Ratzenberger: Roland nie bał się, znał ryzyko

Dokładnie 26 lat temu, podczas kwalifikacji do Grand Prix San Marino Formuły 1 na torze Imola doszło do wypadku, który zakończył się śmiercią Rolanda Ratzenbergera. Śmiercią, którą na monitorze telewizora oglądał Ayrton Senna.

Austriak od kilku lat interesował się sportem motorowym i nie ukrywał, że chce zostać kierowcą wyścigowym. Podziwiał umiejętności Nikiego Laudy, to, w jaki sposób jego rodak prowadzi swoje biznesy. Jego rodzice wiedzieli, z czym wiąże się bycie kierowcą wyścigowym.

Mając 17 lat, Roland wystartował na torze w Salzburgu, niedaleko swojego domu. Jego ojciec chciał, aby syn studiował na Wyższym Instytucie Technicznym i zdobył dyplom, jednak miłość do wyścigów była silniejsza i ten przerwał studia. Po pobycie w siłach zbrojnych, Roland zaczął pracować w szkole pilotażowej w Salzburgu, gdzie był również instruktorem. Miał dosyć pieniędzy, aby startować w Formule Ford 1600. Był instruktorem również w Niemczech, we Włoszech.

Kariera zaczęła nabierać tempa po zajęciu drugiego miejsca w Formule Ford 1985, a rok później wygrał na Brands Hatch, co pozwoliło mu na ściganie się w Formule 3. Jak mówił w wywiadzie jego ojciec, wyścig na Brands Hatch był ważny, ponieważ Roland znalazł się wówczas w centrum medialnego świata wyścigów.

„Byliśmy bardzo szczęśliwi, ponieważ Roland był wówczas jedynym kierowcą niemieckojęzycznym, który wygrał Festiwal Formuły Ford. Cały czas szukał jednak sponsorów o dużym kapitale, ponieważ w Austrii prawie ich nie było” – powiedział Rudolf Ratzenberger.

W 1987 roku Roland wystartował w WTCC, gdzie trzy razy zdobył podium z ekipą BMW oraz wyprzedził w klasyfikacji hiszpańskiego kierowcę Luisa Péreza-Salę: „Roland zawsze chciał wykorzystać każdą okazję aby wsiąść do samochodu, poprowadzić i jeżeli było to możliwe, odnieść sukces”.

W 1989 roku Roland brał udział w brytyjskiej Formule 3000, gdzie zajął trzecie miejsce. Pokonał wówczas Antonio Albacete i Damona Hilla. Wydawało się, że Formuła 1 jest na wyciągnięcie ręki. Jednak wygrały kwestie finansowe i Ratzemberger jeszcze w tym samym roku wyjechał do Japonii. Ratzemberger brał udział również w 24h Le Mans. Austriak ścigał się między innymi dla Porsche, a potem przesiadł się do samochody Toyoty.

Jak przyznał w wywiadzie ojciec Rolanda, wyjazd do Japonii był trudny, ponieważ był pierwszym Europejczykiem, który to zrobił. Do tego brak perspektyw i szans na zarabianie pieniędzy w Europie: „Roland zawsze szukał i utrzymywał kontakty z prasą w Austrii, Niemczech i Anglii w czasie pobytu w Japonii. Doskonale mówił po angielsku, dlatego nie musiano go tłumaczyć, kiedy pojawił się w programie telewizyjnym «Roland the rat». Ten program uczynił go bardzo popularnym w Anglii. Nie bał się, że jego kariera zostanie w Japonii. Był zbyt lubiany i odnosił sukcesy, do tego rozumiał japoński. Matka bała się, ponieważ miało miejsce wiele śmiertelnych wypadków, ale Roland zapewniał ją, że F1 to najbezpieczniejsza konkurencja”.

Życie Rolanda było pełne wrażeń i niespodzianek, ale był bardzo lubiany przez swoich rywali. Damon Hill wspomniał między innymi o incydencie w Japonii, gdzie stanął w obronie dziewczyny, pomimo, że napastnik groził mu brzytwą. Jak przyznał ojciec Rolanda, nic nie wie o dziewczynie, ale wie od Heinza-Haralda Frentzena o ataku w japońskim barze i o tym, że syn uratował mu życie.

Kariera z BMW, prototypami oraz w japońskiej Formule 3 spowodowały, że Roland porzucił plany o Formule 1, o czym powiedział w wywiadzie jego ojciec. Jednak nadszedł rok 1994: „Byłem bardzo szczęśliwy. Zaskakująco dotarł do Formuły 1, a potem zadzwonił do swojej mamy, która była przerażona, ponieważ przez lata miała miejsce seria niefortunnych wypadków śmiertelnych. Roland zapewnił wówczas ją, że Formuła 1 jest najbezpieczniejsza, a wyścigi prototypów w Japonii są bardziej niebezpieczne”.

Rudolf Ratzemberger opowiedział również jak doszło do podpisania kontraktu z ekipą Simtek: „Nie wiemy dokładnie jak to było z Simtkiem, ale Roland znał Sir Brabhama, Berniego oraz Maxa Mosleya – wszystkich poznał podczas pobytu w Anglii. Simtek szukał sponsora, który zainwestowałby pieniądze, duże pieniądze. Roland miał mieszkanie w Monte Carlo i znał właściciela agencji kultury i sportu, Barbarę Florentine Behlau. Jej wejście jako sponsor Rolanda na pięć wyścigów był bardzo ważny, ponieważ był to nowy zespół ze sporymi ograniczeniami finansowymi. Rolanda nie bał się, znał ryzyko, ale jak każdy kierowca, kierował się wolą wygranej”.

Źródło: soymotor.com

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze