Charlie Kimball uważa, że zespół Carlin wywoła spore zamieszanie w paddocku serii IndyCar, a wielu nie docenia potencjału brytyjskiej ekipy.
Carlin awansował do IndyCar z serii Indy Lights, a w sezonie 2018 pojawi się na starcie z dwoma samochodami napędzanymi przez Chevroleta. Kierowcami będą Kimball oraz Max Chilton, którzy odeszli z ekipy Chip Ganassi Racing.
Po pierwszych testach na torze Homestead-Miami Speedway, Kimball jest przekonany o tym, że jego zespół przekroczy oczekiwania większości.
„Myślę, że wielu będzie pod wrażeniem poziomu, jaki Carlin wniesie do paddocku IndyCar”
– powiedział Amerykanin. „Dla wielu ekip oraz fanów będzie to największy szok tego sezonu. Uważają, że jesteśmy nowym i małym zespołem, a nie doświadczoną organizacją, która jedynie znalazła się w nowym dla siebie miejscu”
.
„Największym wyzwaniem jest dla nas niewielki czas na przygotowania do sezonu, zarówno pod względem dni spędzonych na torze, jak i tych w warsztacie, poświęconych na dopracowywanie szczegółów. Jestem jednak przekonany, że wspólnie podołamy wyzwaniu. Musimy po prostu odhaczyć jak najwięcej punktów i zdobyć jak największe doświadczenie przed pierwszym wyścigiem”
.
„Zmiana otoczenia jest dla mnie bardzo dobra – będę mógł zweryfikować to, co robię jako kierowca, jak pracuję z zespołem, czego wymaga ode mnie ekipa i jak mogę przyczynić się do jej sukcesu. Moje doświadczenie w IndyCar pomoże im w skróceniu czasu nauki, co w połączeniu z ich doświadczeniem w wyścigach na całym świecie powinno pozwolić nam szybko zapukać do drzwi czołówki”
.
Źródło: motorsport.com
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.