Leclerc studzi oczekiwania Helmuta Marko

Charles Leclerc podczas czwartkowych wywiadów na Red Bull Ring studził oczekiwania dziennikarzy na temat możliwej wygranej w Grand Prix Austrii. Kierowca Ferrari nie uważa, że jego zespół może na tym etapie rzucić wyzwanie Red Bullowi w tempie wyścigowym.

Podczas minionego Grand Prix Kanady zarówno Charles Leclerc, jak i Carlos Sainz zaliczyli udany start w wyścigu, odrabiając sporą stratę po nieudanych kwalifikacjach. Monakijczyk dojechał do mety na P4, natomiast Hiszpan na P5. Dwójka kierowców z Maranello wykorzystała odmienną strategię od reszty stawki, co zaowocowało zdobyciem sporej liczby punktów dla zespołu. Jednak nie sama strategia pozwoliła na przebicie się do przodu.

Podczas rundy w Montrealu Scuderia Ferrari skorzystała z innych ustawień samochodu, które wcześniej udało się wypracować podczas testów opon Pirelli po GP Hiszpanii. Dodatkowo w miniony wtorek na domowym torze Fiorano zespół Ferrari przeprowadził dzień filmowy, podczas którego sprawdził najnowsze poprawki w obszarze przedniego skrzydła, podłogi, a także przewodów hamulcowych.

Suma tych wszystkich czynników sprawiła, że przed weekendem Helmut Marko zaczął stawiać w roli faworyta włoską ekipę, a szczególnie kierowcę z numerem 16: „Myślę, że Helmut [Marko] jest trochę optymistą, ponieważ wciąż mają [Red Bull] przewagę w wyścigu, więc myślę, że te zdania są wypowiadane w ten sposób, ale nie jestem pewien, czy tak rzeczywiście myśli w głębi siebie” – powiedział Leclerc. „Nadal jesteśmy daleko od poziomu, który chcemy osiągnąć. Nie wydaje mi się, żebyśmy byli najszybszym samochodem w Kanadzie, ale i tak był to krok w dobrym kierunku, zwłaszcza pod względem wyczucia i spójności, a kiedy te aspekty się zgadzają, poprawia się wydajność”.

Kierowca Ferrari uważa, że powtórzenie ostatniej wygranej z ubiegłego roku na tym właśnie torze będzie niezwykle trudne. Forma modelu F1-75 była wtedy na zupełnie innym poziomie w stosunku do Red Bulla, natomiast teraz jest odwrotnie: „To jest jednak zupełnie inny tor, więc ważne będzie potwierdzenie postępów, jakie poczyniliśmy w Montrealu. Szczerze mówiąc, nie widzę powodu, dla którego mielibyśmy mieć spadek z ostatniego wyścigu. Spędziliśmy pierwszą część tego sezonu, próbując zrozumieć samochód i zrozumieć, dlaczego różnimy się pod względem osiągów na każdym torze. Ważne będzie potwierdzenie naszych [nowych] ulepszeń, ale również dzięki aktualizacjom tym zamontowanym w Hiszpanii”.

„W zeszłym roku byliśmy w innej sytuacji. Przyjechaliśmy tutaj z bardzo konkurencyjnym samochodem i wiedzieliśmy, że możemy walczyć z Red Bullem i na szczęście tak się stało. Teraz wiemy, że Red Bull znacznie wyprzedza nasze tempo wyścigowe i mamy różne cele, ale mamy nadzieję, że dzięki aktualizacjom będziemy mogli zrobić dalsze kroki we właściwym kierunku. Potencjał samochodu w Kanadzie pomógł mi mocniej naciskać i był to zdecydowanie krok naprzód. W każdym razie solidność również tutaj musi być głównym elementem. Czuję, że wciąż mamy wiele do nadrobienia w stosunku do Red Bulla, więc nie sądzę, abyśmy mogli wygrać w ten weekend”.

Nadchodzące Grand Prix będzie drugim w sezonie, gdzie kierowcy będą brali udział w Sprincie F1, a także sesji Shootout, która zadecyduje o ustawieniu do 100. kilometrowego sprintu: „To bardzo trudny weekend, aby móc wypróbować poprawki, ponieważ mamy tylko jedną sesję treningową. Trudno będzie powtórzyć ten sam występ, co w Montrealu. W ten weekend wsiadasz do samochodu, wiedząc, że kwalifikacje nie są tak daleko i mogą wystąpić na przykład błędy w ustawieniach, a także to, że jest niewielka szansa na przetestowanie niektórych części. W związku z tym trudniej będzie wyciągać wnioski w weekend taki jak ten. Do tej pory dyskutowaliśmy z zespołem, co możemy poprawić w wyścigu, analizując poprzednie GP i szczegółowo omawiając aspekty, które musimy poprawić”.

Źródło: formulapassion.it

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze