Hayden Paddon przyznał, że po dotarciu na metę Rajdu Szwecji czuje się dużo bardziej zrelaksowany i powoli powraca do normalności.
Trzy tygodnie po dramatycznych wydarzeniach z Rajdu Monte Carlo i wypadku Nowozelandczyka, w wyniku którego zginął hiszpański kibic, Paddon powrócił do rywalizacji w rundzie w Skandynawii. Jak sam przyznał, na początku ciężko było mu znaleźć odpowiedni rytm i dobre czucie auta, jednak z każdym kolejnym oesem jego pewność siebie poprawiała się. Kłopotów dodały mu piątkowe problemy z brakiem wspomagania kierownicy, a rywalizację ostatecznie ukończył na siódmym miejscu, tracąc ponad pięć i pół minuty do zwycięzców.
Kierowca Hyundaia twierdzi jednak, że najgorszy okres jest już za nim, a jazda sprawia mu coraz więcej frajdy.
„Wiedzieliśmy, że trudno będzie powrócić do rywalizacji po Monte Carlo i z pewnością nie doceniłem wyzwania z tym związanego. Muszę przyznać, że dotarcie do mety pozwoliło mi się nieco rozluźnić, teraz czuję się znacznie bardziej zrelaksowany i wracam już do normalności, nie mogąc się doczekać Rajdu Meksyku”
– powiedział.
Przejechanie całego dystansu pozwoliło mu nauczyć się nowych informacji na temat samochodu i dowiedzieć się, w których obszarach należy udoskonalić auto.
„Ważne było, aby przejechać trochę kilometrów w tym samochodzie. Wiele jeszcze przed nami, wiemy gdzie możemy się poprawić”
– dodał.
Zajęcie siódmego miejsca i piąta pozycja na Power Stage pozwoliły kierowcy Hyundaia na zdobycie siedmiu punktów, w wyniku czego plasuje się on na dziewiątym miejscu w klasyfikacji generalnej, co daje mu bardzo dobrą pozycję startową w szutrowym Rajdzie Meksyku.
Choć Paddon czuje się coraz lepiej na rajdowych trasach, przyznał, że bardzo ciężko było mu powrócić za kierownicę swojego samochodu.
Źródło: tvnz.co.nz
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.