którym młody Niemiec ostatecznie potwierdził swój ogromny potencjał. Jego pojedynki z Senną i Mansellem w czwartym w życiu wyścigu, musiały robić wrażenie.
Po pełnym akcji początku wyścigu jego druga część była niestety znacznie mniej emocjonująca, ale nieco rozrywki dostarczyli jeszcze kibicom w samej końcówce zawodnicy Minardi i debiutujący w F1 Alessandro Zanardi. Gianni Morbidelli zaatakował Zanardiego w pierwszym zakręcie, ale Zanardi odparł atak. Morbidelli próbował zaatakować więc po zewnętrznej zakrętu drugiego, ale zawadził tylnym kołem o przednie Zanardiego. Partner Morbidelliego z Minardi Pierluigi Martini zobaczył przed sobą dwa samochody wypadające na pobocze po obu stronach toru. Nadepnął więc na pedał gazu starając się ominąć oba środkiem toru. Jednak w tym czasie Morbidelii próbując opanować samochód na trawiastym poboczu gwałtownie na tor wrócił, uszkadzając przy okazji swoje przednie i tylne zawieszenie swojego zespołowego partnera.
Mansell odniósł w Hiszpanii piąte w sezonie zwycięstwo. Senna nie wykorzystał więc szansy na zostanie mistrzem świata, po najsłabszym wyścigu w tym niemal perfekcyjnym sezonie. Jednak 16 punktów przewagi dawało dużo komfortu na dwa wyścigi przed końcem. Koronacja została jedynie odłożona i wszystko miało ponownie, tak jak w poprzednich trzech sezonach rozstrzygnąć się w Japonii. Williams mógł się pocieszać faktem, że jeszcze raz pokazał potencjał samochodu i wyszedł na pierwsze miejsce w klasyfikacji konstruktorów.
Chcesz czytać więcej artykułów z cyklu Słynne wyścigi? Postaw nam kawę!