W 1994 wyścig na Hockenheim miał być kolejnym tryumfem, dominującego od początku sezonu Michaela Schumachera i jego pierwszym zwycięstwem przed własną publicznością. W Formule 1 jednak rzadko wszystko idzie zgodnie z planem i wyścig miał zupełnie inny, zaskakujący scenariusz, zdeterminowany przez chaotyczny początek wyścigu.
Ferrari w latach 1991-1993 zaliczyło trzy sezony z rzędu bez wygranej, co nie zdarzyło im się nigdy wcześniej. Po przejęciu sterów przez Jeana Todta sytuacja zaczęła jednak zmieniać się na lepsze. W 1994 roku mieli znów konkurencyjny samochód. Ich atutem była moc silnika, więc na torach gdzie moc ma największe znaczenie, liczyli na zwycięstwo.
Na Imoli Gerhard Berger przez moment walczył o zwycięstwo, ale weekend zdominowały tragiczne wydarzenia. Berger stracił rodaka w osobie Rolanda Ratzenbergera i przyjaciela, kiedy zginął Ayrton Senna. Gerhard był jedną z osób, która pojechała do szpitala, w którym próbowano ratować życie Senny. To wydarzenie sprawiło, że rozważał koniec kariery, ale doszedł do wniosku, że pasja do wyścigów, jest w nim ciągle żywa i do następnych wyścigów przystąpił z pełna determinacją.
W Kanadzie kierowcy Ferrari pokonali w kwalifikacjach Williamsy, a Jean Alesi przegrał pole position z Schumacherem o niespełna jedną setną sekundy, w wyścigu jednak nie włączyli się w walkę o zwycięstwo. Na Silverstone Berger sam pozbawił się szansy na pole position, uszkadzając samochód przy wyjeździe z boksu, podczas kwalifikacji. Przed wyścigiem na Hockenheim widać było zwyżkę formy, związaną z nową wersją samochodu. Ferrari coraz poważniej potrafiło zagrażać walczącym o mistrzostwo Damonowi Hillowi i Schumacherowi.
Sytuacja w mistrzostwach była pozornie bardzo korzystna dla Schumachera, ale wisiała nad nim kara za jego zachowanie podczas Grand Prix Wielkiej Brytanii. Wszystko było jeszcze otarte, więc na zwycięstwie w domowym wyścigu bardzo mu zależało.
Jednak to nie on był bohaterem kwalifikacji. Ferrari ustawiły się na dwóch pierwszych miejscach na starcie. Po raz pierwszy od Grand Prix Portugalii 1990. Berger był pierwszy, Alesi musiał się zadowolić drugim miejscem, po tym jak od jego samochodu oderwała się cała obudowa silnika, podczas szybkiego okrążenia w kwalifikacjach. Berger podkreślał postęp jaki zrobiło Ferrari, odkąd znalazł się w teamie. Rzeczywiście półtora roku wcześniej taki wynik byłby nie do pomyślenia. Teraz zmiany przepisów dały Ferrari szansę na odrodzenie. Ten wyścig mógł być dla nich symbolicznym powrotem.
Niemiecka publiczność oczekiwała pierwszego w historii F1 tryumfu niemieckiego zawodnika w swojej ojczyźnie, ale zadanie jakie stało przed Schumacherem nie było łatwe. Potwierdzała to zaledwie dziewiętnasta pozycja na starcie jego zespołowego partnera, Josa Verstappena. Ten tor nie faworyzował Benettona. Schumi był dopiero czwarty za Hillem. Najgorsza jak dotąd pozycja startowa w sezonie. Niespodzianką było piąte miejsce Ukyo Katayamy w Tyrrellu, który niespodziewanie zaczynał być jednym z objawień sezonu.
Schumacher był zdeterminowany, by zwyciężyć przed własną publicznością, na co miał realną szansę po raz pierwszy, ale mógł być nieco rozkojarzony. Za swoje poczynania podczas Grand Prix Wielkiej Brytanii otrzymał karę wykluczenia z dwóch wyścigów i mógł wystąpić w Niemczech tylko dzięki apelacji Benettona. Jego los miał ostatecznie rozstrzygnąć się dopiero po Grand Prix Belgii.
Ferrari wystartowały dobrze, ale jeszcze lepiej wystartował Katayama, który przebił się na trzecią pozycję. Uwaga wszystkich została jednak skutecznie odwrócona od jego wyczynu, przez kraksę z tyłu stawki. Członkowie teamów siedzący za ścianą odgradzającą pola startowe od alei serwisowej, rozpaczliwie starali się schować przed odłamkami, które szczęśliwie nikogo nie raniły.
W kraksie wzięli udział kierowcy Minardi i Lotusa, oraz Andrea de Cesaris w Sauberze, którego kolizja z Alessandro Zanardim zapoczątkowała całe zdarzenie.
Chwilę później walczący o szóste miejsce Mika Hakkinen zawadził o przednie skrzydło Davida Coultharda i przeleciał w poprzek toru w kierunku bariery z opon uruchamiając kolejną reakcję łańcuchową, której ofiarami stali się Mark Blundell w drugim Tyrrellu, a także Heinz-Harald Frentzen w Sauberze oraz obaj kierowcy Jordana. Martin Brundle w drugim McLarenie również obrócił się, ale kontynuował jazdę na końcu, mocno uszczuplonej, stawki.
Hakkinen został później, za spowodowanie tej kraksy, wykluczony z następnego wyścigu na Węgrzech, choć to Mark Blundell zepchnął jego i Coultharda na lewą stronę toru. Fakt, że Fin już wcześniej spowodował dwie kraksy na pierwszym okrążeniu, podczas Grand Prix Pacyfiku i Monako, z pewnością mu nie pomógł.
Mimo sporej ilości odłamków na trasie, wyścig nie został przerwany. Schumacher już na starcie wyprzedził Hilla i szybko też poradził sobie z Katayamą. Już na końcu pierwszego okrążenia był tuż za Bergerem. Alesi także stał się ofiarą pierwszego kółka, jako jedyny nie z powodu kolizji, ale awarii technicznej. Jak widać pech go nie opuszczał. Problemy dopadły też Hilla, który uszkodził samochód po kolizji z Katayamą i szybko zaczął tracić pozycje. Oba Williamsy jednocześnie zjechały do boksu, gdzie Hill musiał czekać aż Coulthardowi zostanie zmienione przednie skrzydło, uszkodzone w kontakcie z Hakkinenem.
Za Katayamą jechały teraz dwa Ligiery Olivera Panisa i Erica Bernarda, którzy musieli nie wierzyć własnym oczom gdy stawka rozstępowała się przed nimi niczym morze czerwone. Verstappen był już szósty, wyprzedzając dwóch kierowców Footworka, dwóch Larrousse’a i Davida Brabhama w Simtecu. Na tym kończyła się lista zawodników, którzy przetrwali pierwsze okrążenie. Dopiero dalej jechał nadrabiający straty Brundle, a jeszcze daleko dalej za nim Williamsy. Katayama wkrótce obrócił się i przestał się liczyć w walce o punkty, a potem wycofał się z powodu awarii.
W walce o zwycięstwo liczyło się już tylko dwóch zawodników. Berger i Schumacher. Austriak musiał maksymalnie cisnąć samochodem, który był znacznie cięższy od Benettona i przez to na szykanach prowadził się znacznie gorzej. Schumacher atakował go zaciekle i Berger miał duże problemy z obroną prowadzenia, ale moc jego Ferrari okazywała się rozstrzygająca na prostych. Michael wiedział, że jeśli teraz nie wyprzedzi, może stracić jedyną szansę. Musiał wykorzystać to, że jego samochód prowadzi się lepiej i zmusić Bergera do błędu. Naciskał więc Bergera cały czas, nie bacząc na chłodzenie opon i silnika, które pogarsza się w czasie jazdy tuż za rywalem. Być może powinien być ostrożniejszy i zadowolić się cennym drugim miejscem. Hill jechał daleko z tyłu i miał minimalne szanse na jakiekolwiek punkty w tym wyścigu. Schumacher jednak nie kalkulował w ten sposób. Chciał wygrać przed własną publicznością.
Berger jechał bezbłędnie, w decydujących momentach skutecznie blokując Schumachera. Przetrwał pierwsze 11 okrążeń, po których Niemiec udał się do boksu. Potem szybko poradził sobie z Ligierami, powracając na drugie miejsce. Teraz do Ligierów dobierał się też jego zespołowy partner Verstappen. Holender nie był w stanie ich wyprzedzić przed pierwszym tankowaniem, zjechał więc do boksu z piątego miejsca.
To był pierwszy sezon od dekady, w którym przywrócono tankowanie. Jak dotąd nie było żadnych problemów, ale właśnie miało się to w spektakularny sposób skończyć.
Gdy Verstappen tankował, nagle, spod wetkniętego do baku węża, chlusnęło paliwo, które momentalnie zapaliło się, po zetknięciu z gorącą powierzchnią samochodu. Przez moment w boksie zapanował chaos. Cały samochód z Verstappenem w środku płonął jak pochodnia. Wokół biegali mechanicy w płonących kombinezonach. Na szczęście dzięki szybkiej akcji gaśniczej po kilku sekundach sytuacja była w pełni opanowana, a Holender, bez poważniejszych obrażeń, wyskakiwał z samochodu. Zaliczał wyjątkowo trudny początek kariery w F1, mimo debiutu w czołowym zespole. W Benettonie wszyscy byli już skupieni tylko na Schumacherze. Jak dotąd Verstappen w swoich pięciu występach nie zdobył punktów, ale uczestniczył już w poważnej kraksie w swoim debiucie w Brazylii, a teraz w pierwszym pożarze ery tankowania.
Cała sytuacja była potencjalnie bardzo niebezpieczna, z powodu dużej ilości paliwa zgromadzonego w boksach. Zespół Benettona stał się natychmiast obiektem zainteresowania FIA. Dochodzenie wykazało się, że manipulowano przy sprzęcie, chcąc zwiększyć szybkość tankowania. To była kolejna w tamtym roku kontrowersja z udziałem Benettona.
Berger nie miał zamiaru zjeżdżać. Jechał na jedno tankowanie, co tłumaczyło jego słabe tempo w mocno zatankowanym samochodzie na początku wyścigu. Teraz między nim a Schumacherem toczył się korespondencyjny pojedynek, którego Austriak był zdecydowanym faworytem. Nie trwał on jednak długo. Wkrótce oczom niemieckich fanów ukazał się dym wydobywający się z silnika Schumachera. Fatalne miejsce na pierwszą w sezonie awarię silnika. Możliwe, że jazda tuż za Bergerem miała wpływ na przegrzanie jednostki napędowej. Te rozważania nie wiele jednak zmieniały. Występ Schumachera w Niemczech zakończył się dla niego całkowitą porażką. Biorąc pod uwagę wiszące nad nim wykluczenie z dwóch wyścigów, jego droga do mistrzostwa zaczynała się mocno komplikować.
Benetton dołączył do kilku innych zespołów, które już mogły zacząć się pakować. Na torze pozostało już bardzo mało zawodników. Coulthard i Brundle również musieli się wycofać, więc na torze za Bergerem jechały tylko Ligiery, Footworki i Larrousse’y oraz zdublowany i nie mający szansy na dogonienie reszty stawki Hill. Priorytetem dla niezagrożonego na prowadzeniu Bergera stało się dojechanie do końca. Tylko awaria mogła już odebrać Ferrari pierwsze od prawie czterech lat zwycięstwo. Było ono bardzo potrzebne zespołowi.
Kolejne okrążenia musiały bardzo dłużyć się zespołowi Ferrari i rzeszom ich kibiców, ale Berger uniknął kłopotów i po przejechaniu całego dystansu, wszyscy mogli głęboko odetchnąć i rozpocząć celebrację, na którą czekali bardzo długo.
Na podium ustawili się dwaj kierowcy Ligiera, co było najlepszym wynikiem tego zespołu od 1985 roku. Francuski zespół był dość konkurencyjny rok wcześniej, ale przed sezonem 1994 nie przedstawił nowej konstrukcji i do Grand Prix Niemiec pozostawał bez zdobyczy punktowej. Było to pierwsze podium zarówno dla debiutującego w tamtym sezonie w F1 Panisa, jak i dla znacznie bardziej doświadczonego Bernarda. Dla tego drugiego było to jedyne podium, gdyż po sezonie odszedł z F1 podobnie jak Eric Comas, który, przyjeżdżając szósty, zdobył swój ostatni punkt i zarazem ostatni dla zespołu Larrousse’a. Christian Fittipaldi również zdobył swoje ostatnie punkty w F1, po raz trzeci w karierze przyjeżdżając na czwartym miejscu, nigdy nie stając na podium.
Dla Ferrari był to oficjalnie koniec długiego kryzysu. Teraz znów pokazali, że mogą wygrywać, a w przyszłości walczyć o tytuły. Był to też pierwszy krok na długiej drodze, jaką Ferrari miało przejść za kadencji Jeana Todta.
Chcesz czytać więcej artykułów z cyklu Słynne wyścigi? Postaw nam kawę!