Verstappen prędzej czy później i tak trafi do Mercedesa?

Toto Wolff jest przekonany, że trzykrotny mistrz świata Formuły 1 pewnego dnia zasili szeregi jego drużyny. Niewiadomą jest jedynie, kiedy ten dzień nadejdzie.

Jeśli zapytać Toto Wolffa co najczęściej spędza mu sen z powiek, ten z pewnością wskazałby na niesfinalizowany kontrakt z Verstappenem z 2014 roku. Szef zespołu Mercedesa prawdopodobnie do dziś pluje sobie w brodę, że kiedy Holender ścigał się w Formule 3 i była okazja, aby wziąć go pod skrzydła, to oferta Mercedesa przegrała z tą oferowaną przez Red Bulla. Nic jednak dziwnego, albowiem Czerwone Byki były zdeterminowane do tego, aby pozyskać młody talent za wszelką cenę. Wolff do dziś wspomina tamten okres: „Widziałem go w Formule 3, był bardzo dobry. Mam dobre relacje z jego ojcem, więc usiedliśmy w moim domu w Wiedniu i spytałem, «Co możemy zrobić?». Nie mogłem zapewnić mu miejsca w Formule 1, więc zaproponowałem, «Zróbmy razem F2, mając pełne fundusze i gwarantuję ci miejsce w samochodzie w przyszłym roku». Powiedzieli, «Mamy ofertę od Red Bulla, w zasadzie od zaraz». To było to. Wiedziałem, że nie będziemy w stanie z tym konkurować. W połowie [następnego] sezonu zastąpił Daniiła Kwiata w Red Bullu i objął miejsce”.

Red Bull dał Verstappenowi niesamowitą ofertę, która po niespełna dwóch latach zaczęła się zwracać. 18-letni wtedy Max sięgnął w Barcelonie po swoje pierwsze zwycięstwo w Formule 1, gdzie, jeśli zgodziłby się dołączyć do Mercedesa, zapewne zacząłby dopiero oswajać się z bolidem. Dalszej części tej historii nie trzeba już nikomu przedstawiać. Verstappen w swoim zespole czuje się jak ryba w wodzie, wyniki mówią same za siebie. Kontrakt Holendra traci ważność dopiero pod koniec 2028 roku, co również pokazuje, że ten nie planuje się nigdzie wybierać. Jednak przez niedawne zawirowania spowodowane aferą, w którą był zamieszany Christian Horner, nawet wieloletni kontrakt przestał być wyznacznikiem a stał się jedynie świstkiem papieru. Świstkiem, w którym rzekomo istnieje druczek mówiący o tym, że jeśli Helmut Marko, doradca Red Bulla odejdzie, Verstappen może rozwiązać kontrakt wcześniej.

Głosy na temat przejścia Holendra do innej drużyny były słyszalne już przed zamieszaniem w Red Bullu. Ogłoszenie przejścia Lewisa Hamiltona do Ferrari w 2025 pchnęło domino spekulacji na temat tego, kto może zająć jego miejsce w Mercedesie. Jednym z kandydatów był nikt inny jak sam Verstappen, chociaż Wolff zaznaczył, że baza kandydatów nie ogranicza się jedynie do niego: „Mamy wolne miejsce, jedyne w najlepszych zespołach. [...] Jest kilka opcji, które są dla nas naprawdę interesujące, od bardzo młodych supertalentów po starszych zawodników z dużym doświadczeniem”.

Zapytany bezpośrednio, czy Verstappen jest jego wyborem numer jeden, Wolff odpowiedział: „Tak. Widać, jaki jest poziom jego występów. Ale nie chciałbym też lekceważyć innych”.

Szef zespołu Mercedesa przyznał również, że tak, jak wiadomość o odejściu Hamiltona była zaskoczeniem, tak nie planuje spieszyć się z wyborem tego, kto zajmie jego miejsce. Decyzja ma zostać podjęta latem, ale jej wynik w dużej mierze jest zależny od decyzji samego Verstappena. Jeśli natomiast chodzi o to, czy podpisanie kontraktu z Holendrem sprawiłoby, że historia zatoczyłaby koło, tym jednak razem z pozytywnym rezultatem, Wolff powiedział: „Oczywiście. To rodzaj relacji, która musi nastąpić na pewnym etapie, ale nie wiemy, kiedy”.

Źródło: formula1.com

 

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze