Najlepszy i najgorszy wynik sezonu Mateusza Tokarskiego

Mateusz Tokarski może mówić o mieszanym szczęściu podczas swojego drugiego weekendu wyścigowego w pucharze 318is Cup PL. Kierowca z Piły zajął w sobotę drugie miejsce, co jest jego najlepszym wynikiem sezonu, natomiast w niedzielę nie dojechał do mety po awarii drążka zmiany biegów.

Tokarski dołączył do stawki w trakcie sezonu, a po przejechaniu dwóch z czterech rozegranych wyścigów, zajmował on dwunaste miejsce w klasyfikacji generalnej, z szansami na awans do pierwszej dziesiątki.

Podobnie jak poprzednio, Tokarski rozpoczął weekend od zakwalifikowania się w drugim rzędzie na polach startowych – 20-latek zajął czwarte miejsce, tracąc zaledwie 0,173 sekundy do najlepszego Karola Wyki.

Już na starcie sobotniego wyścigu Tokarski wyprzedził Pawła Malczaka w walce o trzecie miejsce, a następnie skorzystał na kolizji pierwszej dwójki, by awansować na drugą lokatę. Do końca wyścigu ścigał on prowadzącego Wykę, lecz na metę przyjechał pięć sekund za liderem.

„Miałem bardzo dobry start i od razu wyprzedziłem Pawła Malczaka, a później skorzystałem na kolizji Karola Wyki i Wojtka Smorawińskiego” – komentował Tokarski. „Po awansie na drugie miejsce zacząłem gonić Wykę, ale okazał się ode mnie nieco szybszy, a że Smorawiński miał podobne do mnie tempo i nie odrabiał strat, postanowiłem nie ryzykować i dojechać na drugim miejscu”.

Po odwróceniu pierwszej dziesiątki kwalifikacji, Tokarski przystępował do drugiego wyścigu z siódmej pozycji. Pilanin uniknął zamieszania w pierwszym zakręcie, dzięki czemu zyskał dwie lokaty. Uprzątnięcie chaosu, jaki miał miejsce w dalszej części stawki, wymagało wyjazdu samochodu bezpieczeństwa. Po wznowieniu wyścigu, Tokarski szybko wyprzedził Igora Kamińskiego w walce o czwarte miejsce, a kilka okrążeń później także Bartosza Palusko.

„Wyścig początkowo układał się bardzo dobrze. Zostawiłem w tyle swoich największych konkurentów, którzy byli szybsi w kwalifikacjach, ale startowali za mną i skupiłem się na gonieniu zawodników jadących przede mną”.

20-latek w końcówce wyścigu dogonił drugiego Adriana Wielowiejskiego i na ostatnim okrążeniu przypuścił atak, który prawdopodobie byłby skuteczny, lecz w tym momencie pękł drążek zmiany biegów, blokując skrzynię w neutralnym położeniu.

„Ze względu na neutralizację Malczak dogonił mnie i musiałem poświęcić dwa okrążenia na obronę pozycję, ale później znów odjechałem mu i zacząłem przebijać się przez stawkę. W końcówce zdałem sobie sprawę, że mogę walczyć o miejsce w pierwszej dwójce i tak też się stało – na ostatnim okrążeniu zrównałem się z [Wielowiejskim] i byłem po wewnętrznej do kolejnego zakrętu, gdy urwał się drążek zmiany biegów. Gdyby pozostał „wbity” jakiś wysoki bieg, mógłbym ukończyć wyścig i dowieźć trzecie miejsce, a tak nie dojechałem do mety”.

Choć Tokarski nie ukończył tylko jednego z czternastu okrążeń wyścigu, nie został on sklasyfikowany i nie zdobył żadnych punktów. Pechowy występ oznaczał, że Tokarski spadł na czternaste miejsce w klasyfikacji generalnej, na cztery wyścigi przed końcem sezonu.

Dwa z tych wyścigów będą mieć miejsce w pierwszej połowie września w czeskim Brnie. Będzie to jedyna runda w sezonie odbywająca się poza granicami kraju.

„Bardzo cieszę się na tę rundę, bo będzie to nowy tor, a nie znany wszystkim bardzo dobrze Poznań. Choć niektórzy startowali tam w ubiegłym roku i byli na treningach, wciąż są stosunkowo mało doświadczeni. Mam wrażenie, że właśnie w takich okolicznościach radzę sobie najlepiej, kiedy liczy się szybkość nauki i dostosowania do sytuacji, a nie można polegać na doskonałej znajomości toru. Mam nadzieję, że będzie dobrze”.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze