Leclerc: Musimy chronić DNA tego sportu

Charles Leclerc po prezentacji kierowców przed Grand Prix Las Vegas przyznał, że takiego show nie da się zrobić nigdzie indziej na świecie. Monakijczyk twierdzi, iż jeśli sprzyjają temu okoliczności, to trzeba z tego umiejętnie korzystać, ale nie przekraczać pewnej granicy.

Zapowiadane, jako najważniejsze wydarzenie sezonu w kalendarzu F1 Grand Prix Las Vegas podzieliło kierowców i kibiców. W mediach społecznościowych od pewnego czasu roi się od filmów i zdjęć, które pokazują wkład Liberty Media w organizację tego wydarzenia.

Cały czas powstają też niezliczone ilości memów tworzone przez internautów, które głównie przedstawiają układ ulicznego obiektu. Do nitki toru zdążyła przylgnąć łatka świni ze względu na podobieństwo do tego sympatycznego zwierzaka z perspektywy lotu ptaka.

Ogólny przepych i wprost wylewające się zewsząd bogactwo odbiło się również szerokim echem w padoku i wśród kierowców. Po środowej prezentacji kierowców (czwartkowej względem czasu europejskiego), Max Verstappen przyznał, że zbytnio nie był nią zainteresowany, a w zasadzie wyglądał jak klaun.

W bardziej parlamentarnych słowach wypowiedział się na temat Grand Prix Las Vegas Charles Leclerc, który przyznał, że początkowo był zawiedziony samym torem, ale po doświadczeniu z symulatorem zmienił nieco optykę: „Pamiętam, że kiedy po raz pierwszy zobaczyłem projekt toru, pomyślałem…to będzie naprawdę nudny tor” – powiedział Monakijczyk. „Potem jednak wsiadłem do symulatora i byłem pozytywnie zaskoczony, bardzo mi się podobał. Jest to raczej techniczny tor, na którym występuje dużo hamowania łączonego, co utrudnia kontrolowanie przodu, a także fakt, że przyczepność będzie wyjątkowo ograniczona, sprawi, że rywalizacja będzie ciekawa. Wierzę też, że będą dobre okazje do wyprzedzania”.

Kierowca Ferrari odnosząc się do samej prezentacji, przyznał, że rozumie cel wydarzenia i potrzebę jego przeprowadzenia: „Prezentacja? Cóż, jeśli nie zrobisz tego tutaj, nie zrobisz tego nigdzie.  Wywarła mocne wrażenie, ale z drugiej strony jesteśmy w Las Vegas. Dla mnie najważniejsze jest to, że DNA tego sportu pozostaje takie samo”.

„Gdy ten aspekt zostanie już zagwarantowany, musimy również wykorzystać możliwości, jakie dają tego typu wydarzenia. Ścigamy się w niesamowitych miastach, a podejmowanie inicjatyw związanych z weekendem wyścigowym oznacza przyciąganie ludzi, którzy być może nigdy nie byli zainteresowani wyścigami. To też gromadzenie publiczności, która potencjalnie może zacząć śledzić świat sportów motorowych. W nadchodzących latach może pojawić się wielu nowych fanów”.

„Musimy jednak chronić DNA tego sportu. Uwielbiam wyścigi takie, jakie są w obecnym formacie weekendowym, jest fantastyczny i powinniśmy go utrzymać. Ale kiedy przyjeżdżasz do miasta takiego jak Las Vegas lub do miejsca takiego jak Miami, uważam, że słuszne jest wykorzystanie każdej okazji w ogólnym interesie Formuły 1”.

„Jeśli to oznacza zrobienie czegoś ekstra, wspaniałego…musimy po prostu spróbować znaleźć granice w zarządzaniu naszymi przestrzeniami, ponieważ przed wyścigiem mamy też inne rzeczy do robienia. Jednocześnie doskonale rozumiem, że w tych miejscach mogą pojawić się specjalne inicjatywy poboczne”.

„Musi istnieć granica, której nie można przekroczyć. Dziś środa, więc ceremonia otwarcia jest w porządku, podobnie jak wszystko inne, ale dziesięć minut przed wejściem do samochodu musimy znaleźć się w naszym cichym miejscu i nie przeszkadzać temu, co dzieje się wokół. Ta przestrzeń musi być chroniona, przed startem Grand Prix, to znaczy począwszy od okrążeń przed startem, musimy zostawić nas samych, abyśmy mogli skoncentrować się na właściwym wyścigu”.

Źródło: it.motorsport.com

 

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze