Co wiemy po pierwszej turze testów

>Zbliża się druga tura przedsezonowych testów Formuły 1. Zespoły przygotowane są do startu kolejnego dnia testów, starając się jak najbardziej rozwinąć samochody przed nadchodzącym startem sezonu.

Większość kibiców największą uwagę zwraca na czasy. Po pierwszych czterech dniach testów łatwo zauważyć, że jest to błędne myślenie. Przebieg jest zdecydowanie ważniejszym czynnikiem do analizy. Największą ilością okrążeń, wykręconych w trakcie tych czterech dni legitymował się zespół Mercedesa. Jak na Mistrzów Świata przystało, niemiecki zespół zaliczył największy dystans 595 okrążeń. Zarówno wydajność, jak i niezawodność jednostek Mercedesa była niewątpliwym atutem.

Po drugiej stronie tabeli okrążeń znalazł się jedyny zespół, korzystający z jednostek Hondy – McLaren. Ostatniego dnia testów stajnia z Woking wykręciła zaledwie trzy kółka, nie zaliczając żadnej próby czasowej. Pomimo zapewnień ze strony brytyjskiej ekipy o poprawie możliwości silników japońskiego producenta, ujrzeliśmy sceny przypominające zeszłoroczny powrót Hondy.

Zarówno kierowcy dysponujący jednostkami Ferrari, jak i Renault nie narzekali na problemy z silnikami. Nie obyło się bez kłopotów. Trzeciego dnia testów w samochodzie Kimiego Räikkönena zawiodła pompa paliwa, przez którą kierowca z Finlandii był uziemiony, wykręcając w porannej sesji zaledwie jedno okrążenie. Z kolei Renault zmagało się z problemami z elektroniką i oprogramowaniem w pierwszym dniu testów, co zadecydowało o niskim przebiegu. Bez problemów za to silniki Ferrari i Renault (w samochodach Red Bulla pod szyldem TAG Heuer) spisywały się we wszystkich innych samochodach. Co prawda zarówno Sauber i Haas posiadały nieco inne jednostki, a Toro Rosso zeszłoroczne jednostki włoskiego producenta, żaden z zespołów nie narzekał na awaryjność.

O ile forma Manora, jako najsłabszej siły w stawce była do przewidzenia, o tyle debiutujący w stawce zespół Haas F1 wykazał się całkiem dobrym przygotowaniem do testów. Jedynym problemem ekipy była awaria przedniego skrzydła, która wyeliminowała na dłuższy czas Romaina Grosjeana z pracy na torze pierwszego dnia, jednak kolejne dni pokazały naprawdę spory potencjał zespołu. Oczywiście nie można mówić tu o dużym zaskoczeniu, gdyż amerykański zespół ściśle współpracuje z Ferrari, jednak raczkujące postępy, a także drugi wynik ostatniego dnia testów mówią nam, że możemy spodziewać się z miejsca wyników w środku stawki, a zespoły takie jak Sauber, Force India, czy Toro Rosso często mogą być nękane przez srebrno-czerwone samochody.

Ścisły środek stawki wydaje się nienaruszony. Podobnie jak w zeszłym sezonie, tak i teraz Force India wydaje się być jednym z najsilniejszych zespołów środka stawki. Istnieje nawet możliwość, że przewidywania szefostwa ekipy staną się prawdą. Dopóki nie wiemy nic o formie Williamsa. Co prawda obaj kierowcy zespołu z Grove wykonali dobrą pracę, ostatni dzień nie należał do najbardziej udanych dla brytyjskiego zespołu. Ekipa wyrażała frustrację z powodu problemów, a o formie Williamsa ciężko się rozprawiać, gdyż ani czasy, ani też przebieg nie były największą bolączką zespołu. Sauber testował samochodem z zeszłego sezonu, więc zarówno przebieg, jak i tempo pozwalały sprawdzić zespołowi tylko poszczególne części samochodu, a także możliwości zmodyfikowanego silnika Ferrari.

Opony również były czynnikiem, dla którego czasy nie są najważniejszym elementem testów. Ciężko doszukiwać się korelacji pomiędzy najszybszymi czasami okrążeń, a użytą oponą. Co prawda mawiało się, że nowa, ultramiękka opona Pirelli może być szybsza o około sekundę od supermiękkiej, jednak porównanie czasów z dwóch różnych sesji pokazuje, że nawet jeśli tak było, to zespoły nie wyciągały z nich maksimum. Co można porównać, to na pewno tempo podczas symulacji wyścigowej. Najlepsze zespoły na pośredniej (najchętniej używanej oponie), wykręcały najczęściej czasy w okolicach 1:27 – 1:28s. Takie tempo należało do Mercedesa, który często potrafił wykręcać okrążenia regularnie poniżej tej granicy, a Ferrari potrafiło dotrzymać tempa. Również zespół Red Bulla utrzymywał się w tej granicy, jednak częściej zdarzało się odczytywać wysokie 1:28, czy też niskie 1:29, a tu pojawiały się już zespoły Force India, Toro Rosso, czy nawet Haas.

Pierwszego marca startuje druga, ostatnia przed startem sezonu tura testów, która może odpowiedzieć na kilka interesujących pytań, ale jednocześnie może również podsunąć inne, bardziej nurtujące, na które pierwsze odpowiedzi otrzymamy dopiero w Melbourne.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze