Polski zespół Inter Europol Competition staje przed nowym wyzwaniem. Po raz pierwszy ekipa z Małopola będzie rywalizować w pełnym sezonie IMSA SportsCar Championship, obok dalszych występów w Europejskiej Serii Le Mans. Nad wszystkim będzie czuwać szef zespołu Jakub Śmiechowski, który wystartuje również w pięciu wyścigach długodystansowych Endurance Cup.
Kuba Śmiechowski – pierwszy i jedyny polski kierowca, który wygrał wyścig 24h Le Mans. Kuba, za wami najlepszy sezon w historii, zakończony później drugim miejsce w klasyfikacji WEC, sezon, o którym powiedziano już… no właśnie – wszystko? Czy może jednak coś jest do dodania? Jak dziś, z perspektywy czasu oceniasz sezon 2023?Ubiegłoroczny sezon był z pewnością niesamowity, a czy powiedziano wszystko? Z pewnością nie, od pierwszego startu na Sebring wiedzieliśmy, że jesteśmy mocni, potem sprawy potoczyły się już bardzo szybko. W trakcie sezonu nie ma czasu na gruntowne zmiany, więc praca jaką włożyliśmy w przygotowania do niego po prostu przyniosła efekty. Dzisiaj z perspektywy czasu pewnie mógłbym powiedzieć, że na tym, czy innym wyścigu gdzieś coś powinniśmy zrobić lepiej, inaczej, a wtedy na koniec sezonu zajęlibyśmy pierwsze miejsce. Takie dywagacje zawsze są obecne w motorsporcie, jednak patrząc na cały sezon 2023 to mogę powiedzieć, że był to sezon spełnionych marzeń i ogromny krok w rozwoju całego zespołu Inter Europol Competition. Dzisiaj skupiamy się już na mistrzostwach IMSA i Europejskiej Serii Le Mans.
Po zwycięstwie w Le Mans pojawiła się realna szansa na zwycięstwo w całym cyklu WEC – byliście na drugim miejscu z minimalną stratą do liderów. Druga połowa sezonu nie była tak udana. W Monzy było nieźle, ale nieudany wyścig w Japonii właściwie przekreślił szanse. Czy tytuł był w zasięgu? Tytuł był w zasięgu do ostatniej rundy w Bahrajnie. Jadąc na każdy wyścig mamy nastawienie, że jedziemy tam po to, żeby wygrać inaczej cała rywalizacja nie ma sensu. Wyścig w Japonii niestety nie ułożył się zgodnie z naszym planem. Nasi rywale byli dobrze przygotowani i zdobyli tam dużą przewagę punktową. Motorsport jest nieprzewidywalny więc szanse są zawsze. My daliśmy z siebie wszystko lub nawet więcej i z tego jestem dumny.
Przed wami teraz nowe wyzwanie – starty w serii IMSA w USA, chociaż nie całkiem nowe, bo przecież próbowaliście w niej swoich sił w roku 2019. Jakie masz wspomnienia z tamtych startów?Ściganie w USA jest trochę inne niż w Europie czy w WEC. Ma swój wyjątkowy klimat, tory są bardziej dziurawe, przez co czasem jest naprawdę ciężko. Ogromnego kolorytu dodają kibice i ten amerykański blichtr. Poza tym, dzisiaj jesteśmy w zupełnie innym miejscu niż w 2019 roku, mamy dużo większe doświadczenie, inny samochód więc trudno to porównywać.
Odbyliście niedawno pierwsze testy na torze Daytona. Opowiedz o swoich wrażeniach.Połączyliśmy siły z zespołem PR1 Mathiasen Motorsports. To zespół z ogromnym doświadczeniem i wieloma tytułami na koncie. Trening był dla mnie naprawdę świetnym doświadczeniem. Doskonale dogaduję się z zespołem, samochód to oczywiście Oreca 07, więc jest mi doskonale znany. Daytona sama w sobie robi piorunujące wrażenie, część na owalu wywołuje szeroki uśmiech.
Czym różnią się wyścigi amerykańskie od serii WEC czy ELMS? Opowiedz polskim kibicom o najważniejszych różnicach.Cóż, pierwsza różnica jaką każdy zauważy to skład – w 24h Daytona startujemy w czteroosobowym, a nie trzyosobowym składzie jak w 24 Le Mans. Poza tym, jeździmy z innym pakietem aerodynamicznym niż w WEC. Startujemy na oponach Michelin, a nie Goodyear. Poza tym, samochód praktycznie jest taki sam jak w WEC, ma bardzo zbliżoną moc.
Czym kierowaliście się wybierając zespół PR1 Mathiasen do współpracy?Tak jak już wspomniałem, PR1 Mathiasen Motorsports to jeden z najlepszych zespołów startujący w IMSA. Nasza współpraca jest znacznie szersza – to nie jest tak, że wynajmujemy u nich miejsce w samochodzie. Połączyliśmy siły, dzielimy się doświadczeniami i wiedzą. Najlepszą rekomendacją są wyniki PR1 – w ubiegłym roku zespół zdobył mistrzostwo IMSA w kategorii LMP2, a od 1990 roku zespół zdobył 45 tytułów mistrzowskich.
Jak będzie wyglądać współpraca od strony logistycznej? Kto czym będzie się zajmował?Logistyka jest po stronie PR1, z racji dzielącego nas dystansu to najlepsze rozwiązanie. Transport wszystkiego z Polski zająłby masę czasu, kosztował dużo i nie był efektywny. Po naszej stronie jest inżynier wyścigowy, team manager, wsparcie techniczne. Zależy nam na wspólnym rozwoju i osiąganiu najlepszych wyników.
Czy starty w klasie Hypercar były choćby przez chwilę poważną opcją dla zespołu? Albo może rozważaliście nową kategorię GT3?Nie braliśmy pod uwagę GT3, ponieważ to zupełnie inna filozofia ścigania – to auta w mniejszym lub większym stopniu bazujące na seryjnych autach. My od lat jesteśmy w kategorii prototypów i tu mamy jako zespół ogromne doświadczenie. Co do hipersamochodu to oczywiście byłby to kolejny ważny etap w naszym rozwoju, jednak koszty są gigantyczne i na dziś mogę powiedzieć, że może kiedyś... Obserwuję z zainteresowaniem rozwój samochodów i prywatnych zespołów, zobaczymy jak będzie wyglądała rywalizacja z fabrycznymi teamami.
W roku 2023 byliście chyba najbardziej zapracowanym zespołem na świecie. Startowaliście w 6 seriach, w 29 wyścigach, aż ośmioma prototypami. Czy szczegółowe plany na sezon 2024 są już znane i czy są równie ambitne? Myślę, że bez ambicji nie wygralibyśmy 24 Le Mans! Planujemy dać z siebie wszystko jak zawsze i głęboko wierzę, że potwierdzimy to wynikami. Nasze plany obejmują mistrzostwa IMSA, Europejską Serię Le Mans, Michelin Le Mans Cup, Ultimate Cup Series i oczywiście 24h Le Mans – zapowiada się, że będziemy mieli co robić w tym roku!
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.