Nowe informacje na temat stanu zdrowia Julesa Bianchiego

Ojciec Julesa Bianchiego, Philippe Bianchi przedstawił najnowsze informacje, na temat stanu zdrowia swojego syna, który uległ poważnemu wypadkowi ponad pół roku temu, na torze Suzuka w Japonii. Bianchi zgodził się na rozmowę „z szacunku do wszystkich ludzi, którzy nadal ślą Julesowi cudowne życzenia, wsparcie i życzliwość każdego dnia.

„Jedyne, co możemy w tej chwili powiedzieć to to, że Jules walczy z taką samą siłą, jak zawsze, przed i po wypadku” - rozpoczął Philipp Bianchi. „Jules każdego dnia robi maraton. Z medycznego punktu widzenia, jego stan jest stabilny, nie ma problemów fizycznych. Wszystkie jego organy pracują samodzielnie, jednak jak na razie pozostaje nieprzytomny”.

„Jak wiadomo, przy tego typu urazach, poprawa następuje bardzo powoli. Jednak w porównaniu z tym, co powiedział nam japoński lekarz, który operował Julesa, obecna sytuacja i ta z października są jak dzień i noc. Gdy przyjechaliśmy zobaczyć naszego syna tuż po wypadku, nie dawano nam żadnej nadziei i mówiono o nieodwracalnych uszkodzeniach. Powiedziano nam także, że Jules nie może być transportowany wcześniej niż rok od wypadku, a jak się okazało, udało się to zrobić już po siedmiu tygodniach, gdy zaczął samodzielnie oddychać”.

„Lekarze powiedzieli nam, że w tej chwili nie mogą działać w żaden specjalny sposób. Najistotniejsze jest to, aby stymulować Julesa, by czuł naszą ciągłą obecność. Dlatego też każdego dnia się zmieniamy. Odwiedza go jego matka, siostra, brat oraz ja. Jest przy nim także jego niemiecka dziewczyna, Gina, która się tutaj przeprowadziła”.

„Od czasu do czasu widzimy, że coś się dzieje. Czasami Jules jest bardziej aktywny, więcej się rusza, ściska nas za rękę. Jednak czy jest to bardziej odruch, czy świadome działanie? Trudno powiedzieć”.

Ojciec Francuza ocenił codzienność całej rodziny jako ciągłe cierpienie i tortury:

"Nasz świat zawalił się 5 października 2014 roku. Pytanie, na które obecnie nikt nie może odpowiedzieć to: czy on to zrobi? Jeśli tak, to czy będzie mógł żyć normalnie? Myślę, że tego typu wypadki, są bardziej bolesne niż śmierć. Cierpienie jest bezlitosne, przeżywamy codzienne tortury. Chciałbym podziękować wszystkim ludziom, którzy myślą o Julesie i pragnę dodać, że przekażemy im jakiekolwiek wieści, zarówno dobre, jak i złe".

Bianchi, zapytany o dochodzenie w sprawie wypadku, w którym winę zarzucono młodemu Francuzowi, był wściekły:

„To było wewnętrzne dochodzenie. Tylko ci, którzy mieli z tym coś wspólnego, byli w to zaangażowani. Poza tym, nie mam nic nowego do powiedzenia. Bardzo dobrzy ludzie są zatrudnieni, aby bronić interesów mojego syna. Jeśli ktoś jest za to odpowiedzialny, pewnego dnia będzie musiał za to zapłacić. Szczerze mówiąc, jestem zbyt zdenerwowany, by o tym mówić. Wolę skupić moją energię na Julesie” - zakończył Philippe Bianchi

Źródło: f1madness.co.za

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze