Aktualny mistrz Formuły E Lucas di Grassi uważa, że szybkie tempo rozwoju serii odzwierciedla nastroje panujące w przemyśle motoryzacyjnym.
Brazylijczyk od dawna jest zaangażowany w rozwój technologii transportu elektrycznego oraz autonomicznego, zarówno jako mentor jak i inwestor. Według niego, wzrost zainteresowania i zrozumienia dla Formuły E świadczy o potrzebie znalezienia bardziej wydajnych i ekologicznych metod transportu.
„Przemysł nagle zdał sobie sprawę, że samochód elektryczny jest przyszłością”
– powiedział kierowca Audi. „Formuła E zmienia sposób postrzegania wyścigów oraz wiadomość, jaką przekazują. Kiedy wizja oraz klimat ekonomiczny idą w tym samym kierunku, trudno to zatrzymać i tak samo jest w motoryzacji. Tańszy w użytkowaniu, bardziej przyjazny środowisku, poprawia jakość życia, jest cichszy i ogólnie lepszy – taki jest samochód elektryczny”
.
Di Grassi uważa, że w ciągu kolejnych 10 lat Formuła E może dorównać popularności Formule 1, a obie serie będą funkcjonować w zgodzie ze sobą: „Ludzie śmieją się, gdy mówię że w ciągu 10 lat Formuła E może być blisko F1. Patrząc jednak na stabilny wzrost FE i regres w F1, nie widzę powodu by tak nie było”
.
„W ciągu 10 lat lub mniej obie serie mogą być dla siebie równorzędne, a kierowcy będą przechodzić z jednej do drugiej. Nie ma też powodu, dla którego samochody Formuły E nie miałyby być tak szybkie jak auta F1. Nie sądzę, że Formuła E urośnie do obecnego poziomu F1, ale nie sądzę też że F1 będzie na tym samym poziomie za 10 lat, niezależnie od tego, co zrobią z silnikami”
.
„Dwadzieścia lat temu w telewizji była tylko piłka nożna i Formuła 1, teraz jest dużo więcej sposobów na rozrywkę, z których coraz więcej skupia się wokół technologii. Potencjał wzrostu dla FE i F1 jest zatem ograniczony, ale myślę że obie serie mogą ze sobą współistnieć”
.
Źródło: e-racing365.com
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.