Antonio Giovinazzi ma niemal okrążenie przewagi na godzinę przed końcem 91. wyścigu 24 godziny Le Mans. Kierowca Ferrari #51 zmierza do mety po pierwsze zwycięstwo włoskiego producenta w klasyfikacji generalnej od 1965 roku.
Przeczytaj też: Ferrari prowadzi na trzy godziny do mety pomimo problemów
Gdy były kierowca Formuły 1 przejął prowadzący samochód z rąk Alessandro Pier Guidi, miał zaledwie kilkanaście sekund przewagi nad Brendonem Hartleyem w Toyocie #8. Nowozelandczyk wykorzystał nowy komplet opon, by zmniejszyć stratę do niecałych 10 sekund, po czym oddał samochód w ręce Ryō Hirakawy.
Japończyk starał się kontynuować starania swojego zespołowego kolegi, lecz na godzinę i 44 minuty do mety popełnił kluczowy błąd i zablokował tylne koła na hamowaniu do zakrętu Arnage i obrócił się wypadając z toru, uderzając w barierę przodem i tyłem samochodu.
Oh no! 😱 The #8 Toyota goes off into the barrier at Arnage corner whilst chasing down the #51 Ferrari Hypercar.#WEC #LeMans24 #LeMansCentenary | @TGR_WEC pic.twitter.com/sDB0MBdppt
— FIA World Endurance Championship (@FIAWEC) June 11, 2023
Powrót do rywalizacji i wymiana uszkodzonych elementów karoserii w boksie kosztował Hirakawę ponad trzy minuty straty do Giovinazziego. Japończyk pewnie utrzymał jednak drugie miejsce, mając wciąż prawie okrążenie przewagi nad Richardem Westbrookiem w Cadillacu #2.
W klasie LMP2 14-sekundowe prowadzenie utrzymuje polski zespół Inter Europol Competition #34, którego podczas ostatniej godziny rywalizacji reprezentować będzie Albert Costa. Ekipa znalazła się jednak pod lupą sędziów z powodu możliwego złamania regulaminu podczas jednego ze zjazdów do boków.
Corvette #33 prowadzi w klasie GTE Am.
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.