Carlos Sainz Jr uważa, że triumf podczas tegorocznej edycji Grand Prix Miami było w jego zasięgu. Zabrakło odrobiny szczęścia przy wymierzeniu właściwego momentu, aby wykonać swój pitstop.
Lando Norris zjechał do alei serwisowej jako ostatni z czołówki, aż sześć okrążeń po Maxie Verstappenie. Neutralizacja po wypadku Kevina Magnussena i Logana Sargeanta pomogła kierowcy McLarena w utrzymaniu prowadzenia po wyjeździe od swoich mechaników, którego 24-latek nie oddał aż do końca rywalizacji.
Kierowca stajni z Maranello znajdował się przed Norrisem, ale zjechał po świeże opony w warunkach zielonej flagi okrążenie przed swoim byłym kolegą z ekipy. Hiszpan twierdzi, że gdyby szczęście bardziej dopisało Ferrari, to mógłby pokusić się o wygraną w szóstej rundzie tegorocznego sezonu.
„Byłem sfrustrowany, ponieważ wyprzedziliśmy go (Norrisa) przed pitstopem i wyjazdem samochodu bezpieczeństwa. Gdybyśmy przedłużyli (stint) o jedno kółko, załapalibyśmy się na samochód bezpieczeństwa i moglibyśmy wygrać wyścig”
– przyznał Sainz.
Dyrektor zespołu Ferrari Frédéric Vasseur przyznał, że Bernd Mayländer wyjechał na tor w złym momencie, żartując przy tym, że akurat zapomniał z domu kryształowej kuli: „Nie wiedziałem, że Sargeant i Magnussen zderzą się okrążenie później! Oczywiście, kiedy jesteś w takiej sytuacji, masz trochę pecha lub powiedziałbym, że to Lando miał trochę szczęścia”
.
„Myślę, że jest to fakt, że wystawili samochód bezpieczeństwa przed Verstappenem. Są tak przyzwyczajeni, że samochód bezpieczeństwa wyjeżdża przed nim i że to on prowadzi stawkę! Auto porządkowe było dość powolne i w ostatecznym rozrachunku to przysłużyło się (dzisiaj) Lando”
.
Sainz ukończył Grand Prix Miami na czwartym miejscu, jednak został przesunięty na piątą pozycję po otrzymaniu pięciu sekund kary i dodatkowego punktu do superlicencji za incydent przy wyprzedzaniu Oscara Piastriego na 39. okrążeniu. Kierowca Ferrari uderzył tyłem swojego bolidu w przód McLarena, przez co młody Australijczyk musiał zjechać do boksu po nowe przednie skrzydło.
„Zdałem sobie sprawę, że nadszedł czas, aby być agresywnym, ponieważ wszyscy byli dziś agresywni”
– tak syn legendy rajdów skomentował swój śmiały manewr. „Jeśli miałem wyprzedzić Oscara, a widać było, że nie jesteśmy tak szybcy na prostych jak McLaren, więc musiałem zanurkować po wewnętrznej i to mi się udało”
.
„Pod koniec miałem dobre tempo, próbując zmniejszyć dystans do Maxa i Charlesa, ale było już za późno. Straciłem zbyt dużo czasu (na walkę) z Oscarem”
.
Źródło: motorsport.com
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.