Hamilton liczy na spokojniejszą drugą część sezonu

Lewis Hamilton po nienajlepszych pierwszych wyścigach tegorocznych mistrzostw ma nadzieję, że w dalszej części sezonu nie będzie przeżywał już serii wahań formy.

Póki co za najgorsze wyścigi w tym sezonie dla Hamiltona możemy uznać zawody w Sochi i Monako, gdzie kierowca Mercedesa stracił sporo punktów w klasyfikacji generalnej. Z drugiej strony w Hiszpanii czy Kanadzie odniósł przekonywujące zwycięstwo, górując znacznie nad resztą stawki. 

Kolejna Grand Prix w kalendarzu to zawody na ulicach Baku, gdzie rok temu Lewis zaliczył mocno rozczarowujący weekend, co wynikało głównie z problemów technicznych jego samochodu. Na dzień dzisiejszy Brytyjczyk jest przeświadczony, że stały i solidny progres wykonywany od początku mistrzostw przez jego ekipę pozwoli mu ponownie pokazać się z najlepszej strony.

„W Kanadzie oczywiście zaliczyliśmy świetny weekend, ale nie wiem, co będzie dalej” – przyznał Hamilton po wzniesieniu trofeum za pierwsze miejsce w Montrealu. „Udajemy się na kolejny wyścig, do Baku, gdzie tor jest bardzo płynny, podobnie jak w Rosji. Perfekcyjne ustawienie samochodu za każdym razem jest dla nas sporym wyzwaniem. Myślę jednak, że dużo nauczyliśmy się w Monako i także tutaj, w Kanadzie. Jeżeli podczas każdego wyścigu będziemy w stanie analizować wszystko tak, jak przez ostatnie 2 tygodnie, także w sytuacji gdy odnosimy zwycięstwo, to jestem przekonany, że możemy walczyć i zaliczać mniej wzlotów i upadków”.

Zdaniem Hamiltona odrodzenie, jakie po słabym występie w Monako jego drużyna zaprezentowała w Montrealu można porównać do wydarzeń, które miały miejsce po Grand Prix Singapuru 2015 - zdecydowanie najgorszym weekendzie dla Srebrnych Strzał od roku 2014.

„Myślę, że to, co stało się wtedy w Singapurze było dla nas czymś nowym” – przyznał 3-krotny mistrz świata. „Nawet po dwóch tygodniach nie do końca wiedziałem dlaczego stało się to, co się stało. Teraz było podobnie, ale ponownie udało nam się powrócić na szczyt. W tym przypadku praca zespołowa i zrozumienie inżynierii było już dużo lepsze. Doskonale wiedzieliśmy co poszło nie tak, wiedzieliśmy co było nie w porządku z samochodem i dlaczego nie mogliśmy w pełni wykorzystać ogumienia. Przyjechaliśmy tu z wiedzą, a nie tylko z pomysłami na to, co potencjalnie mogło pójść nie tak i z nastawieniem, że wypróbujemy kilka z nich. Przyjechaliśmy tu z dowodami na to, co jest nie tak i realnym planem na rozwiązanie problemów”.

Jedną z rzeczy, która zadziwiła wiele osób w Kanadzie był fakt, że Lewis Hamilton niespodziewanie odnotował na 64. okrążeniu najlepszy czas wyścigu, zaliczając o blisko sekundę szybsze kółko niż prezentowane normalnie tempo. Co więcej, Lewis miał już wtedy znaczną przewagę nad swoim partnerem z zespołu - Valtterim Bottasem. Powodem do takiej decyzji bynajmniej nie była chęć zdobycia czwartego wielkiego szlema w karierze (pole position, prowadzenie na każdym okrążeniu, zwycięstwo w wyścigu i najszybsze okrążenie wyścigu) ale potrzeba zebrania dodatkowych danych dla inżynierów. 

„Nie zrobiłem tego dla zabawy i też nie dlatego, że nagle musiałem wydobyć z samochodu maksimum osiągów” - wyjaśniał Hamilton. „Po zakończeniu wyścigu analizujemy dane i więc muszę zebrać informacje o tym, jak przez 70 okrążeń zachowywał się samochód. Jest wiele trybów, w których samochód może funkcjonować, a wtedy była akurat potrzeba aby na jedno okrążenie wprowadzić go na wyższe obroty. Chcieliśmy sprawdzić jak zareagują na to opony - czy się obudzą, czy zaczną zachowywać się lepiej lub gorzej i jak wpłynie to na zachowanie samochodu na krawężnikach. Zaliczyłem świetne kółko, zbierając wiele informacji na podstawie których mogliśmy następnie kontynuować zawody. Jeżeli nie zrobiłbym tego okrążenia, wykorzystalibyśmy tą godzinę i 45 minut w mniej efektywny sposób”.

Źródło: motorsport.com

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze