Dramat po starcie, AF Corse i KCMG odpadli

Dwa Porsche prowadzą po pierwszych minutach wyścigu WEC w Szanghaju. Wskutek wypadku, z walki odpadły załogi KCMG i liderzy klasyfikacji z kategorii GTE Pro.

Choć wczorajsza rywalizacja o pole position należała do ciekawych – pierwsze minuty wyścigu szybko pokazały, że jej wynik, w praktyce nie znaczy tu zbyt niewiele. Już na pierwszym okrążeniu, w niespodziewanie wolno jadącego Alexandre Imperatoriego z KCMG uderzył Gianmaria Bruni z Ferrari nr 51 – w przeciwieństwie do kilku innych pojazdów GTE, Włochowi nie udało się ominąć prototypu LMP2. Kolejne kilkanaście minut, kierowcy spędzili więc podążając za samochodem bezpieczeństwa – co taktycznie postanowiła wykorzystać Toyota, oba swoje pojazdy sprowadzając na pierwszy pit-stop. Czy to miało sens, zobaczymy w dalszej części wyścigu – faktem jest, że prowadzenie objęły dwa Porsche.

Co jednak nieco zastanawiało, jedna z Toyot zjawiła się w boksach dwukrotnie – nieoficjalnie, po raz drugi ze względu na problemy z tylnym kołem. Pozycję lidera obronił na starcie Romain Dumas – raz po raz próbował go jednak wyprzedzić kolega z ekipy, Brendon Hartley. Dwa Audi podążały nieco z tyłu – a obie Toyoty zmniejszały stratę, po 40 minutach będąc już na pozycjach 5-6 i tracąc nie więcej, niż 25 sekund do lidera.

Wśród pojazdów LMP1-L, Mathias Beche wypracował kilkusekundową przewagę nad kolegą z ekipy, Fabio Leimerem – Lotus natomiast wciąż jechał z tyłu, za prototypami LMP2.

Wypadek ekipy KCMG, już na początku wyeliminował z walki jednego z głównych pretendentów do zwycięstwa w LMP2 – faworytem był tu jednak Ligier ekipy G-Drive, którego prowadzenie obronił na starcie Olivier Pla. Za nim pojawił się Ryan Dalziel z Extreme Speed, a jeden z prototypów SMP zaliczył obrót.

Choć AF Corse nienajlepiej wypadło we wczorajszych kwalifikacjach – nikt nie uważał, że stoją oni na straconej pozycji w wyścigu. Niestety, dramat w pierwszych minutach wyeliminował z gry czołową załogę Ferrari – a to sprawiło, że konkurenci mogli w sporej części odrobić niemal 50-punktową stratę. Do walki ruszył więc Frédéric Makowiecki w Porsche nr 92 – od początku starając się wyprzedzić Stefana Mückego z Aston Martina. Honor AF Corse musiał bronić James Calado – ten jechał wciąż jako trzeci, nie dając się wyprzedzić Richardowi Lietzowi z Porsche nr 91.

W GTE Am, sytuacja również robiła się ciekawa – o ile prowadzenie obronił Pedro Lamy, o tyle na drugie miejsce wszedł Wolf Henzler w Porsche od Proton, a Matthieu Vaxiviere z Prospeed spadł za Richiego Stanawaya z Aston Martina nr 95. Ten jednak, w kolejnych minutach wyprzedził Niemca – i tak, na czele znów były dwa V8 Vantage. 

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze