Toyota na czele, Porsche i Audi znów z problemami!

Załoga Toyoty nr 5 prowadzi po 3 z 6 godzin wyścigu na Spa-Francorchamps. Z problemami walczą już obie załogi Porsche, a także jedno z Audi.

I znów okazuje się, że wytrzymałość pojazdów ma w wyścigach Endurance niebagatelne znaczenie. Po pechu Porsche nr 2, w kolejnych dwóch godzinach problemy dopadły także drugie 919 – uszkodzenia w przedniej części zawieszenia spowodowały „kapcie” i u Timo Bernharda, i u jadącego na drugiej zmianie Marka Webbera. W konsekwencji, w samochodzie niezbędna była wymiana całej przedniej osi – co wraz z wciąż zbyt wolną jazdą samochodu nr 2, praktycznie eliminowało Porsche z walki o zwycięstwo. Podobnie, kłopoty pojawiły się w Audi nr 7, które wskutek braku docisku zaliczyło dwa nieplanowane, dłuższe pit-stopy – a to sprawiło, że w czołówce pozostał już tylko jeden z czterech niemieckich konkurentów Toyot.

Kierowcy Audi nr 8 nie potrafili jednak dogonić prowadzącej załogi nr 5, Buemi, a następnie Kobayashi zwiększając przewagę do okrążenia – kolejne traciła natomiast Toyota nr 6, po części wskutek kary nałożonej za uderzenie w prototyp SMP. To sprawiło, że na początku drugiej godziny, przed nią widniało także Porsche nr 2 – brak mocy szybko jednak pokazał, ile traci Porsche w stosunku do japońskiego konkurenta. Niezawodność obu TS050 sprawiła, że obecnie mają one dużą szansę na dwa miejsca na podium – w tym to najwyższe, na którym Toyoty nie widziano od Bahrajnu 2014.

W dwóch kolejnych godzinach, kłopoty dopadły także faworytów klasy LMP2. Tu, René Rast z G-Drive nr 26 utrzymywał prowadzenie do czasu zmiany z Nathanaëlem Berthonem – Francuz miał jednak pecha, uderzony przez Porsche nr 88 tracąc oponę, a niedługo potem kolejną wskutek większego niż się spodziewano uszkodzenia tyłu. Załoga nr 26 spadła na tył stawki w swojej klasie obok swoich kolegów z G-Drive nr 38 – ci pojawili się tam jednak wskutek uderzenia w Aston Martina nr 95, które doprowadziło do dość groźnie wyglądającego wypadku samochodu GTE i dwuminutowej kary postoju. Prowadzenie w klasie przejął James Jakes z Manor nr 44 przed Stéphane Richelmim z Signatech – kolejne miejsce zdobył natomiast Richard Bradley w Manorze nr 45, wyprzedzając Chrisa Cumminga z Extreme Speed.

Wypadek Aston Martina nr 95 nie był zbyt znaczący dla klasy GTE Pro – tu wciąż na czele widniały dwa Ferrari. Problemy miał za to Aston Martin, gdzie w pojeździe nr 97 w trzeciej godzinie doszło do awarii koła – w ten sposób, dwie kolejne pozycje przejęły dwa Fordy GT, otrzymując szansę na pierwsze podium w klasie. W stawce nie liczyło się tym razem Porsche ekipy Proton, w dodatku ukarane za regularne wyjazdy poza linię toru.

Niektóre załogi postanowiły wykorzystać wypadek Aston Martina nr 95 na swój kolejny zjazd – zrobiły to m.in. Ferrari i Corvette z klasy GTE Am. W ten sposób, za wciąż prowadzącym Aston Martinem nr 98, oba te pojazdy regularnie zmieniały się ze zjeżdżającym po pełnych godzinach Porsche nr 88 – zbyt dużo traciły do nich pozostałe dwa 911, załogi KCMG i Gulf Racing pozostając w ogonie stawki.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze