Wciąż sporo kandydatów do ostatecznego zwycięstwa

Załoga Ligiera nr 2 prowadzi na 6 godzin przed końcem wyścigu Daytona. Zarówno w jej, jak i obu klasach GT, stawka nie pozwala jednak przewidzieć ostatecznego zwycięzcę.

Nie tylko kolejne neutralizacje powodują, że tegoroczna rywalizacja na torze jest wyjątkowo nieprzewidywalna. Aż w trzech klasach, grono kandydatów do zwycięstwa liczy wciąż przynajmniej sześć pojazdów, każdy z nich jadący ze stratą co najwyżej kilkudziesięciu sekund do lidera. Jedynie w klasie PC, problemy u wszystkich załóg ustawiły listę kandydatów w dość przewidywalnym układzie – z drugiej strony, do mety jest jednak wciąż 6 godzin, a to nawet mimo dziennego światła może jeszcze sporo zmienić.

Druga połowa wyścigu rozpoczęła się od dwóch kolejnych neutralizacji – jedną z nich wymusiło zatrzymanie się prototypu od SMP, ostatecznie żegnającego się z szansami na dobry wynik. Z prowadzenia, niedługo cieszył się także Ligier ekipy ESM – nieplanowany postój zrzucił go za cztery inne prototypy, choć z czasem nawet i on nadrobił stratę okrążenia do lidera, po piętnastu godzinach Johannes van Overbeek tracąc tylko 20 sekund do prowadzącego Marca Goossensa z VisitFlorida.com. Ani on, ani też inni kierowcy pojawiający się na czele po kolejnych zjazdach, nie potrafili jednak wypracować zbyt dużej przewagi nad konkurentami – nie zmieniały tego również pomniejsze incydenty, jak chwilowy zapłon wtłaczanego paliwa w Corvette DP nr 31 w godzinie szesnastej. Z drugiej strony, niewielkie straty były powodem interesujących pojedynków – szczególnie ciekawy były te z godzin 16. i 17. Ryana Hunter-Reaya i Brendona Hartleya, a potem Rickiego Taylora i Andy Priaulxa. Po osiemnastu godzinach i końcu dziewiętnastej neutralizacji, chwilowym liderem wyścigu jest Ligier nr 2 ekipy ESM – szósty Priaulx z Rileya nr 01 traci jednak tylko 5 sekund.

W drugiej połowie wyścigu, niewielkie straty widniały początkowo również w klasie PC, gdzie Nicolas Boulle wyprzedzał Chrisa Millera i Toma Drissego. Także i tu doszło do bezpośrednich rywalizacji, m.in. gdy w godzinie czternastej Miller przejął prowadzenie – wkrótce jednak sytuacja zupełnie się odmieniła. Wpierw prototyp nr 52, a potem nr 20 zmuszone były zjechać do boksów z awariami, przez co samodzielnym liderem został Miller – na początku godziny szesnastej, jego zmiennik Kenton Koch wjechał jednak w barierę z opon, uszkadzając przód pojazdu. Spora przewaga pozwoliła załodze nr 85 pozostać na czele, o 9 okrążeń wyprzedzając prototypy nr 26, 20 i 52 – te, z różnicami rzędu okrążenia, najprawdopodobniej czeka bój o drugie miejsce w klasie.

Drugą najszybszą klasą w stawce stała się, również niezwykle wyrównana, GTLM – przy czym początek drugiej połowy wyścigu przyniósł uderzenie Lucasa Luhra w barierę i eliminację pojazdu nr 100 z walki. Między sześcioma innymi pojazdami, na torze pozostawało jednak BMW nr 25 – a to od czasu do czasu przejmowało nawet prowadzenie, podobnie jak w klasie P nie odjeżdżając jednak od konkurentów. Większe przewagi pojawiły się dopiero w godzinie piętnastej, gdy prowadzący Oliver Gavin zdołał odjechać od Nicka Tandego i Bruno Spenglera na kilkanaście sekund – różnice te zniwelował jednak Ford, który zatrzymując się na torze wymusił kolejną neutralizację. Także i tu, kibice mogli rozkoszować się kilkoma bezpośrednimi pojedynkami, m.in. pościgiem Alessandro Pier Guidiego za prowadzącym wówczas Kévinem Estre – na sześć godzin przed końcem wyścigu, szansę na zwycięstwo zachowywało przynajmniej siedem samochodów.

Jeszcze więcej pojazdów widniało ze stratą poniżej okrążenia do lidera w klasie GTD. Tu, na początku drugiej połowy wyścigu, szturm na liderów przypuścił trzeci Frank Stippler – wykorzystując dłuższy okres bez neutralizacji, Niemiec wyszedł na prowadzenie przed Wolfa Henzlera i Pedro Lamego. Niestety, zmienniczka Stipplera, Sabine Schmitz, nie zdołała utrzymać tempa kolegi i wkrótce wypadła z czołówki – jeszcze gorzej miał jednak Aston Martin nr 007, który pod koniec godziny czternastej uderzył w barierę na szykanie bus-stop, przy okazji mając kontakt z Lamborghini nr 21. Problemy i kara za przekraczanie przepisów w czasie neutralizacji pozbawiła czoła także Porsche ekipy Park Place – za to przez pewien czas widniało na nim 911 nr 540 kierowane przez Nicky Catsburga i Patricka Longa. Po 18 godzinach wyścigu, czoło klasy stanowiły Audi nr 44, BMW nr 97, i Porsche nr 23 – a Aston Martin nr 98, Porsche nr 22 i nr 540, a także Audi nr 9 i Ferrari nr 63 traciły do nich mniej, niż minutę.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze