Daniel Ricciardo po kwalifikacjach do Grand Prix Kanady miał wysokie oczekiwania co do rezultatu w niedzielnym wyścigu. Niestety Australijczyk po raz kolejny w tym sezonie zmuszony był podsumować weekend jako nieudany.
Czysty start kierowcy McLarena na pośrednich oponach pozwolił mu na utrzymanie 9. pozycji. Brak tempa spowodował jednak, że nie był w stanie walczyć z Guanyu Zhou, który niedługo po starcie zepchnął Ricciardo na 10. miejsce. Kiedy na 18. okrążeniu Mick Schumacher wyjechał poza tor i spowodował żółte flagi, zespół McLarena zdecydował się na podwójny pit stop. Niestety to, w jaki sposób został on wykonany, nie pomogło kierowcom i zarówno Ricciardo, jak i Lando Norris znaleźli się poza pierwszą dziesiątką. Ostatecznie Australijczyk do mety dojechał tuż za punktami, na 11. pozycji.
Brak punktów Daniela Ricciardo powoli przestaje kogokolwiek dziwić. On sam, dosyć ironicznie, z uśmiechem na twarzy po raz kolejny mówi, że to był nieudany wyścig.
„Niestety, nie najlepsza niedziela dla nas. Po prostu nie mieliśmy tempa, musieliśmy też zająć się kilkoma innymi sprawami, co utrudniało nam pracę”
– powiedział. „Suche przejazdy w piątek wyglądały bardziej obiecująco, więc mieliśmy większe oczekiwania na wyścig”
.
Za dwa tygodnie kierowcy zmierzą się na Silverstone, gdzie Ricciardo w zeszłym sezonie zdobył 5. pozycję. Biorąc pod uwagę obecną formę zawodnika McLarena, powtórzenie tego wyniku jest mało prawdopodobne. Mimo to Australijczyk ma nadzieje, że zespół będzie w stanie rozwiązać problemy i pokazać się z lepszej strony w Wielkiej Brytanii.
„Teraz mamy tydzień przerwy przed domowym wyścigiem na Silverstone. Musimy się przyjrzeć, zobaczyć, gdzie możemy się poprawić, a następnie uporządkować kilka spraw”
.
Źródło: Z wykorzystaniem informacji prasowej McLaren Racing
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.