Powrót do przyszłości - zapowiedź Grand Prix Toskanii

Mugello to dla F1 tor zupełnie nowy, ale to stary obiekt zbudowany w latach siedemdziesiątych. Ten weekend, który dla Ferrari ma być pełen wspomnień, może udzielić też ważnych odpowiedzi dotyczących najbliższej przyszłości F1.

Wielu fanów F1 narzeka na nowoczesne tory w stylu Hermanna Tilke i domaga się większej ilości klasycznych staromodnych obiektów, bez asfaltowych stref bezpieczeństwa i kanciastych zakrętów, za to węższych i pełnych szybszych łuków, ze żwirowymi pułapkami, które nie wybaczają błędów. Tor Mugello spełnia te kryteria, zobaczymy czy spełni też oczekiwania i zapewni dobre widowisko.

Ferrari wspomina dawne zwycięstwa

Grand Prix Toskanii to jubileusz Ferrari, ich 1000 wyścig, którego są tytularnym sponsorem, a dodatkowo przygotowali specjalne malowanie. Okolicznościowe malowanie mogłoby akurat pozostać na samochodach Ferrari na dłużej, bo wygląda świetnie i sprawiłoby, że tegoroczny samochód miałby chociaż jedną zaletę.

To wszystko przywodzi na myśl podobny jubileusz, jaki Mercedes urządził rok temu w Hockenheim, który skończył się dla zespołu najgorszym wynikiem w całym sezonie. Wydaje się jednak, że Ferrari to nie grozi. Trudności z wyjściem z Q1 w kwalifikacjach w Monza, po czym kraksa i awaria hamulców w wyścigu, to weekend klęsk, którego już chyba nic nie przebije. Przedstawiciele zespołu wypowiadają się o wyścigu w Mugello z ostrożnym optymizmem. Niewątpliwie układ toru powinien być pewną ulgą dla ich samochodu, który na dwóch poprzednich torach, na których się ścigał, wyglądał wyjątkowo źle. Jednak na za dużo nie ma co liczyć. Ferrari jest obecnie w tyle za McLarenem, Racing Point, czy Renault. Z drugiej strony to samo można powiedzieć o zespole Alpha Tauri, a przecież to Pierre Gasly okazał się sensacyjnym zwycięzcą w Monza.

Albon kontra Gasly 

Echa zupełnie wyjątkowego wyścigu w Monza, będą wciąż głośne w Mugello, a Gasly będzie niewątpliwie wnikliwie obserwowanym zawodnikiem. Zwycięstwo Francuza nie zostało potraktowane jedynie jako szczęśliwy zbieg okoliczności. Pierre jest w tym sezonie na fali i zostało to zauważone w padoku. W tym tygodniu coraz głośniej zadawane jest pytanie, czy Gasly jest gotowy na powrót do Red Bulla. On sam, bez zastanowienia twierdzi, że tak. Tymczasem Alex Albon nadal jest w kryzysie, z którego będzie mu wyjść tym trudniej, że problemy wydaje się mieć cały zespół.

Czy konkurencja dogania Red Bulla?

W momencie, gdy wszyscy zastanawiali się, czy zakaz specjalnych ustawień silnika na kwalifikacje zaszkodzi Mercedesowi, Red Bull zaliczył najgorszy weekend w sezonie. Można było odnieść wrażenie, że zespół nie dojechał na wyścig w Monza. Mugello będzie dla Red Bulla istotne, bo da odpowiedź na pytanie, czy był to wypadek przy pracy, czy jest to stały trend i Red Bull jest powoli doganiany przez coraz silniejszą konkurencję ze środka stawki.

Mugello to zupełnie inny tor niż Monza i znowu może dojść do zmiany układu sił. O ile dwa pierwsze miejsca w normalnych okolicznościach wydaje się być ciągle zarezerwowane dla Mercedesa, zazwyczaj przyjeżdżający na trzecim miejscu Max Verstappen pokazał, że na niektórych torach umie walczyć o zwycięstwo, na innych jednak może mieć silną konkurencję, w walce o podium. Mugello powinno sprzyjać Red Bullowi, więc mogą pokazać się z zupełnie innej strony niż tydzień temu. Zwłaszcza w wyścigu, jeśli Mercedes ponownie będzie miał problemy z oponami, Verstappen może sprawić niespodziankę.

Apetyt na podium

W środku stawki panuje apetyt na finisze na podium. McLarenowi i Racing Point udało się go ostatnio zaspokoić, choć niespodziewanie pojawiło się też uczucie niedosytu. W Renault ciągle nie mogą się pochwalić finiszem w pierwszej trójce i zaczyna to powodować frustrację. Przynajmniej u Estebana Ocona, który po wyścigu w Monza był gwałtownie uciszany przez swojego inżyniera wyścigowego, kiedy przez radio stwierdził, że wyścig był wielką zmarnowaną szansą. Inżynier nie osiągnął celu, bo incydent zwrócił uwagę kibiców. Wydaje się, że w takich sytuacjach nie ma sensu uciszać kierowców. Przekaz, że kierowca jest ambitny, a zespół stać na więcej, to tak naprawdę pozytywny przekaz.

Duże ambicje ma w środku stawki każdy, bo walka o piąte, a wobec problemów Albona nawet czwarte miejsce w klasyfikacji jest w tym roku wyjątkowo otwarta. Czwartego Lance’a Strolla od dziesiątego Daniela Ricciardo dzieli zaledwie 16 punktów. Tu jeszcze wszystko może się wydarzyć.

Nadchodzą ostatnie transferowe rozstrzygnięcia

Skazani przez silniki Ferrari na walkę na końcu stawki zespoły Haas i Alfa Romeo bardziej niż na tegorocznych występach są już skupione na przyszłym sezonie. Konkretnie na przyszłorocznej obsadzie kierowców. Ta w Mugello z pewnością będzie należeć do najważniejszych tematów w padoku. Ogłoszenie decyzji Sebastiana Vettela o przyszłorocznym dołączeniu do zespołu Aston Martin, sprawiło, że Sergio Perez oficjalnie ogłosił swoje odejście z Racing Point z końcem sezonu. Tego spodziewali się niemal wszyscy, oprócz Pereza, który długo wierzył w to, że Racing Point będzie honorował jego kontrakt.

Tym samym Perez pojawił się na rynku transferowym, razem z pytaniem, czy wybierze Alfa Romeo czy Haasa. Drugim poważnym graczem jest Nico Hulkenberg, a zwycięstwo Micka Schumachera w wyścigu F2 w Monza również może okazać się istotne dla rynku transferów w F1. Wszystko to sprawia, że obecni kierowcy klienckich zespołów Ferrari nie mogą spać spokojnie.

Innym ciekawym aspektem wyścigu w Mugello będzie atmosfera w teamie Racing Point. Sergio Perez ma prawo czuć się oszukany zapewnieniami, że zespół nie ma zamiaru zrywać z nim kontraktu. Relacja Pereza z wieloma ludźmi w teamie jest bardzo silna i atmosfera w zespole może nieco zgęstnieć.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze