Czerwony Szanghaj, czerwone Ferrari – Zapowiedź Grand Prix Chin

Już w najbliższy weekend kierowcy Formuły 1 będą rywalizować o Grand Prix Chin. Co nas może czekać w ciągu kilku najbliższych dni? Zapraszamy do zapoznania się z zapowiedzią rundy na torze Shanghai International Circuit.

Dane dotyczące obiektu:
Długość: 5.451 km
Liczba okrążeń w wyścigu: 56
Najdłuższa prosta: 1170m
Liczba zakrętów: 16
Najszybsze okrążenie: 1:32.238 (Michael Schumacher, 2004)
Najwięcej zwycięstw: Lewis Hamilton (4)
 
Wyniki z 2015 roku:
1. Lewis Hamilton (Mercedes)
2. Nico Rosberg (Mercedes)
3. Sebastian Vettel (Ferrari)

Harmonogram (wg czasu polskiego):
I sesja treningowa: piątek, 4:00-5:30
II sesja treningowa: piątek, 8:00-9:30
III sesja treningowa: sobota, 6:00-7:00
Kwalifikacje: sobota, 9:00-10:00
Wyścig: niedziela, 8:00

Pozostańmy jeszcze na chwilę przy tamtych czasach. W języku chińskim uproszczonym Formuła 1 ma swój krótki odpowiednik – Shi 1. Podobnie jak sporty zimowe, wyścigi Grand Prix w tym kraju były praktycznie nieznane oraz postrzegane jako coś egzotycznego. Nie było tak dlatego, że Chiny nie są w żaden sposób utożsamiane z wyścigami. Wręcz przeciwnie – tor Zhunhai, który znajduje się w południowej części kraju, został otwarty w 1996 roku i szybko zdobył międzynarodową rozpoznawalność dzięki organizacji mistrzostw GT. Z kolei inny obiekt - Guangdong - był pierwotnie przeznaczony do organizacji rundy F1 w Chinach, jednak międzynarodowa federacja nie zgodziła się na to, zmuszając rząd w Pekinie do zrealizowania zupełnie nowego projektu blisko ogromnej metropolii w Szanghaju.Formuła 1 zawitała do Chin dosyć dawno, bo w 2004 roku. Były to zupełnie inne czasy – na torach klasą samą dla siebie był Michael Schumacher, który wywalczył wówczas siódmy (i zarazem ostatni) mistrzowski tytuł, a piąty z rzędu w barwach Ferrari; Fernando Alonso był bardzo obiecującym 23-latkiem, na koncie którego było tylko jedno zwycięstwo i dwa pole position; Lewis Hamilton dopiero co odebrał swoje prawo jazdy, a poza tym nikt nie myślał o wprowadzeniu silników hybrydowych. Patrząc na zdjęcia z tamtych czasów z rundy w Szanghaju można odnieść wrażenie, jakby to miało miejsce wczoraj. Jak ten czas szybko leci…

Po przygotowaniach królowa sportów motorowych w 2004 roku przybyła do Chin. Władze lokalne nie oszczędzały środków finansowych, dzięki czemu między potężną aglomeracją a strefą przemysłową powstał nowoczesny tor zaprojektowany przez Hermanna Tilke. Na ten obiekt składa się długa prosta oraz wiele różnych zakrętów, które są otaczane przez wielkie asfaltowe pobocza. Z Szanghajem kojarzy się głównie jeden kolor – czerwony, ale nie ze względu na historię czy flagę, lecz ze względu na Ferrari. To właśnie w czasach największych sukcesów stajni z Maranello i czerwonych samochodów Chiny po raz pierwszy zawitały u siebie królową sportów motorowych. Wówczas właśnie Ferrari, z Rubensem Barrichello na pokładzie, odniosło zwycięstwo w pierwszym wyścigu w tym rejonie, a drugi z kierowców tego zespołu Michael Schumacher zaliczył najszybsze okrążenie.

Myśląc o Grand Prix Chin z 2004 roku pierwsze, co przychodzi na myśl, to morze ludzi na trybunach, których nie zniechęciły nawet ekstremalnie wysokie ceny. Na tor przyjechali praktycznie każdym możliwym środkiem transportu: samochodami, motocyklami, skuterami, pociągami, autobusami, a nawet rowerami. Ogólny, globalny obraz przedstawiał ogromny sukces. Sklepy w tym wielkim azjatyckim kraju, który otworzył się na kapitalizm, były wypełnione miniaturami samochodów, zdjęciami kierowców, czapkami, plakatami i wszelakiej maści gadżetami. W gazetach czy telewizji cały czas można było usłyszeć o królowej motorsportu i wydawało się, że Formuła 1 znalazła nowe El Dorado…

Jest takie przysłowie, które w tym przypadku dobrze odwzorowało rzeczywistość” wszystko, co dobre, szybko się kończy. W 2005 roku Grand Prix Chin odegrało kluczową rolę w zdobyciu mistrzostwa przez Fernando Alonso i Renault. Rok później Michael Schumacher świętował tam swój ostatni sukces przed zejściem ze sceny (co prawda mistrz powrócił do F1 w barwach Mercedesa na sezony 2010-12, jednak nie zdobył już zwycięstwa). Mimo tych wielkich wydarzeń, zainteresowanie Formułą 1 w Chinach zaczęło gasnąć. Proces ten nabrał większego tempa w 2010 roku, kiedy krajowy nadawca telewizyjny zrzekł się niezwykle drogich praw do transmisji. W chwili obecnej F1 pokazywana jest tam w mniejszych stacjach, które mogą pokazać kilka wyścigów.

W ostatnich latach zastanawiano się również nad samą przyszłością wyścigu. Duże straty finansowe skłoniły dyrektora toru, Qiu Weichanga do wypowiedzenia gróźb, które mówiły, że w 2009 roku może nie dojść do rozegrania wyścigu i tylko gwarancja poprawy warunków finansowych przez Berniego Ecclestone’a uchroniły przed upadkiem. Formuła 1 być może nie poradzi sobie bez Chin, ale Chiny bez F1 prawdopodobnie przetrwają ewentualny rozłam całkiem dobrze…

Ucinając jednak temat przyszłości tego wyścigu, skupmy się na tym, co nas może czekać w najbliższy weekend. Pierwsze dwa wyścigi sezonu pokazały, że Mercedes nadal jest w świetnej formie, jednak Ferrari jest bliżej Srebrnych Strzał niż kiedykolwiek w erze nowych jednostek napędowych. Znaczącą rolę do tej pory odegrały strategie, które dzięki nowym przepisom dotyczącym opon są o wiele bardziej zróżnicowane. Oprócz tego, od Grand Prix Chin do końca tegorocznego sezonu obowiązywać będzie poprzednio znany format kwalifikacji. Przypomnijmy – w Q1 wszyscy kierowcy będą mieć 18 minut na pokonanie najszybszego okrążenia. W Q2 czas ten skróci się do 15 minut, zaś w ostatnim segmencie czasówki pole position rozstrzygnie się w ciągu 12 minut sesji.

Oprócz Mercedesa i Ferrari, w Chinach dużą uwagę skupiać na sobie będzie zespół Haas, który jak do tej pory okazał się być rewelacją sezonu. Szef tej ekipy Gunther Steiner stwierdził niedawno, że z samochódu można wyciągnąć więcej mocy, choć przestrzegł, iż ciężko będzie stale utrzymać tak wysoką formę. Jak w Szanghaju spisze się amerykańska ekipa? Na odpowiedź będziemy musieli poczekać do najbliższej niedzieli.  Po drugiej stronie barykady znalazł się z kolei Sauber, który w ostatnim czasie zmaga się z ogromnymi problemami finansowymi. Niedawne wsparcie ze strony Szwecji pozwoliło tej ekipie na start w Szanghaju, jednak nadal nie wiadomo, czy Felipe Nasr i Marcus Ericsson ujrzą flagę w biało-czarną szachownicę w Abu Zabi.

Przyjrzyjmy się teraz na strategię doboru opon przez poszczególne zespoły. Kierowcy Mercedesa zdecydowali się na różne strategie. Podczas gdy Hamilton będzie miał do dyspozycji po 4 komplety pośredniej i miękkiej mieszanki, Rosberg będzie mógł wybierać spośród 3 zestawów pośrednich i 5 zestawów miękkich opon. Poza tym obaj zawodnicy będą mogli skorzystać z 5 kompletów super-miękkiej mieszanki. Z kolei Ferrari zdecydowało się tym razem na bardziej agresywny wybór. Obaj reprezentanci Scuderii do dyspozycji będą mieć po 3 komplety pośredniego, 4 miękkiego i 6 super-miękkiego ogumienia. Poszczególne wybory w przypadku wszystkich zawodników prezentuje grafika poniżej:

Paul Hembery, szef Pirelli Motorsport: „Obiekt w Chinach jest zupełnie innym typem toru, na których byliśmy do tej pory, jednak nominacja opon pozostała taka sama, co podkreśla nasze zdolności adaptacyjne w przypadku opon w szerokim zakresie warunków. Wyścig w Szanghaju jest zazwyczaj spokojny, chociaż natura tego miejsca wskazuje, że wszystko jest możliwe, więc zespoły będą musiały mieć cały czas oczy szeroko otwarte na strategię i dokładnie korelować dane zebrane podczas treningów na ewentualne warunki wyścigowe. Trzy wybrane mieszanki do tej pory prowadziły do wyboru różnorodnych taktyk i spodziewamy się, że podobnie będzie również w Chinach”.

Źródło: Z wykorzystaniem informacji prasowej Pirelli

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze