Czas kar i powrotów, Audi wciąż na czele

Trzy godziny przed metą, Audi niezagrożone prowadzą w 61. wyścigu Sebring. Do zwrotów doszło natomiast w kategoriach LMPC i GT – a w GTC znów zabłysnął Kuba Giermaziak.

Niesamowity wyścig, niesamowite emocje – a także niesamowite zwroty akcji, choć to ostatnie z pewnością nie wszystkim przypadło do gustu. Na pewno niezadowoleni po dziewięciu godzinach rywalizacji są kibice BMW – ci przez ostatnie 180 minut zobaczyli, jak oba startujące tu Z4 GTE wpierw znalazły się na podium, by po chwili niemal jednocześnie spadły na dalsze miejsca z powodu awarii. Niezbyt zadowoleni mogli być także fani amerykańskich Muscle Milk oraz Corvette – tu powodem były jednak nie sprawy czysto techniczne, ale decyzje sędziów, które być może właśnie zdecydowały o utracie szans owych załóg na dobre miejsca na mecie. Do zadowolonych mogą natomiast należeć fani Viperów, z których jeden wciąż podąża blisko prowadzącego w kategorii GT Ferrari – a także kibice z Polski, której jedyny reprezentant w Sebring, Kuba Giermaziak, bardzo pozytywnie wpływa na wynik swojej załogi nr 31. Z drugiej jednak strony, w jego kategorii GTC oraz wśród prototypów LMPC szansę za zwycięstwo ma jeszcze wielu innych kandydatów – a tylko w kategoriach LMP1 i LMP2 można już przewidywać układ na mecie. Przez ostatnie trzy godziny mieliśmy także do czynienia z jedną neutralizacją, spowodowaną wypadkiem gorszego z Ferrari kategorii GT.

Tuż po rozpoczęciu drugiej połowy wyścigu, w kategorii LMP1 na trzecie miejsce wyszedł Klaus Graf, wyprzedzając Nicolasa Prosta – a po 30 minutach mając już przewagę 20 sekund. Wtedy do boksu zjechał natomiast Andrea Belicchi, by mechanicy sprawdzili elementy jego Loli nr 13 – a dodatkowo także, by odbyć karę postoju. W tym czasie, niepokojące dźwięki i dym pojawiły się także w Audi nr 1, mające niewielki problem z elementami płyty podłogowej – kwadrans przed końcem siódmej godziny prawdziwy pech dopadł jednak Klausa Grafa, który podczas hamowania na jednym z zakrętów uderzył w prototyp Oreca FLM09 liderujący kategorii LMPC. O ile Niemiec nie musiał zjechać do boksów na naprawdę pojazdu – zrobił to za sprawą minutowej kary nałożonej za to przez sędziów, przez co na trzecim miejscu ponownie zjawił się Nicolas Prost. Sytuacja ta utrzymywała się przez kolejne pół godziny – Prost o kilkanaście sekund wyprzedzając Grafa.

Kwadrans po rozpoczęciu godziny ósmej, Marcel Fässler i Allan McNish ponownie zasiedli za kierownicami dwóch Audi – a kolejną przygodę przeżył Klaus Graf, tym razem mając kontakt z prototypem LMP2 od Extreme Speed – i ponownie otrzymując za to karę. W ten sposób, ekipa Muscle Milk być może straciła szanse na pokonanie Loli nr 12 – po zmianie Prosta na Nicka Heidfelda, załoga nr 12 traciła zaledwie kilka sekund do ekipy amerykańskiej – a HPD musiał dopiero na swój pit-stop zjechać. Graf zrobił to niedługo później – i z widocznym zdenerwowaniem, spotęgowanym jeszcze sprawdzaniem przez mechaników jego pojazdu, negował swoją winę w obu sytuacjach zakończonych jego ukaraniem. Na tor wyjechał Lucas Luhr, po neutralizacji tracąc do Heidfelda już dwa okrążenia – a prowadzące Audi znów podążały obok siebie – McNish tym razem tuż przed Fässlerem. Luhr zmniejszał co prawda stratę do Heidfelda – ta jednak wciąż była spora.  

W LMP2, początkowo zwiększała się różnica między prowadzącym Franchitti, a drugim w tej kategorii Scottem Tuckerem – po trzech kwadransach wynosiła ona już grubo ponad minutę. Oddalony o 3 okrążenia Eric Lux, który w Zyteku nr 41 zastąpił Toma Kimber-Smitha, z minuty na minutę zmniejszał szanse na powrót do walki z pojazdami od Level 5 – a smutnym faktem dla Extreme Speed Motorsport była obecność na torze już tylko pojazdu nr 02, który po problemach w pierwszej połowie rywalizacji tracił do prowadzącego pięć okrążeń. Różnica między dwoma prototypami Level 5, z czasem zaczęła się zmniejszać – aż po części wskutek neutralizacji, Tucker znów jechał tuż za Franchittim, nie udając się mu jednak wyprzedzić kolegi z zespołu. Tak pojazdy LMP2 weszły w ostatnie trzy godziny rywalizacji – i o ile nie wiadomo jeszcze, który konkretnie, niemal pewne jest zwycięstwo prototypu Level 5.

Inaczej sytuacja wygląda natomiast wśród pojazdów LMPC. Początek drugiej połowy rywalizacji to pojedynek Kyle’a Marcelliego w nr 8 od BAR1 z Davidem Ostellą z nr 52 od DragonSpeed; po kwadransie prowadzenie objął Ostella – a wkrótce Marcelli był już wyraźnie z tyłu, coraz bliżej przyśpieszającego Heinemeiera-Hanssona. Ten, 40 minut po rozpoczęciu drugiej połowy wyprzedził Marcelliego i powrócił na miejsce drugie – wkrótce jednak zjechał na kolejny pit-stop i znów tracił okrążenie do prowadzącego Ostelli. Zaraz po tym, jak Ostella zmienił się z Davidem Chengiem, załoga nr 52 przeżyła chwile grozy, gdy w ich prototyp uderzył HPD ekipy Muscle Milk z kategorii LMP1 – Cheng stracił prowadzenie, na szczęście jednak nie będąc zmuszony zjechać do alei serwisowej. Ponownie o drugie miejsce zawalczył Heinemeier-Hansson, tym razem z Chengiem – a w dodatku, za tą dwójką pojawił się dawno niewidziany prototyp nr 05 od CORE Autosports, w którym Mark Wilkins po siedmiu godzinach tracił do Chenga kilkanaście sekund.

Kolejny pojedynek między pojazdami nr 8 i nr 52 miał miejsce po zmianie Marcelliego na Chrisa Cumminga – wtedy na drugie miejsce powrócił Cheng, a Charlie Shears w nr 500 spadł za Marka Wilkinsa. Z czasem jednak sytuacja w tej kategorii jeszcze bardziej się skomplikowała – po ośmiu godzinach, wskutek neutralizacji aż cztery prototypy jechały jeden za drugim, walcząc o prowadzenie – na czele widniał Mike Guash w nr 52 przed Markiem Wilkinsem, Chrisem Cummingiem i Charlie Shearsem. Przez kolejną godzinę, do grupy powrócił także prototyp nr 9 od RSR – i tak, szansę na zwycięstwo miała każda z tych pięciu załóg. Dla porządku, w dziesiątą godzinę rywalizacji wjechali oni w układzie: Guasch w nr 52 przed Benettem w nr 05, Johanssonem w nr 8 oraz Popowem w nr 9 i Nunezem w nr 500.

Podobnie było wśród pojazdów GT, gdzie po niespodziewanym zwrocie tuż przed końcem pierwszej połowy wyścigu, znów w czołówce walczyła Corvette nr 4. Jadący nią Westbrook minimalnie ustępując Ferrari nr 62 i BMW nr 56 – a za nim jechały jeszcze trzy inne pojazdy z minimalną stratą do lidera. Wśród nich, Goossens w Viperze nr 91 wyprzedził BMW nr 55 Auberlena – a po kilku minutach zaatakował również Westbrooka, wychodząc w ten sposób niego na trzecie miejsce. To mogło jednak zmienić się pod koniec siódmej godziny ścigania, gdy pojazdy GT po raz kolejny zjeżdżały na rutynowy pit-stop – i rzeczywiście, Westbrook w boksach wyprzedził BMW nr 56, które zjechało tam razem z Corvette. Co więcej, Westbrook i Edwards wyjechali przed Viperem nr 91 – a gdy do boksów zjechało Ferrari nr 62, jadący nim Matteo Malucelli pojawił się na torze tuż przed Westbrookiem – i po chwili, Corvette nr 4 znów wyszło na prowadzenie w kategorii GT.

Niedługo później Malucelliego wyprzedził także Goossens – za to BMW zostało ukarane za pracę nad pojazdem w czasie tankowania, przez co straciło ono wiele cennych sekund w walce o zwycięstwo i spadło za Jörga Müllera w BMW nr 55. Oba BMW powoli oddalały się od czołówki, 4,5 godziny przed metą tracąc już ponad minutę do lidera – a tym nadal był Richard Westbrook, atakowany przez Goossensa. W dodatku, Westbrook wytrącił wtedy  z toru Ferrari nr 23, które co prawda traciło do niego 4 okrążenia – ale okazało się być powodem nałożenia na niego kary, automatycznie odbierającej mu prowadzenie. To objąć miał Goossens – zanim jednak Corvette zjechało odbyć karę, feralne Ferrari nr 23 z impetem uderzyło w barierę i wymusiło kolejną neutralizację.

W jej trakcie, cztery godziny przed metą, Corvette zjechała na kolejny pit-stop – Westbrook nie wiedział nawet, że otrzymał karę. Musiał ją odbyć jego zmiennik, Olivier Gavin, po zmianie prowadzący już jednak przed Ferrari nr 62 i BMW nr 56. Ryan Dalziel w Viperze nr 91 spadł na miejsce szóste – lecz po odbyciu kary przez Gavina zyskał jedną pozycję, zastąpiony właśnie przez Corvette nr 4. Prowadził Matteo Malucelli w Ferrari przed Dirkiem Müllerem w BMW nr 56 oraz Maxime Martinem w BMW nr 55 – ten tuż za sobą miał znów Bryana Sellersa w Porsche nr 17. Dobra passa BMW szybko jednak się skończyła: 3,5 godziny przed końcem wyścigu okazało się, że od pewnego czasu Müller podążał z uszkodzonym zawieszeniem przedniego lewego koła – przez co BMW nr 56 zjechało na dłuższy pit-stop i straciło miejsce w czołówce GT. Pozostał tu jedynie Maxime Martin w nr 55 – ten jednak wkrótce wyprzedzony został przez Sellersa i Dalziela – a czarę goryczy dopełnił jego zjazd na pit-stop, podczas którego mechanicy sprawdzali silnik. Liderem pozostało Ferrari przed Porsche i Viperem – a dzięki problemom BMW, Corvette była czwarta.

Wciąż najbardziej nieprzewidywalna była jednak sytuacja wśród pojazdów GTC. Po udanym ataku na Jona Fogarty w Porsche nr 11, załoga Kuby Giermaziaka reprezentowana na torze przez Mario Farnbachera wyszła na początku siódmej godziny na prowadzenie – a Fogarty wkrótce stracił także drugie miejsce na rzecz Alexandre Imperatoriego z Flying Lizards nr 44. Czwarty jechał Henrique Cisneros w nr 30 od NGT, walcząc z Brianem Wongiem z nr 45 ekipy „jaszczurek” – ustawienie zmieniała tu jednak każda kolejna seria pit-stopów. Gdy m.in. Wonga zmienił Spencer Pumpelly, Cisnerosa Seefried, a Imperatoriego Brett Sandberg – ósma godzina wyścigu rozpoczęła się nowym rozkładem czołówki GTC; w nim na prowadzenie wyszedł Pumpelly przed Seefriedem i Mike’em Hedlundem w Porsche nr 11 – Carlos Gomez w nr 31 spadł na miejsce czwarte, jednak wkrótce pokonał Hedlunda i znów był na podium. Tym razem jednak doszło do pewnej zmiany – Pumpelly wyraźnie zwiększał różnicę między nim a drugim w stawce Seefriedem – i na 4,5 godziny przed metą, wynosiła ona już ponad minutę.

Wydawało się, że w kategorii GTC powoli wyłaniał się potencjalny zwycięzca – Seefried natomiast, za sobą miał po kwadransie Damiena Faulknera, który wyraźnie przesunął do przodu Porsche nr 66 od The Racer’s Group. Hedlund spadł na miejsce szóste, za Gomeza oraz Andrew Davisa z nr 10 – lecz gdy Gomeza zmienił Giermaziak, a Bleekemolena MacNeil, Hedlund odzyskał dwie pozycje. Cała przewaga Pumpelly’ego wyparowała natomiast wraz z neutralizacją – po niej na czele stawki pojawił się Sean Edwards w nr 30 przed zmiennikiem Pumpelly’ego, Nelsonem Canache oraz Craigem Stantonem w nr 66. Czwarty był Kuba Giermaziak, piąty Cooper MacNeil – a za nimi jeszcze dwa pojazdy znów traciły do lidera mniej, niż okrążenie. Giermaziak w trakcie dziewiątej godziny wyścigu wyprzedził dwa pojazdy i wyszedł na miejsce drugie – a Canache spadł za Stantona. Pod koniec tej godziny pojazdy przystąpiły jednak do kolejnej serii pit-stopów – i zgadnijcie, co się stało… 

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze