Paul Hambery wyjawił, że wielkość inwestycji, jakie jego firma czyni co roku w Formule 1 odpowiada budżetowi zespołu.
Dyrektor do spraw motorsportu Pirelli uważa również, że wkład włoskiego producenta opon w Formułę 1 jest niedoceniany, jeśli patrzy się na ilość pieniędzy, którą zmuszony jest zainwestować, nie tylko tylko w ramach sponsoringu, ale i nieustannej pracy na rozwojem swojego ogumienia. Jednym z kluczowych czynników, mających wpływ na decyzję dotyczącą rozwijania obecnego ogumienia i ewentualnego przedłużenia umowy po sezonie 2016 była kwestia kosztów.
"To dla nas bardzo ważna decyzja, to wszystko jest bardzo drogie” – powiedział Hembery. „Musicie wiedzieć, że jako że jesteśmy jednocześnie sponsorem i dostawcą ogumienia, nasze całkowite koszty są dużo większe niż normalnych sponsorów. Byłoby dużo lepiej, gdybyśmy rozwieszali wokół toru nasze banery i zapewniali podczas każdej Grand Prix kilka butelek szampna. Wtedy nasze koszty stanowiłyby jedną trzecią tego, co teraz. W tym tkwi problem - ludzie nie zdają sobie sprawy ile kosztuje nas obecność w F1. Nie dostajemy żadnych pieniędzy od właściciela praw komercyjnych, dlatego inwestujemy w to dużo więcej pieniędzy niż sami producenci.”
Mówi się, że Pirelli w każdym sezonie inwestuje w Formułę 1 około 110 mln dolarów, dlatego pod bardzo dużym znakiem zapytania stoi opłacalność tej inwestycja, która trwa nieprzerwanie od sezonu 2011, kiedy to włoski koncern powrócił do Formuły 1 w miejsce Bridgestone. Paul Hembery uważa, że Formuła 1 jest w stanie poczynić odpowiednie kroki, aby wesprzeć dostawcę ogumienia.
"Jeśli robisz coś dobrze, powinieneś dostawać za to dowody uznania. Jeśli czujesz, że tego nie ma, zaczynasz poddawać to w wątpliwość. Wiele osób przyszło i odeszło właśnie z tego powodu. Zawsze powtarzałem, że nie będziemy w tym sporcie za wszelką cenę, to dla nas biznes. Ten sport ze względów historycznych wciąż ma ważną pozycję w Ameryce Południowej, szczególnie w Brazyli, a także w Europie, ale musimy stać się jeszcze silniejsi w Azji, a także w Ameryce Północnej. Potrzebujemy większej ilości klientów na tamtych rynkach.”
"Porównujemy Formułę 1 z innymi działaniami dotyczącymi sponsoringu, z tym co robi nasza konkurencja i inne firmy z sektora motoryzacyjnego, a czasami nie wiemy nawet na co dokładnie idą nasze pieniądze. Nigdzie nie jest powiedziane, że chcemy tu być za wszelką cenę. Będziemy tu dopóki będzie to miało sens z punktu widzenia biznesowego i jeżeli sam sport będzie nas chciał. Jeżeli oni nie docenią naszej roli i inwestycji, będziemy zmuszeni przenieść się gdzieś indziej”- zakończył Hembery.
Źródło: autosport.com
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.