Roman Biliński ma za sobą kolejny świetny weekend w Nowej Zelandii. 19-letni kierowca porozmawiał z nami o ogólnie udanych z jego perspektywy zmaganiach na Manfeild.
Drugi weekend wyścigowy Formula Regional Oceania był kolejnym pokazem siły Romana Bilińskiego. Podczas rundy na torze Manfeild im. Chrisa Amona 19-latek zdołał wygrać dwa wyścigi główne, inkasując aż 70 pkt do klasyfikacji generalnej cyklu.
Chociaż w wyścigu nr 2, który z uwagi na odwrócony grid był słabiej punktowany, problemy techniczne uniemożliwiły walkę o punkty, reprezentant Polski ma prawo być po tym weekendzie usatysfakcjonowany. Utrzymał on bowiem prowadzenie w klasyfikacji generalnej FROC, mając obecnie na koncie 158 pkt. Drugi Christian Mansell nazbierał do tej pory 135 oczek, zaś podium zamyka Liam Sceats z dorobkiem 127 pkt.
W rozmowie ze ŚwiatWyścigów.pl Roman przyznał, że podczas rundy na Manfeild jego zespół dał mu do dyspozycji świetny bolid, który zdołał bardzo dobrze wykorzystać. Oprócz wspomnianych wyżej sukcesów Biliński triumfował też w obu sesjach kwalifikacyjnych, a dzięki zwycięstwu w wyścigu nr 3 otrzymał on także nagrodę im. Dana Higginsa.
Symboliczny był również wyścig nr 1 – było to 300. Grand Prix w historii serii FROC, która swoje początki ma w 2005 r. To właśnie Roman zdołał w tej jubileuszowej batalii zająć najwyższy stopień podium.
„To był niesamowity weekend! To świetne uczucie wygrać dwa wyścigi, zdobyć dwa pole position, wygrać 300. Grand Prix [w historii serii] i zdobyć nagrodę Dana Higginsa. Nie jestem w stanie wystarczająco mocno podziękować ekipie M2 za przygotowanie mi tak świetnego auta!”
fot. Toyota Gazoo Racing New Zealand
Chociaż drugie Grand Prix nie poszło po myśli Polaka, a awaria światła przeciwdeszczowego unieruchomiła go w boksie już na samym jego starcie, Biliński próbował obrócić niesprzyjające okoliczności na własną korzyść.
„Musieliśmy na starcie zjechać do boksu, ale zespół wykonał świetną pracę, bym mógł wrócić na tor. Traciliśmy aż trzy okrążenia, więc próbowałem po prostu nauczyć się tego, jak wygląda tor. Wiedziałem bowiem, że w trzecim wyścigu będzie padać deszcz”
.
Chociaż Roman zdołał utrzymać prowadzenie w klasyfikacji generalnej FROC zachowuje on chłodną głowę. W naszej rozmowie przyznał, że włożona w przygotowanie do sezonu ciężka praca teraz procentuje, lecz równocześnie przypomniał, że nie jesteśmy nawet na półmetku sezonu FROC i dlatego nie może choćby na moment odpuszczać. Wykorzystał również okazję, by pozdrowić osoby śledzące jego poczynania nad Wisłą.
„Oczywiście wspaniale jest prowadzić w mistrzostwach, ale muszę nadal naciskać. Zostały jeszcze trzy weekendy i wszystko może się zdarzyć. Włożyłem wiele ciężkiej pracy, aby być w tym miejscu i jestem z tego powodu niezmiernie szczęśliwy, ale tak jak powiedziałem wcześniej - nadal muszę dawać z siebie wszystko. Bardzo dziękuję również moim polskim fanom, wasze wsparcie znaczy dla mnie wszystko!”
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.