Porsche na czele, noc na horyzoncie

W połowie wyścigu WEC w Austin, załogi Porsche prowadzą w trzech z czterech klas. W LMP2, prowadzenie przechodzi z rąk KCMG do G-Drive.

Mimo kolejnych zmian, sytuacja w czołowej klasie pozostawała taka sama. Porsche stopniowo odjeżdża od konkurentów, jadący po pierwszej zmianie Brendon Hartley budując coraz większą przewagę – coraz dalej od Audi był także Marc Lieb. Co ciekawe, podczas drugiej serii zmian, Hartleya zastąpił nie Timo Bernhard, ale spowrotem Mark Webber – Niemiec pojawił się w Porsche dopiero w połowie wyścigu, niedługo po zastąpieniu Romaina Dumas przez Neela Janiego w nr 18. Jadące swoim tempem Toyoty, szczególnie w przypadku pojazdu nr 2 zaliczyły natomiast kilka przygód – Mike Conway w pewnym momencie wprowadzony w poślizg przez dublowane Porsche kategorii GTE Am. Gorzej wyglądało jednak to, co stało się mu niemal dokładnie w połowie wyścigu – kontakt z jednym z Aston Martinów doprowadza do uderzenia Toyoty w barierę i kolejnego spowolnienia.

W przypadku prywatnych prototypów LMP1, problemy z pojazdem, praktycznie wyeliminowały z walki Rebelliona nr 13 – siostrzany nr 12 pewnie prowadzi natomiast w swojej klasie, po części także z powodu awarii w CLM od ByKolles.

O wiele ciekawsza sytuacja ma miejsce w klasie LMP2. Na początku drugiej godziny, awansujący na trzecie miejsce Richard Bradley z KCMG zaatakował prowadzących Dalziela i Canala – Brytyjczyk przejął w ten sposób pozycję lidera, a Dalziela zepchnął na miejsce trzecie. Czwarty był wówczas Oliver Webb z SARD Morand, przed Yacamanem z G-Drive nr 28. W połowie godziny drugiej, Dalziela zmienił Scott Sharp, który razem z Ricardo Gonzalezem z G-Drive spadł wówczas za Nelsona Panciaticiego z Signatech – pod koniec godziny, Amerykanina pokonał także Meksykanin, a w tym samym czasie, z toru wypadł Ed Brown w drugim Ligierze od ESM, wywołując pierwsze w wyścigu spowolnienie. Załogi G-Drive zaliczyły w tym czasie kolejne zjazdy, natomiast konkurent z KCMG poczekał aż do połowy godziny trzeciej, opóźniając swój trzeci pit-stop. Taktyka czołówki LMP2 zaczęły się więc dość wyraźnie różnić – na półmetku liderem pozostaje Roman Rusinow z Ligiera nr 26, o niemal minutę wyprzedzając Oreca nr 47. Amerykanie z załogi nr 30 powoli słabną, spadając na dalsze miejsca.

Sytuacja w klasie GTE Pro jest praktycznie taka sama, jak w LKMP1 – dwa Porsche pewnie prowadzą, nawet mimo względnie niewielkiej przewagi nad dwoma Ferrari – a te przez cały czas mają przewagę nad trzema Aston Martinami. Nie zmieniają tego ani pit-stopy, ani kolejni kierowcy – otwartym pozostaje natomiast pytanie, czy wpływ na to będzie miała noc.

Także i wśród pojazdów GTE, ciekawszą okazuje się być słabsza z klas – choć i tu, w czołówce widnieje Porsche. Na początku drugiej godziny, zmiana Patricka Longa na Patricka Dempseya przynosi jednak gorsze rezultaty załogi nr 77 – ta traci nawet prowadzenie na rzecz Aleksieja Basowa z SMP, a w pewnym momencie jest bliska utraty także i drugiego miejsca, atakowana przez Francesco Castellacciego z Aston Martina. Mimo wszystko, Porsche pozostaje w czołówce, a po pojawieniu się Marco Seefrieda powraca na pozycję lidera – co więcej, coraz wyżej jest również druga załoga Proton Competition, Earl Bamber podczas swojej zmiany wyprzedzając kolejnych przeciwników. Gdyby taki układ utrzymał się do mety, Porsche zaliczyłoby w USA potrójny dublet – coś, co w historii wyścigów zdarzyć mogło się bardzo rzadko... 

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze