Fotorelacja z Toru Poznań - sobota

Format weekendu Wyścigowych Samochodowych Mistrzostw Polski sprawia, że przyjeżdżając w piątek na tor będziecie bardzo rozczarowani, to już wiemy. Sobota i niedziela to jednak zupełnie inna historia - w obu dniach do południa odbywają się kwalifikacje, a od południa wyścigi. Krótko mówiąc - dużo się dzieje.

O kwalifikacjach KIA Lotos Race zapewne już przeczytaliście w informacji prasowej, dlatego nie będę tu dublować tego tematu.

Pierwszy wyścig weekendu to dywizja 1 WSMP, zdominowana przez popularne FIAT-y Cinquecento i Seicento. Z pierwszej linii wystartowali dwaj przedstawiciele klasy 1A, dopuszczającej spory zakres modyfikacji względem modelu seryjnego - Karol Wyka i Arkadiusz Urbański. Lider klasyfikacji Wyka popisał się znakomitym startem - do tego stopnia, że musiał pojawić się w alei serwisowej. Zanim to zrobił, zbudował sobie komfortową przewagę nad swoim rywalem, który nie pomógł sobie, blokując koła na wejściu w Uśmiech Szatana i wypadając z toru. Ostatecznie nie dojechał on do mety, oddając zwycięstwo Wyce i zostawiając leżące na stole pięć punktów, dzięki którym zrównałby się z wiceliderem Krzysztofem Menclem, którego podczas tej rundy zabrakło.

Po swojej wizycie w boksach, Wyka wrócił za stawką klasy 1N dla w zmodyfikowanych w niewielkim stopniu aut i pozostał tam do końca wyścigu, nie wykorzystał też samochodu bezpieczeństwa, który pojawił się na torze w połowie wyścigu. W ten sposób wyścig w klasyfikacji generalnej komfortowo wygrał Mikołaj Jóźwiak, za nim równie komfortowo jechał Łukasz Trzeciak mogący obserwować w lusterkach zaciętą walkę o najniższy stopień podium, jaką toczyli Adam Wielowiejski i Łukasz Janiak, a na których błąd liczył Przemysław Kaźmierczak. Różnica na mecie między tą trójką wyniosła zaledwie pół sekundy. Marek Wiśniewski wygrał w klasie Kii Picanto, która w tym roku ma tak duże problemy z frekwencją, że nie prowadzona jest klasyfikacja generalna.

Maluch Trophy w ten weekend towarzyszył niemieckiemu pucharowi HAIGO. W obu klasach naszej serii historycznej kibice byli świadkami dominacji. W szybszych autach, Christophe Carion jako jedyny nie dał się zdublować niemieckim kolegom i odniósł zwycięstwo z przewagą okrążenia. W wolniejszej klasie, Konrad Tadla, który nie wziął nawet udziału w kwalifikacjach, przebił się przez stawkę i na metę 25-minutowego wyścigu wjechał 42 sekundy przed najbliższym rywalem.

Ostatnim wyścigiem przed godzinną przerwą było WSMP D4 i D5, czyli maszyny o niemal nieograniczonym potencjale. Po starcie z pole position, zwycięstwo do mety dowiózł Marek Wolf, utrzymując za sobą dwóch zawodników AVTek PSS Racing Team - Bartosza Palusko i Jakuba Glasse.

Po przerwie odbył się wyścig najbardziej niezrozumiały dla kibiców, bo składający się aż z czterech klas, z czego dwie dopuszczają do startu niemal dowolne samochody z silnikami o pojemności do 2 litrów, a dwie pozostałe to klasy historyczne. W pierwszej grupie, klasą sami dla siebie byli Karol Jodko-Kamiński w Lotusie Elise i Jakub Wyszomirski w Hondzie CR-Z, zostawiając wszystkich rywali minutę z tyłu, samemu też ze sobą nie walcząc. Początkowo zagrażał im mistrz KLR Bartłomiej Mirecki w Hondzie Civic, ale wycofał się z wyścigu po zaledwie jednym okrążeniu.

Daleko z tyłu, Gracjan Ambrozik prowadził swój własny wyścig w klasie 2. Bardzo szybko oddalił się od rywali, którzy toczyli zaciętą rywalizację o pozostałe dwa miejsca na podium. Po długiej walce, stanęli na nim Tomasz Matuszkiewicz i Michał Flak.

Dużo emocji zapewniły takkże klasyki. Andrzej Moskalik wygrał za kierownicą Lancii Delty, po tym jak przez pierwszą połowę wyścigu skutecznie odpierał ambitne ataki Dariusza Sołtysiaka w BMW 635. Ten w miarę rozwoju rywalizacji zaczął nie tylko tracić czas do lidera, ale także do Roberta Abramczyka w podobnym samochodzie, który w końcowej fazie wyścigu objechał go od zewnętrznej w trzecim zakręcie.

W dwulitrowych klasykach, Łukasz Rawecki po starcie z pole position utrzymywał tempo narzucone przez mocniejsze auta, ale po porannej awarii chłodnicy oleju, jego BMW E21 Jägermeister nie było w doskonałej formie i lider klasyfikacji generalnej wolał dowieźć do mety pewne zwycięstwo. Drugi w klasyfikacji Leszek Patan, po długiej jeździe za Andrzejem Grigorjewem, w końcu zmusił go do błędu i wyjazdu poza tor w czwartym zakręcie, dzięki czemu zminimalizował straty, dojeżdżając na drugim miejscu.

Jednym z najlepiej zapowiadających się wyścigów weekendu był BMW is CUP, a przynajmniej do kwalifikacji. Artur Obuchowski przejechał w nich tylko jedno okrążenie, ale to wystarczyło do uzyskania czasu 1:51,961 - o 1,2 sekundy lepszego od lidera cyklu Mateusza Bartkowiaka. Startujący z trzeciego pola, broniący tytułu Krzysztof Ratajczak wyszedł na drugie miejsce już w trzecim zakręcie wyścigu i tak wyglądała klasyfikacja aż do ostatniego okrążenia, bo z jakiegoś powodu Ratajczak nie pojawił się na mecie, co pozwoliło wskoczyć na podium Pawłowi Danysowi. Za nimi działo się bardzo wiele.

Sobotnie wyścigi zakończyły się gościnnym występem formuły historycznej z pucharu HAIGO.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze