Słynne wyścigi: Grand Prix Stanów Zjednoczonych 2015

Scenariusz wyścigu o Grand Prix USA wydawał się napisany w Hollywood. Był pełny zaskakujących zwrotów akcji i zakończył się zwycięstwem tego, który od początku miał być głównym bohaterem.

Wyrastający na globalnego idola Lewis Hamilton, właśnie w USA, kraju, w którym jest niezwykle popularny, zdobył trzecie mistrzostwo świata, zrównując się ze swoim idolem Ayrtonem Senną. W przeciwieństwie do swoich poprzednich tytułów, nie wywalczył go w ostatnim wyścigu sezonu. Wywalczył go za to w najciekawszym. Było w nim wszystko. Zaczęło się od ulewy o biblijnym niemal rozmachu, potem były i ryzykowne manewry wyprzedzania i walka ze zużywającymi się oponami i taktyczne błędy. Co najważniejsze, była walka koło w koło, były ataki z końca stawki, były kraksy i niespodziewane wizyty samochodu bezpieczeństwa, które mogły uratować, albo zrujnować wyścig.

Tylko jedno w tym hollywoodzkim scenariuszu zawiodło widzów. Końcowe starcie między Lewisem a jego największym przeciwnikiem, które miało rozstrzygnąć się na ostatnim okrążeniu, podczas pasjonującej walki koło w koło, zakończyło się wcześniej, w nieco rozczarowujący sposób. W tym wyścigu więc, tak jak w całym sezonie, Lewis wygrał niezagrożony. Ale zacznijmy od początku.

Wyścig od początku zapowiadał się na nieprzewidywalny. Wszystko z powodu ekstremalnych warunków atmosferycznych. Zgodnie z zapowiedziami w sobotę nastąpiła monumentalna ulewa, uniemożliwiająca rozegranie kwalifikacji. Ale mokro było także podczas  treningów i podczas, przełożonych na niedzielę rano, kwalifikacji. Sprawiło to, że nikt nie miał możliwości przetestowania suchych opon, a na niedzielę zapowiadano przejaśnienia. Renault przywiozło udoskonalone silniki, ale Red Bull z nich nie skorzystał. Nie chciał kar na starcie w wyścigu, który miał być szansą na dobry wynik. W treningach wyglądali dobrze, w kwalifikacjach bardzo dobrze. W efekcie startowali z drugiego rzędu, a Daniel Ricciardo był nawet pierwszy w Q1. Podczas kwalifikacji padało coraz bardziej. W Q2 kierowcy narzekali na nadsterowność, a zakręt 10 wydawał się niemal niemożliwy do pokonania. Q3 już nie rozegrano.

Ferrari odbywały w Austin karę za nadprogramowe silniki i wobec tego  w trzecim rzędzie ustawiły się bolidy Force India. Jednak tym, co zapowiadało największe emocje, było pole position Nico Rosberga. Tylko on mógł powstrzymać Lewisa i w kwalifikacjach nie zawiódł. Przed wyścigiem sprawiał jednak wrażenie nie do końca zadowolonego ze swojego samochodu i nieco zestresowanego nieprzewidywalnymi warunkami.

Pogoda poprawiła się przed wyścigiem. Wszyscy kierowcy startowali na oponach przejściowych, ale tor wysychał. Lewis zaatakował już na pierwszym zakręcie. Powtórzył manewr z wcześniejszego wyścigu w Suzuka, lecz tym razem zrobił to bardziej ewidentnie. Po prostu wypchnął Rosberga poza tor. Jedyne, co mogło go usprawiedliwiać, to słabsza przyczepność przodu, ale innym czynnikiem była wrodzona nieustępliwość. Tak czy inaczej ten brutalny manewr zapewnił mu prowadzenie i pokazał Nico miejsce w szeregu.

Rosberg chwilowo przestał być zagrożeniem. Spadł za Red Bulle, które na mokrym torze okazały się bardzo niebezpieczne, lepiej wykorzystując opony. Jadący na drugiej pozycji Daniił Kwiat przymierzał się do Hamiltona przez kilka okrążeń. Kiedy wreszcie z pomocą DRS zabierał się do wykonania manewru Lewis został uratowany przez wirtualny samochód bezpieczeństwa, który pojawił się, by umożliwić posprzątanie toru po licznych kolizjach.

Fernando Alonso i Felipe Massa oraz Alex Rossi i Will Stevens zderzyli się już w pierwszym zakręcie, a dla tego ostatniego oznaczało to koniec wyścigu. Do boksu, po kolizjach, udali się także Romain Grosjean, Valtteri Bottas i Felipe Nasr, który złamał skrzydło o tylne koło swojego kolegi z zespołu Marcusa Ericssona.

Bottas i Nasr założyli slicki. Był to błąd. Było znacznie za wcześnie. Bottas musiał wlec się z powrotem do boksu tracąc pół minuty na okrążeniu. Chwilę później zakończył fatalny dla siebie weekend. Wszystko to pomogło samochodom Ferrari błyskawicznie znaleźć się w pierwszej dziesiątce.

Kolejność w momencie restartu wyglądała następująco: Hamilton, Kwiat, Ricciardo, Rosberg, Sergio Perez, Sebastian Vettel, Max Verstappen, Kimi Raikkonen, Carlos Sainz, Nico Hulkenberg.

Lewis jechał podczas fazy VSC nieco wolniej niż mógł, żeby schłodzić opony, więc przy restarcie jego trzej rywale byli tuż za nim. Nico natychmiast wykorzystał okazję wyprzedzając Ricciardo, a chwilę później Kwiata.

Ciągle było za wcześnie na slicki, ale opony przejściowe zużywały się w szybkim tempie. Romain Grosjean zdecydował się na zmianę opon. Mimo, że przejściówki radziły sobie coraz gorzej, nadal były znacznie lepsze niż slicki. Grosjean wycofał się chwilę potem.

Kibice w Austin mieli obejrzeć pasjonujące widowisko. Jego pierwszym aktem była walka Red Bulli z Mercedesami. Kwiat wykorzystał dublowanie Rossiego, żeby wyprzedzić Rosberga, ale wyrzuciło go poza tor i zamiast zyskać, stracił pozycję na rzecz Ricciardo. Australijczyk chwilę później wykorzystał błąd Rosberga i znalazł się na drugiej pozycji. Red Bull był w tych warunkach szybszy niż Mercedesy z powodu mniejszego zużycia przednich opon. Na piętnastym okrążeniu Australijczyk wyszedł na prowadzenie. Okrążenie później było tak blisko, jak tylko może być, do kolizji między dwoma Mercedesami. Rosberg zaatakował na dohamowaniu. Lewis nie uciekł do zewnętrznej i obronił się, ale Nico z trudem uniknął kolizji.

W międzyczasie trwała równie pasjonująca walka młodych kierowców Toro Rosso z najstarszym w stawce Raikkonenem. "Jeśli to jest legalne, to ja zaraz też zacznę tak robić", skomentował Fin agresywną jazdę Verstappena. Holender nie poprzestał na tym i charakterystycznym dla siebie manewrem na dohamowaniu, skutecznie zaatakował też Vettela. Na przypominających już slicki przejściówkach walka między kierowcami Ferrari i Toro Rosso była naprawdę pasjonująca.

Jednak jeszcze ciekawsze rzeczy działy się z przodu. Rosberg wyprzedził w końcu Hamiltona po pasjonującej walce, przywodzącej na myśl zeszłoroczny wyścig w Bahrajnie. Dodatkowo Kwiat był teraz tuż za Anglikiem. Nadszedł ten moment, gdy trzeba było zaryzykować i zjechać po slicki.

Hamilton zareagował i jako pierwszy z Mercedesów zameldował się w boksie. Jednak jego pierwsze okrążenie na slickach było zbyt wolne i spadł na czwartą pozycję, po tym jak do boksu zjechały również Red Bulle. Jak dotąd Lewis nie wyglądał w tym wyścigu zbyt pewnie.

Mogło być jednak gorzej. Kimi po wyjechaniu na tor wypadł z trasy i uderzył w barierę. Gdy wszyscy spodziewali się, ze wysiądzie z auta, on wrócił na tor. Musiał zjechać jednak po nowe przednie skrzydło.

Kolejność na 22 okrążeniu:  Ricciardo, Rosberg, Kwiat, Hamilton, Vettel, Verstappen, Sainz, Perez, Hulkenberg, Massa.

Na slickach Red Bull miał trudniej. Do gry wróciło za to Ferrari. Mercedesy wykonały swoje manewry w tym samym momencie, zdobywając pierwszą i trzecią pozycję. Vettel szybko zabrał się za odrabianie strat. Wyprzedził Kwiata. Chwilę później Hamilton wyprzedził Ricciardo i puścił się w pogoń za Rosbergiem. Daniel musiał bronić się teraz przed Vettelem.

W międzyczasie do rosnącego grona wycofujących się zawodników dołączyli Massa i Raikkonen. Następny w kolejce był Ericsson, który zatrzymał się na torze, powodując wizytę samochodu bezpieczeństwa. Vettel, Sainz i kierowcy Force India wykorzystali to na zmianę opon. Wszyscy założyli twardszą mieszankę, która w założeniu umożliwiała dotrwanie do końca wyścigu.

Kolejność przed restartem na 32 okrążeniu: Rosberg, Hamilton, Ricciardo, Kwiat, Vettel, Verstappen, Hulkenberg, Perez, Button, Sainz.

Już na pierwszym zakręcie po restarcie błąd popełnił Kwiat i Vettel wyprzedził go, włączając się do walki o podium. Jeszcze na tym samym okrążeniu wyprzedził Ricciardo, ale ten szybko odpowiedział tym samym. Chwilę później jednak popełnił błąd i Seb znów był z przodu. Mercedesy w międzyczasie odjechały w siną dal, a Red Bulle musiały teraz martwić się zawodnikami Force India i Toro Rosso. A zwłaszcza Verstappenem.

Max wyprzedził Kwiata, a kiedy Rosjanin po raz kolejny popełnił błąd na dohamowaniu, tuż za młodym Holendrem znalazł się też Hulkenberg. Oznaczało to początek prawdziwych problemów dla Ricciardo. Najpierw wyprzedził go Verstappen, ale najgorsze miało dopiero nadejść. Gdy Hulkenberg zaatakował go po wewnętrznej pierwszego zakrętu, w samochodzie ostatnio niezwykle pechowego Niemca złamało się mocowanie przedniego skrzydła. Pozbawiony docisku bolid uderzył w Ricciardo, spychając go na pobocze i łamiąc przednie zawieszenie. Na szczęście samochód Red Bulla wyszedł z tego zdarzenia cało, ale oprócz pozycji na torze stracił też nieco szybkości. W całym zamieszaniu do walki o punktowane pozycje włączył się Fernando Alonso, który był już w pewnym momencie zdublowany i tylko dzięki samochodowi bezpieczeństwa odrobił okrążenie. Hulkenberg zatrzymał swój samochód na poboczu, powodując wirtualny samochód bezpieczeństwa. Była to dobra okazja do ostatniej zmiany opon.

Pierwszy zjechał Rosberg, Lewis pozostał na torze. Red Bulle zjechały jednocześnie.

Ponieważ już na następnym okrążeniu był restart, Lewis musiał pozostać na starych oponach. Dojechanie na nich do końca na pierwszym miejscu wydawało się niemożliwym zadaniem. Wyglądało w tym momencie na to, że koronację Lewisa trzeba będzie odłożyć. Seb i Nico szykowali się do ostatecznej walki o zwycięstwo.

Vettel tracił do Lewisa 10 sekund, a Verstappen z siedzącym mu na ogonie Rosbergiem 15. Kawałek dalej Jenson Button prowadził sznur samochodów. Perez, Alonso,  Sainz i Pastor Maldonado jechali tuż za nim. Red Bulle na świeżych oponach miały 10 sekund straty do tej grupy. Końcowe 16 okrażeń zapowiadało się pasjonująco. Gdy Alonso wyprzedził Pereza, McLareny znalazły się na 5 i 6 miejscu. Gdyby tak miało pozostać, byłby to zdecydowanie ich najlepszy wynik w tamtym sezonie.

Rosberg szybko wyprzedził Verstappena i rozpoczął pogoń. Dwa okrążenia później był już przed Vettelem. Jego wyjście na prowadzenie wydawało się kwestią czasu.  Wtedy właśnie nastąpił kolejny niespodziewany zwrot akcji, który pozwolił Hamiltonowi pozostać w walce o zwycięstwo.  

Kwiat, broniąc się przed Ricciardo, rozbił się przed ostatnim zakrętem. Samochód bezpieczeństwa wyjechał natychmiast. Lewis wykorzystał to by zjechać do boksu. Vettel zmienił opony na miękkie. Zrobił to również Button. 10 okrążeń przed końcem tylko 12 samochodów pozostało na torze. Kolejność: Rosberg , Hamilton, Verstappen, Vettel, Alonso, Perez,  Ricciardo, Button, Maldonado, Sainz, Rossi, Nasr.

Vettel zgodnie z przewidywaniami szybko wyprzedził Verstappena. Zapewnił sobie tym samym trzecie miejsce i rozwiał nadzieje Maxa na zostanie w Austin pierwszym w historii osiemnastolatkiem, który finiszował na podium w wyścigu Formuły 1.

Oczy wszystkich zwrócone były jednak na parę Mercedesów. Lewis na świeżych oponach gonił Rosberga i na ostatnich okrążeniach miało nastąpić ostateczne starcie i odpowiedź na pytanie czy Lewis zostanie mistrzem świata w Austin. Na 49 okrążeniu Rosberg popełnił jednak prosty błąd, który przedwcześnie rozstrzygnął mistrzostwo i pozbawił kibiców pasjonującego finiszu.

Po wyścigu Nico mówił, że nigdy wcześniej mu się taki błąd nie zdarzył. Gdy pozornie miał wyścig pod kontrolą, chwilowa utrata koncentracji na przesychającym torze sprawiła, że tylne koła zabuksowały, a samochód zniosło na pobocze. Mógł tylko obserwować wyprzedzającego go Lewisa.  To było coś, co naprawdę mogło go ostatecznie załamać i idealnie podsumowało jego, dotychczas bardzo rozczarowujący, sezon.

Podczas gdy walka o zwycięstwo była rozstrzygnięta, na dalszych pozycjach dużo się działo. Świetnie radził sobie Button, na świeżych oponach walczący z Sainzem, z kolei problemy mieli Ricciardo i Alonso. Australijczyk musiał zmienić opony a Hiszpana dopadła awaria techniczna. Pytał czy ma się wycofać, ale dzięki problemom Ricciardo wciąż był w punktach. Button dojechał na metę szósty za Verstappenem i Perezem. Daniel w końcu dopadł Alonso, ale marny 1 punkt był dla Red Bulla kolosalnym rozczarowaniem.

Nico po wyścigu wyglądał jakby naprawdę miał dość robienia dobrej miny do złej gry i pokazał swoją frustrację. Gdy Hamilton rzucił w niego czapką dla drugiego kierowcy wyścigu, odrzucił ją w jego stronę. Opisał potem to zachowanie Lewisa jako jedną z typowych dla nich gierek. To co go najbardziej bolało, to fakt, że przegrał z powodu swojego własnego błędu. To właśnie sprawiło, że na dalszy plan zszedł incydent z pierwszego okrążenia. Po zachowaniu Rosberga można było łatwo odczytać, co sądzi o manewrze Lewisa, ale nie powiedział otwarcie, że był nie fair. Określił go tylko jako bardzo agresywny. Wiedział jaka jest sytuacja. Wiedział, że na konferencji prasowej, na której Lewis dziękuje za wsparcie milionom fanów na całym świecie i stara się ująć w słowa co znaczy dla niego bicie rekordów Ayrtona Senny, nikt nie przejmie się żalami Nico.

Rosberg już długo wcześniej pogodził się z faktem, że to mistrzostwo jest stracone. Starał się po prostu jeździć jak najlepiej i wykonywać dobrą pracę dla zespołu. Ale okazywało się, że ta taktyka mogła okazać się dla niego na dłuższą metę zabójcza. Sprawiała ona, że znacznie bardziej samolubny i bezwzględny Hamilton mógł nie tylko rzucać w niego czapką, ale również wypychać z toru.

Różnica na torze między dwoma kolegami z dzieciństwa, Lewisem i Nico, mogła wynosić jedynie dziesiąte lub setne sekundy, ale różnica w postrzeganiu obu zawodników wśród masowej publiczności była ogromna. Hamilton był postrzegany jako geniusz kierownicy, światowa marka i ikona popkultury, Nico był przegranym i naburmuszonym Niemcem.

Co Nico mógł zrobić by to zmienić? Musiał zacząć być bardziej bezwzględny i samolubny. Po reprymendzie, jaką dostał od Toto Wolffa po wyścigu w Belgii rok wcześniej, nie był już taki sam. Teraz kiedy mistrzostwo było już rozstrzygnięte, musiał zadbać w końcu o siebie. Postawić się Lewisowi, przerwać jego święto, rzucić mu wyzwanie, wypchnąć go z toru jeśli to będzie konieczne. Wyprowadzić go z równowagi jak rok wcześniej w Monako. I nie mógł z tym czekać na następny sezon. Musiał to zrobić już teraz. Już w następnym wyścigu. Wiedział, że w innym wypadku, do końca kariery w Mercedesie byłby kierowcą numer dwa i nigdy nie przeżyłby chwil, które Lewis przeżywał już po raz trzeci. Po wygraniu tytułu Lewis na moment stracił swoją nieustępliwość w walce z Rosbergiem. A Nico już nigdy nie popełnił takich błędów jak w Austin. Wygrał następne 7 wyścigów.

Chcesz czytać więcej artykułów z cyklu Słynne wyścigi? Postaw nam kawę!

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze