Toyoty z przodu, Audi gonią Porsche

Dwie Toyoty prowadzą po 3 z 6 godzin wyścigu w Szanghaju. Straty przeciwników są jednak niewielkie – podobnie, jak niewielką przewagę mają liderzy pozostałych kategorii.

Nie tylko wczesne pit-stopy były powodem prowadzenia dwóch Toyot – ich kierowcy byli po prostu najszybsi, raz po raz uzyskując najlepsze czasy okrążeń w wyścigu. Z drugiej jednak strony, konkurencja nie pozostawała daleko w tyle – straty Porsche i Audi wynosiły poniżej minuty, i każdy błąd liderów mógł zakończyć się spadkiem na dalsze pozycje. Przekonało się o tym Porsche nr 20, które po pierwszej serii pit-stopów zaliczyło "kapcia" i obecnie znajdowało się na miejscu szóstym. W pozostałych kategoriach, sytuacja była nadzwyczaj spokojna – choć i tutaj, różnice były niewielkie.

50 minut po starcie, nowym liderem wyścigu został Brendon Hartley, w końcu wyprzedzając Romaina Dumas. Porsche i Audi opóźniały swój zjazd, próbując zniwelować to, co mogły zyskać Toyoty – jednak i bez tego, załogi nr 7 i 8 dogoniły już konkurentów – a Sébastien Buemi nawet ich wyprzedzał. Gdy około 15 po konkurentach, swoje kolejne zjazdy zaliczyły TS040, zmiennik Buemiego, Anthony Davidson, był już na czele – a pecha miało Porsche nr 20, gdyż źle zamontowana opona wypadła z koła tuż po powrocie auta na tor. Porsche straciło okrążenie zjeżdżając na kolejny, nieplanowany pit-stop – a w czołówce, udane ataki przeprowadzał już także Alex Wurz z Toyoty nr 7, dając ekipie szansę na dublet.

Pod koniec godziny drugiej, Wurz wyprzedził w końcu Dumasa – a po 30 minutach zjechał na zmianę ze Stéphane Sarrazinem. W Porsche nr 14 pojawił się Marc Lieb, a w jadących nieco z tyłu Audi, Loïc Duval i Benoît Tréluyer. Ich strata była jednak niewielka, a każdy błąd Toyoty czy Porsche nr 14 mógł być wykorzystany – tak, jak stało się to z Porsche nr 20, które do pozostałych pojazdów LMP1-H traciło niemal dwa okrążenia.

W przypadku pojazdów LMP1-L, sytuacja pozostawała bez zmian – nieco z przodu był Rebellion nr 12, a Lotus wciąż podążał na tyłach kategorii LMP2, do konkurentów tracąc około dwa okrążenia.

W słabszej kategorii prototypów, także i one, swoje pierwsze zjazdy zaliczyły godzinę po starcie – wciąż prowadził tu Ligier, wyprzedzając załogi nr 30 od ESM i nr 27 od SMP. Niecałą godzinę później, Oliviera Pla zmienił w nim Julien Canal – w Hondzie od ESM zasiadł Ricardo Gonzalez. Tylko w SMP wciąż jechał Maurizio Mediani – a ten, na początku godziny trzeciej dogonił Gonzaleza, próbując odebrać mu drugie miejsce. Walka o nie trwała dobre kilkanaście minut – w końcu jednak Francuz wyszedł przed załogę ESM, która zresztą wkrótce zjechała na swój trzeci pit-stop. Prawdopodobnie był to manewr taktyczny, gdyż tak samo zrobił drugi z pojazdów ESM, nr 31 – przez co na trzecie miejsce wszedł drugi Oreca 03R od SMP, tracąc je dopiero po swoim trzecim pi-stopie.

Także i w GTE Pro, najwięcej działo się w okolicach najniższego stopnia podium – liderem wciąż był Aston Martin nr 97, Darren Turner, a potem Stefan Mücke mając co najwyżej kilkunastosekundową przewagę nad Patrickiem Piletem i Frédériciem Makowieckim z Porsche nr 92. Trzeciego Jamesa Caladon, w końcówce godziny drugiej dogonił natomiast Jörg Bergmeister z Porsche nr 91 – ani jemu, ani Richardowi Lietzowi nie udawało się jednak wyprzedzić Włocha. Niewielką stratę do konkurentów miał Aston Martin nr 99, który wyczekiwał błędu jednego z kierowców walczących o miejsce trzecie.

Aston Martin, a właściwie dwa, prowadziły także w kategorii GTE Am – Paul Dalla Lana wyprzedzając Davida Heinemeiera-Hannsona na początku godziny drugiej. Chwilowo, prowadzenie obejmowało również Ferrari ekipy 8Star – było to jednak spowodowane późniejszymi jego pit-stopami wskutek szybkiego, pierwszego zjazdu. Dwa Porsche jechały wyraźnie z tyłu – ekipa Prospeed spychając niemiecki Proton na ostatnie miejsce.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze