Reformator Formuły 1, który flirtował z faszyzmem – wspomnienie Maxa Mosleya

Max Mosley był ważną postacią w świecie motorsportu. Jako założyciel zespołu March, działacz FOCA oraz prezydent FIA bardzo przysłużył się Formule 1, a także pozostawił po sobie wiele rozwiązań, które zrewolucjonizowały myślenie o bezpieczeństwie. Zmarły w tym tygodniu Brytyjczyk nie był jednak postrzegany w wyłącznie pozytywny sposób, gdyż prezentował skrajne wartości. Historia jego życia jest niebywale ciekawa.

Faszystowska młodość

Ojciec przyszłego prezydenta FIA Sir Oswald Mosley był liderem Brytyjskiej Unii Faszystowskiej w latach 30. XX wieku. Określano go Angielskim Führerem, czyli odpowiednikiem niemieckiego Adolfa Hitlera lub włoskiego Benito Mussoliniego. Miał z nimi bliskie powiązania. Kiedy w 1936 roku ożenił się z Dianą Mitford, zrobił to w posiadłości Josepha Goebbelsa, a jedną z osób zaproszonych na ślub był nazistowski przywódca Niemiec. W trakcie wojny został uwięziony i nie odegrał już znaczącej roli politycznej w swoim kraju.

Z tego powodu, kiedy Max Mosley urodził się 13 kwietnia 1940 roku, był zmuszony pierwsze lata swojego dzieciństwa spędzić bez rodziców. W dodatku niekorzystne urodzenie sprawiło, że nie był akceptowany. Nikt nie chciał przyjąć go do szkoły, a Mosleyowie stali się „persona non grata” dla brytyjskiego społeczeństwa. Z tego powodu musiał wraz ze swoją rodziną opuścić Wyspy Brytyjskie i podróżować po różnych krajach Europy, w poszukiwaniu spokojnego miejsca.

Embed from Getty Images

Młody Mosley W 1961 roku uzyskał dyplom z fizyki, a trzy lata później ukończył studia prawnicze. Należał również do brygady spadochronowej. Przesiąkł ideami swojego ojca. Uważał go za człowieka o wybitnych poglądach, który był przez wielu znienawidzony z powodu niezrozumienia. Należał do skrajnie prawicowej młodzieżówki i próbował przyciągać rówieśników do swojej formacji na specjalnie organizowanych spotkaniach. Tak poznał swoją żonę, którą poślubił w 1960 roku.

Brał udział w zamieszkach rasowych w Notting Hill, które były wycelowanie w społeczność czarnoskórą. Doświadczenia z zamieszek pomogły mu kilka lat później, kiedy skutecznie bronił swojego ojca przed tłumem przeciwników na jednym z wieców. Kiedy wraz ze świtą ojca odwiedzał obóz koncentracyjny w Dachau, to nie przejawiał żadnego żalu, wręcz możliwe, że nie wierzył w nazistowskie zbrodnie. Był również odpowiedzialny za rozpowszechnianie rasistowskich ulotek, w trakcie kampanii wyborczej kandydata ze środowiska swojego ojca. Treść sugerowała, że imigranci nie są poddawani badaniom lekarskim. Z tego powodu miały szerzyć się w brytyjskim społeczeństwie gruźlica, trąd i choroby weneryczne.

To wszystko sprawiło, że świat brytyjskiej polityki był dla Maxa Mosleya zamknięty, dlatego przestał angażować się politycznie i oddał się pracy adwokackiej.

Motosport, który zaakceptował

Max Mosley nie przejawiał żadnego zainteresowania motosportem i pewnie by się to nie zmieniło, gdyby nie żona, która wygrała bilety na imprezę motoryzacyjną na torze Silverstone. Tak rozpoczęło się marzenie o ściganiu. Brytyjczyk był bardzo inteligentny, przez co skuteczny w pracy adwokackiej, co zapewniało mu bardzo dobre zarobki w tej branży.

Dzięki tym atutom był w stanie z wyłącznie własnych środków finansować swoją początkową karierę. W motosportowym środowisku faszystowskie pochodzenie już mu nie przeszkadzało. Na szczeblu krajowym w Wielkiej Brytanii wziął udział w ponad 40 wyścigach w latach 1966-1967, wygrywając 12 z nich. W 1968 roku wystartował w Formule 2, gdzie jego kariera miała się zakończyć. Okazało się, że nie jest na tyle dobry, by wygrywać na wysokim poziomie, więc nie czuł motywacji do kontynuowania swojej przygody jako kierowca. W dodatku bał się śmierci, a swój debiut w F2 zaliczył w wyścigu, w którym zginął dwukrotny mistrz świata Formuły 1 Jim Clark.

Marsz Marcha po torze przeszkód

W 1969 cztery osobistości założyły zespół March. Nazwa pochodziła od inicjałów założycieli, a od Maxa Mosleya pochodziła literka „M”. Jako prawnik, był odpowiedzialny za sprawy marketingowe i budżetowe. Działał prężnie, zyskując sponsorów i rozgłaszając debiut nowej ekipy na tyle skutecznie, że z bolidu March 701 korzystało aż pięciu kierowców. Początki były bardzo dobre. Pośród wszystkich kierowców, ta konstrukcja wygrała jeden wyścig i 8 razy kończyła na podium. Dało to Marchowi trzecie miejsce w klasyfikacji konstruktorów w ich debiutanckim sezonie.

Zespół działał nie tylko na obszarze Formuły 1, ale również Formuły 2, Formuły 3, serii Can-Am i wyścigów samochodów IndyCar. Była to mieszanka sukcesów, umiejętnego wydawania i oszczędzania oraz bankrutowania. Ekipa ciągle funkcjonowała na granicach swoich finansów, ale Mosleyowi zawsze udawało się znaleźć pieniądze w trudnej sytuacji. Nawet nieudane projekty, jak sześciokołowy bolid, potrafił zamienić w sukces wizerunkowy.

FOCA, FISA, ambicja chytrego lisa

Ambitny Brytyjczyk miał dość ciągłego brylowania biednym budżetem i w 1977 roku odszedł z zespołu na rzecz pracy jako doradca prawny dla FOCA. Było to założone trzy lata wcześniej stowarzyszenie chroniące interesy kierowców i zespołów. Mosley reprezentował stowarzyszenie w starciu z FISA (później wcielonej do FIA), a także pomógł sporządzić porozumienie Concorde, regulujące warunki uczestnictwa w Formule 1.

W pewnym momencie jego marzenia polityczne znowu rozkwitły. W 1982 roku postanowił opuścić posadę w FOCA, aby pracować dla Partii Konserwatywnej. Łudził się, że jego nazwisko nie będzie już przeszkodą. Po czterech latach musiał jednak pogodzić się z innym stanem rzeczy i wrócił do królowej motosportu, w efektownym stylu: Bernie Ecclestone i Jean-Marie Balestre usadzili go na bardzo dobrym stanowisku przewodniczącego jednej z komisji FIA, zajmującą się sprawami producentów. Poza tym, wraz ze wspólnikiem założył firmę Simtek, która specjalizowała się w dziedzinie technologii wyścigowej, by później sprzedać jednak swoje udziały.

Wobec braku spełnienia w krajowej polityce, Mosley zaczął ostrzyć kły we władzach Formuły 1. Jego pierwszą ofiarą był wspomniany prezydent FIA Jean-Marie Balestre, przekonany o pewności swojej posady. Max rozpoczął kampanię polegającą na wytykaniu błędów Francuza, wskazywaniu, że zajmuje zbyt wiele stanowisk, by dobrze sprawować kolejny urząd i na argumentowaniu swojej przewagi kompetencyjnej. To poskutkowało: w głosowaniu Max Mosley wygrał stosunkiem 43 do 29. Do roszad nie doszło od razu, gdyż FISA przemieniała się na FIA. Max wygrał kolejne głosowanie i w 1993 roku został szefem na nowo zrekonstruowanej FIA, która posiadała teraz znacznie większe wpływy na Formułę 1 niż wcześniej.

Embed from Getty Images

Prezydentura FIA na rzecz świata

Zanim przejdziemy do działalności Maxa Mosleya w Formule 1 warto wspomnieć, co udało mu się zdziałać poza nią jako prezydent FIA. Już w pierwszym roku swojego urzędowania założył biuro FIA w Brukseli. Miało to na celu zbliżenie relacji z Unią Europejską, aby lepiej współpracować w zakresie sportów motorowych.

Na terenie Parlamentu Europejskiego utworzył doradczy komitet ds. bezpieczeństwa, w którym eksperci mogli się wypowiadać na tematy związane z bezpieczeństwem w motoryzacji. Ta współpraca poskutkowała między innymi w 1996 roku, kiedy udało się zreformować standardy unijnych testów zderzeniowych. Promował też Europejski Program Oceny Nowego Samochodu (Euro NCAP), która została uznana przez Komisję Europejską za najlepszą inicjatywę ruchu drogowego na przestrzeni dekad. Prezydent FIA był przewodniczącym tej organizacji od 1996 do 2004 roku.

Zakładał wiele różnych kampanii i inicjatyw w skali europejskiej oraz światowej, które za jego prezydentury pomogły znacząco zmienić. Swoimi działaniami sprawił, że FIA stała się najistotniejszym międzynarodowym prawnym z zakresu motoryzacji. Pomógł zbliżyć się FIA do Unii Europejskiej i innych światowych organizacji.

Max Mosley dla Formuły 1

Nowy szef FIA martwił się o życie kierowców Formuły 1, dlatego swoje działania skupił również na tym polu. Grupa ekspertów z profesorem neurochirurgii Sidem Watkinsem na czele miała zajmować się opracowywaniem nowych rozwiązań. Ich ilość była naprawdę spora: system HANS, opony rowkowane, zmniejszenie pojemności i mocy silników, bardziej rygorystyczne testy zderzenie, przeprojektowanie torów (w szczególności poboczy i niebezpiecznych miejsc). Jego działalność obejmowała nie tylko sporty motorowe, ale również bezpieczeństwo w całym przemyśle motoryzacyjnym.

Zmiany dotyczyły również zakresu finansowania zespołów. Max Mosley chciał w Formule 1 technologii bliższej tej z samochodów cywilnych. Oszczędzone pieniądze miały zostać przeznaczone na technologie odzyskiwania energii (KERS), z racji tego, że były przyjazne środowisku. Chciał również zmniejszyć pojemność zbiorników paliwa.

Poza praktycznymi działaniami Max Mosley swoimi czynami zwracał uwagę na ważne postawy. Kiedy po tragicznym Grand Prix San Marino wszyscy lecieli za ocean pożegnać trzykrotnego mistrza świata Ayrtona Sennę, ten pozostał w Europie żegnając niemedialnego Rolanda Ratzenbergera. Jego słowa niech mówią same za siebie: „Poszedłem na jego pogrzeb, ponieważ wszyscy poszli do Senny. Pomyślałem, że to ważne, żeby ktoś poszedł na jego”.

Ciężkie batalie prawne

W międzyczasie doszło do porozumienia pomiędzy Ecclestonem a FIA w sprawie przekazania praw handlowych do Formuły 1 na okres 15 lat. Choć obie strony były zadowolone, a Formuła 1 zyskała znacznie większy zasięg, FIA ściągnęła na siebie śledztwo Komisji Europejskiej. Aby ukrócić oskarżenia o niekonkurencyjne praktyki, prawa przyznane przez Ecclestone’a przedłużono na okres 100 lat, natomiast sama FIA zrezygnowała z obowiązków promotora.

Embed from Getty Images

W podobny spór władze F1 wdały się z powodu europejskiego zakazu reklamowania wyrobów tytoniowych. Prezydent FIA był zwolennikiem takiego sponsoringu i argumentował jego zasadność, wskazując na różnice biznesowe pomiędzy Formułą 1 a innymi sportami. Ta walka była skazana na porażkę, ale udało mu się opóźnić wprowadzenie nowych przepisów.

Jeszcze inną batalię Max Mosley stoczył z Ronem Dennisem w trakcie słynnej afery „Spygate”. Temperament, umiejętności prawnicze prezydenta FIA oraz zgromadzone dowody sprawiły, że Mclaren stał się bezradny, co skończyło się największą w historii F1 karą finansową oraz wykluczeniem zespołu z klasyfikacji konstruktorów w sezonie 2007.

Bezpieczeństwo nie zawsze na 100%

Trzecia kadencja Maxa Mosleya dobiegała ku końcowi, kiedy nadeszło Grand Prix Stanów Zjednoczonych 2005, w którym to zespoły z oponami Michelin miały bardzo poważne problemy. Przeciążenia wywołane przez zakręt toru owalnego, stanowiący fragment toru F1, były zbyt duże dla francuskich opon, które pękały przy dużej prędkości. Ponieważ przepisy w tamtym roku zabraniały zmiany opon w trakcie wyścigu, Michelin uznał za jedyną rozsądną opcję modyfikację toru poprzez ustawienie szykany przed ostatnim zakrętem. Mosley, który nie pojawił się nawet na miejscu, odrzucił propozycję twierdząc, że „Formuła 1 to nie jest zabawa, a twardy sport, gdzie musi być niebezpieczeństwo”.

Jego alternatywne sugestie wobec braku szykany były tak absurdalne, że na koniec okrążenia formującego wszyscy kierowcy jadący na Michelinach wycofali się z rywalizacji. Wyścig z udziałem sześciu samochodów rozwścieczył wszystkich. Mimo tej kompromitacji wygrał kolejne głosowanie na czwartą kadencję, która okazała się jego ostatnią.

Seks-skandal odsyła Mosleya na emeryturę

W marcu 2008 roku niedzielne wydanie brytyjskiego The Sun, czyli „News of the World” opublikowało nagranie, na którym Mosley uprawiał seks z pięcioma kobietami w strojach wojskowych, akcentując przy tym nazistowskie idee. Bohater nagrania wkroczył na drogę sądową przeciwko tabloidowi, oskarżając go o publikowanie życia prywatnego bez zgody nagrywanego. Sugerowało to, że nie miał moralnego problemu z tą sprawą, a z faktem, że to wyszło na jaw. Sprawę wygrał, otrzymując odszkodowanie w postaci 60 tysięcy funtów.

Pomimo wygranej, jego reputacja w środowisku sportowym jak i ogólnoświatowym została całkowicie zrujnowana. Trzy miesiące później otrzymał co prawda wotum zaufania od walnego zgromadzenia FIA, ale stało się oczywiste, że jego kariera w strukturach władzy musi się wkrótce zakończyć. W następnym roku ogłosił, że będzie kandydował na następną kadencję, ale przedstawicie FOTA i FIA szybko przemówili mu do rozsądku i stało się jasne, że Max Mosley nie będzie ubiegać się o reelekcję.

Embed from Getty Images

Walka o prywatność

Brytyjczyk przez chwilę kluczył w swoich wypowiedziach odnośnie odejścia, zrzucając przy tym winę na ogólnoświatowy lincz. Ostatecznie poparł kandydaturę Jeana Todta i to Francuz został nowym szefem FIA. Mosley przeszedł na emeryturę, gdzie był zajęty formułowaniem przeróżnych pozwów w tej sprawie skandalu łóżkowego. Winny był każdy: News of the World, brytyjskie przepisy (tu sprawa trafiła do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka), Google, a w sprawach wspomnianej wcześniej rasistowskiej ulotki: Daily Mail.

Jego inspiracją przez ostatnie lata była walka o poszanowanie prawa do prywatności. Ostatni akt tej walki miał miejsce w grudniu 2020, gdyż choroba zabrała mu siły na okres ostatnich miesięcy życia. Zmarł 23 maja 2021 na raka.

Max Mosley nie był osobistością bezbarwną. Był człowiekiem o nieprzeciętnym intelekcie, którego ambicja, chytrość polityczna i prawnicza oraz chęć zmian doprowadziły do wprowadzenia wielu istotnych rozwiązań w aspekcie bezpieczeństwa. Musimy jednak pamiętać, że jego kariera w motosporcie zaczęła się od nieudanej przygody politycznej, gdzie wielokrotnie deklarował swoje skrajne poglądy. Umiejętnie potrafił odnaleźć się w różnych dziedzinach życia i świetnie lawirował wśród przepisowych kruczków, odznaczając się jako bardzo wszechstronna osoba.

Galeria:

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze