Max Verstappen przed nadchodzącym Grand Prix Australii przyznał, że ma rachunki do wyrównania z ulicznym torem w Melbourne. W dotychczasowej karierze w F1 najlepszym wynikiem Holendra była trzecia lokata w sezonie 2019, ale tegoroczna edycja na torze Albert Park ma okazać się znacznie lepsza.
Dwukrotny mistrz świata F1 już od swojego pierwszego wyścigu na antypodach nie ma dobrych wspomnień. Startujący wtedy w barwach Scuderii Toro Rossa młody adept Red Bulla z powodu problemów z silnikiem nie ukończył wyścigu, a jego najlepszym rezultatem do tej pory jest zdobycie najniższego miejsca na podium sprzed czterech lat.
Verstappen mógł ten wynik poprawić w zeszłym sezonie, kiedy dość pewnie jechał na drugiej pozycji za plecami Charlesa Leclerca, ale ponowne problemy z samochodem wyeliminowały go z dalszej rywalizacji.
W tym roku przewaga Red Bulla nad resztą stawki F1 jest przytłaczająca i tym razem Holender ma zamiar powetować sobie dotychczasowe niepowodzenia: „Australia nigdy nie była dla mnie dobra. Zawsze chętnie podróżuję do Melbourne i spędzam trochę czasu w mieście, ale na torze mieliśmy zwykle twardą przeprawę”
– powiedział przed weekendem Verstappen. „Sama nitka toru odpowiada mi i myślę, że przebudowa sprawiła, że jest znacznie atrakcyjniejsza z tymi szybkimi zakrętami. Teraz chcę w końcu doświadczyć płynnego wyścigu. Nasz zespół ostatnio wygrał w Melbourne w 2011 roku, więc nadszedł czas na nowy cel”
.
Pod dwóch rozegranych Grand Prix kierowca Red Bulla lideruje w klasyfikacji generalnej z jednym punktem przewagi nad Sergio Pérezem i czternastoma nad Fernando Alonso.
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.