Czy Mercedes wyciągnął wnioski z Australii? – zapowiedź Grand Prix Chin

Zwycięstwo Sebastiana Vettela i Ferrari w Australii dla jednych było zaskoczeniem, dla innych oczekiwanym wynikiem po bardzo dobrych przedsezonowych testach. Mercedes po zakończeniu pierwszego wyścigu sezonu z pewnością starał się odpowiedzieć na pytania, dlaczego to Vettel przekroczył linię mety na Albert Park jako pierwszy, jednak czy to pozwoli na to, by niemiecki zespół powrócił na miejsce okupowane w ostatnich latach?

Strategiczna batalia między Ferrari a Mercedesem

W pierwszym tegorocznym wyścigu kluczem do sukcesu była odpowiednia strategia. Sebastian Vettel na swoją jedyną wymianę opon postanowił zjechać znacznie później niż Lewis Hamilton, który po swoim pit stopie utknął za Maxem Verstappenem. Na dalszym etapie wyścigu Vettel był w stanie dodatkowo powiększyć przewagę, co postawiło wiele pytań, głównie dotyczących tego, czy Ferrari faktycznie dysponować będzie w tym sezonie świetnym tempem.

Shanghai International Circuit rządzi się jednak nieco innymi prawami. Tor ten jest znacznie bardziej wymagający dla opon w porównaniu z Albert Park, jednak dzięki obecności długich i szybkich zakrętów, Ferrari może ponownie mieć tutaj przewagę. Wszystko jednak będzie zależało nie tylko od strategii, ale również od pogody, która może pokrzyżować plany części ekipom, zaś dla innych stać się szansą do wykorzystania.

Pod względem historycznym w minionych sezonach chiński tor nie był specjalnie mocną stroną Ferrari. Po raz ostatni Scuderia odniosła tutaj zwycięstwo w 2013 roku, zaś na pole position stała podczas inauguracyjnego wyścigu w tym rejonie, a więc w 2004 roku. Z kolei Mercedes w ostatnich pięciu latach znajdował się w pierwszym rzędzie na starcie i w tym okresie triumfował czterokrotnie. Do tego sukcesu w znacznej części przyczyniła się jednostka napędowa niemieckiego producenta, jednak uważa się, że Ferrari w czasie zimowej przerwy dokonało znaczącego postępu. Niemniej jednak musimy poczekać jeszcze kilka wyścigów, by móc ocenić faktyczną formę obu tych zespołów.

„Nadal jest wiele obszarów, w których możemy być lepsi. Skupiliśmy się na nich w minionych tygodniach. Tu nie chodzi o to, by czerpać inspiracje z trwającej rywalizacji, ale o to, by odrobić swoją pracę domową i zmaksymalizować wydajność” – powiedział dyrektor wykonawczy Mercedesa Toto Wolff.

Deszcz jako czynnik mogący zmienić przebieg rywalizacji

Według prognoz na weekend wyścigowy w Chinach, w niedzielny poranek przed wyścigiem może padać intensywny deszcz, co może sprawić, że tor będzie mokry oraz zimny również w momencie zgaśnięcia czerwonych świateł. Okazuje się również, że także piątkowe treningi mogą zostać zakłócone przez opady, więc w czasie sesji treningowych zespoły będą mieć okazję, by znaleźć ustawienia swoich samochodów na deszczowe warunki i przygotować się na każdą ewentualność.

Przed sezonem w Barcelonie jeden dzień testowy poświęcono na jazdę po mokrej nawierzchni, jednak mimo tego panujące warunki będą inne. Oznacza to mniej więcej tyle, że niedzielna rywalizacja może przynieść kilka niespodzianek – oczywiście jeśli prognozy pogody się sprawdzą.

Czy obawy dotyczące wyprzedzania powtórzą się w Szanghaju?

Wyścig w Australii w dużym stopniu potwierdził doniesienia mówiące o znacznym utrudnieniu wykonania manewrów wyprzedzania. Zmiana przepisów technicznych na ten sezon sprawiła, że samochody stały się szybsze o kilka sekund na okrążeniu, głównie dzięki znacznemu zwiększeniu docisku oraz wprowadzeniu szerszych opon Pirelli, jednak są też wady. Nowa aerodynamika pojazdów jest uważana za jednego z głównych winowajców braku rywalizacji na torze Albert Park, ponieważ struga powietrza wytworzona za pojazdem rywala skutecznie uniemożliwiała zbliżenie się do drugiego kierowcy.

Tor w Chinach charakteryzuje się jednak dłuższymi strefami DRS, więc możliwe, że w tym przypadku współczynnik manewrów wyprzedzania będzie znacznie większy niż na otwarciu sezonu. Warto w tym miejscu również dodać fakt, że FIA od początku roku bacznie przygląda się systemowi ruchomego tylnego skrzydła oraz strefom, w których można z niego korzystać, by w następnych rundach w trakcie tegorocznych zmagań móc zwiększyć efektywność oraz poprawić widowisko. Dla części kibiców wyprzedzanie z DRS-em nie jest tym samym, co wyprzedzanie po stoczeniu prawdziwej walki, jednak Ross Brawn, który odpowiada za stronę sportową Formuły 1, zapowiedział już, że w perspektywie długoterminowej zamierza inaczej podejść do tej kwestii.

Druga szansa Giovinazziego

Mimo wcześniejszych zapowiedzi o powrocie Pascala Wehrleina do samochodu Saubera na wyścig o Grand Prix Chin, ostatecznie szwajcarski zespół potwierdził, że w Szanghaju za sterami samochodu oznaczonego symbolem C36 ponownie zasiądzie Antonio Giovinazzi. Włoch zastąpił już Wehrleina w wyścigu na torze Albert Park ze względu na problemy zdrowotne Niemca spowodowane wypadkiem w styczniowym Race of Champions.

Giovinazzi zaliczył całkiem udany debiut w Formule 1. Pomimo braku jazdy w piątkowych sesjach, kierowca rezerwowy Ferrari do australijskiego wyścigu zakwalifikował się na 16 miejscu, zaś linię mety przejechał jako 12 kierowca. Wehrlein nie wykluczył jednak możliwości tego, że nie znajdzie się w stawce zawodników również podczas kolejnej rundy, która zostanie zorganizowana w Bahrajnie.

„Dla mnie najważniejsze jest to, że mogę intensywnie trenować, aby być w 100 procentach przygotowanym – wtedy będę w stanie zaliczyć mój pełny wyścigowy weekend wraz z Sauberem. Miejmy nadzieję, że nastąpi to w Bahrajnie, jednak jeśli nie, wówczas ten czas zamierzam wykorzystać na to, by już na pewno być gotowy do wyścigu w Rosji” – stwierdził mistrz serii DTM z 2015 roku.

Cierpiąca Honda, cierpiący McLaren

Chyba wszyscy zdążyli już zauważyć, że Honda nie dała rady uporać się z problemami, które trapią japońskiego producenta od pewnego czasu. Co prawda runda w Australii była dla McLarena lepsza niż oczekiwano, jednak szef zespołu Eric Boullier stwierdził, że brak mocy jednostki napędowej będzie naprawdę widoczny podczas rundy w Chinach.

„Szanghaj jest znany z nieprzewidywalnych weekendów z kilku powodów: to wymagający tor dla samochodów, opon oraz silników, zaś pogoda także często bywa niepewna, jednak mogę powiedzieć, że nie będziemy już na takim poziomie pod względem tempa w porównaniu do rywali, tak jak to miało miejsce w Australii. Charakterystyka tego obiektu jest inna niż Melbourne, a długie proste ujawnią nasze słabości w większym stopniu niż Albert Park. Oczywiście zamierzamy walczyć w wyścigu, a najważniejsze jest to, by oba samochody były niezawodne, zanim skupimy się na wydajności” – mówił Boullier.

Z kolei szef projektu F1 Hondy Yusuke Hasegawa dodał: „Spodziewamy się tego, że Grand Prix Chin będzie trudniejsza [niż Australia]. Tor sam w sobie wywiera duży nacisk na jednostkę napędową ze względu na obecność wolnych i pośrednich zakrętów, a także dwóch długich prostych. Kluczowe będzie przygotowanie oraz ustawienia”.

Kolejny poranek dla polskich kibiców Formuły 1

Grand Prix Chin również będzie wyzwaniem dla kibiców z Polski, przynajmniej jeśli chodzi o pory rozgrywania sesji. Pierwszy trening rozpocznie się w piątek o godzinie 4:00 naszego czasu, zaś druga sesja rozegrana zostanie od godziny 8:00. W sobotę będzie można liczyć na dłuższy sen – trzecia sesja treningowa ruszy o godzinie 6:00, zaś walka o pierwsze pole startowe rozpocznie się o 9:00. Na niedzielny wyścig będzie trzeba wstać przed 8:00.

Źródło: Z wykorzystaniem formula1.com

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze