Zak Brown: Red Bull gra według innych zasad

Dyrektor generalny McLarena Zak Brown, w trakcie imprezy odsłonięcia nowego oklejenia bolidu na sezon 2024, odniósł się między innymi do niebezpiecznej dla sportu synergii pomiędzy Red Bullem a AlhphaTauri, która w minionej kampanii jeszcze się pogłębiła.

Red Bull jasno zakomunikował już w sierpniu, iż przestał rozwijać swoją aktualną konstrukcję i zapowiedział przeniesienie wszystkich sił przerobowych na pracę nad RB20, o którym szef stajni z Milton Keynes zdążył wyznać, że będzie to „ewolucja, a nie rewolucja”

Pod koniec sezonu siostrzany skład obecnie najmocniejszej ekipy w stawce zaczął piąć się w górę stawki po konkurencyjnych poprawkach, które pozwoliły awansować AlphaTauri z dziesiątego na ósme miejsce w klasyfikacji zespołów. Właśnie w tym okresie zaczęto spekulować, iż samochód składu z Faenzy został opracowany z myślą o Red Bullu, biorąc pod uwagę ograniczenia obowiązujące do połowy października jako karę za złamanie przepisów dotyczących limitu budżetowego na 2021 rok. Christian Horner jednak zdecydowanie odrzucił te oskarżenia.

Związki tych dwóch zespołów mają się w tym sezonie jeszcze mocniej zacieśnić, co stało się jasne, gdy Peter Bayer objął stanowisko dyrektora generalnego AlphaTauri. Zdaniem Zaka Browna jest to całkowicie niepotrzebne, biorąc pod uwagę ograniczenia w wydatkach.

„Jestem zaniepokojony sojuszem AlphaTauri i Red Bulla” – powiedział Brown. „AlphaTauri, z tego co rozumiem, przenosi się do Wielkiej Brytanii, co moim zdaniem przyniesie korzyści obu zespołom”.

„Tak więc ten podział na zespół A i B oraz współwłasność, która obecnie znajduje się na zupełnie innym poziomie, jest dla nas niezwykle niepokojąca ze względu na kondycję i uczciwość sportu”.

„Łączenie się zespołów jest sprzeczne z duchem definicji konstruktora” – kontynuował Amerykanin. „Nie tylko pomaga to zespołowi B, ale przynosi to również korzyści głównej ekipie. Nie chodzi tu więc o zyski jednego zespołu, ale o benefity dla obu stron”.

Dyrektor generalny McLarena jest zdania, że Formuła 1 odeszła już od okresu, w którym wprowadzono przepisy pozwalające zespołowi na zakup określonych komponentów, takich jak skrzynia biegów i zawieszenie.

„Kiedy te (przepisy) zostały wprowadzone, sport był w innym miejscu. Istniała ogromna przepaść między ludźmi takimi jak my, z ogromnymi budżetami, a mniejszymi graczami. Teraz wszyscy są prawie na tym samym poziomie. Wszyscy grają kijem tego samego rozmiaru, używając terminu baseballowego” – zauważył.

„Dlatego nie jest to konieczne (możliwość zakupu części od producenta), ale może to dać komuś nieuczciwą przewagę i myślę, że jest to coś, czym musimy się zająć i to szybko, aby upewnić się, że mamy dziesięciu niezależnych konstruktorów”.

„Takie praktyki są na ogół niedozwolone w żadnej innej formie poważnego sportu” – dodał.

„Chciałbym więc, abyśmy się na tym skupili, zanim osiągniemy poziom, na którym kiedyś była Formuła 1. To nie jest w porządku, ponieważ niektórzy grają według innego zestawu zasad niż reszta”.

Po wprowadzeniu ulepszeń w Austrii i Singapurze McLaren radził sobie świetnie w drugiej połowie sezonu. Począwszy od wyścigu na Red Bull Ringu, Lando Norris był zaraz za Maxem Verstappenem w ilości zdobytych punktów, a obaj reprezentanci stajni z Woking konsekwentnie, praktycznie co weekend, walczyli o miejsce w czołowej trójce na koniec wyścigu, a Oscar Piastri pokusił się nawet o wygrany sprint w Katarze.

Brown podkreśla, iż rozwój samochodu przez tegoroczną zimę był naprawdę satysfakcjonujący oraz aktualnie skupia się na tym, aby McLaren jeszcze bardziej zmniejszył dystans do Red Bulla. Podchodzi jednak do tego z pewną dozą niepewności.

„Red Bull z pewnością nie rozwinął się w zeszłym roku do poziomu, który mógłby osiągnąć, gdyby chciał, więc może to być niemiła niespodzianka dla nas wszystkich”.

Źródło: speedcafe.com

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze