Pirelli, a testy w Bahrajnie

Barcelona, słoneczna Hiszpania, przełom lutego i marca oraz tor Circuit de Barcelona-Catalunya. Co to ma wszystko ze sobą wspólnego? Testy przedsezonowe. Jednak w sezonie 2017 miejsce może się zmienić na... Bahrajn.

Dlaczego nagle Pirelli oraz niektóre zespoły F1 chcą zmiany miejsca testów? Pieniądze? Uzyskanie przewagi nad konkurencją? Mniejsza widownia? Nie. Bezpieczeństwo oraz możliwość przetestowania nowych opon na wszelkie sposoby. Nie od dziś wiadomo, że pogoda w czasie zimowych testów płatała figle. Deszcz, wiatr i niskie temperatury nie dawały nadziei na dane przydatne w warunkach właściwych weekendów wyścigowych, dlatego Pirelli wraz z Mercedesem lobbują za przeniesieniem testów do Bahrajnu, gdzie panują bardziej odpowiednie warunki, nie licząc okazjonalnych burz piaskowych, jak ta z 2009 roku, która przeszkodziła w testach Ferrari, Toyoty i BMW.

Oczywiście, ktoś powie, że Mercedes, ze względu na wygrane trzy tytuły mistrza świata konstruktorów i dominację swoich kierowców w wyścigach, pociąga za sznurki i stworzy idealnie pasującą teorię spiskową, ale tak nie jest. Tor pod Barceloną jest nierówny i ma wiele wad. Dlatego też kwestie bezpieczeństwa oraz uzyskanie reprezentatywnych danych to priorytety dla Pirelli oraz części ekip. Oczywiście pieniądze też grają ogromną rolę, ale nieprawdą jest, że w ten sposób „wielcy świata F1” chcą się pozbyć maruderów i mniejszych zespołów, których po prostu nie stać na testowanie poza Europą.

„Rozumiem ten argument [kosztów], ale piłeczka jest po stronie Pirelli oraz FIA. Muszą znaleźć sposób na to, aby sfinansować małe ekipy i sprawić, aby było to dla nich opłacalne” – powiedział ostatnio Toto Wolff.

W tej samej kwestii wypowiedział się również szef Red Bulla Christian Horner. Krążące plotki mówią, że Mercedes robi postępy w przekonywaniu do swoich racji, ale nasz informator zaprzeczył tym rewelacjom i utwierdził, że chodzi o dane i bezpieczeństwo: „Wiemy, że wielu chce pozostania Barcelony, ale robimy wszystko, aby jednak to był Bahrajn, ponieważ Barcelona nie jest dla nas reprezentatywna”.

Warto również dodać, że oficjalne testy przedsezonowe są częścią regulaminów sportowych, zatem podlegają punktowi 1.2 i ich miejsce może zostać zmienione jedynie powołując się na względy bezpieczeństwa lub za zgodą wszystkich zespołów. Pirelli przyznaje, że konstrukcja opon nie jest problemem, a zmiana lokalizacji podyktowana jest obawą o mieszanki, dlatego też włoski producent chce je przetestować w warunkach stałych, bez przerywania dni testowych.

Nieoficjalnie mówi się, że Pirelli chce uniknąć negatywnych komentarzy, które pojawiły się już w tym sezonie kiedy to wiele ekip miało problemy z ciśnieniami oraz ogrzaniem opon. Za tym argumentem przemawiają trwające testy nowych opon z wykorzystaniem zmodyfikowanych aut. Dziś miały one miejsce właśnie w Barcelonie, gdzie Nico Rosberg zdołał przejechać jedynie 60 okrążeń w trakcie całego dnia.

Sprawa jest więc prosta. Bezpieczeństwo i dogodne warunki atmosferyczne, a także możliwość uzyskania przydatnych danych. Pirelli nie chce nikogo faworyzować i jak potwierdził nasz informator, plany zmiany lokalizacji miejsca testów są tylko i wyłącznie w trosce o kierowców oraz zespoły, a jak wiadomo, opony nieraz w ostatnich latach były przedmiotem dyskusji na temat bezpieczeństwa.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze