Fernando Alonso, którego kontrakt z Astonem Martinem wygasa w 2025 roku, podjął decyzję o tym, jakie kroki podejmie dalej. Hiszpan postanowił utrzeć nosa wszystkim, którzy byli chętni go pozyskać i uznał, że... założy własny zespół.
Dwukrotny mistrz świata F1 znany jest z tego, że w każdej kwestii ma ostatnie słowo. Hiszpański temperament Alonso już niejednokrotnie objawiał się zarówno na torze, jak i poza nim, sam kierowca również często nazywał siebie “tym złym”. Niemniej jednak jego charakter to jedno, a niesamowite umiejętności, które sprawiają, że wciąż mocno trzyma się w stawce, to zupełnie inna sprawa.
Alonso prócz podwójnego tytułu mistrza ma na swoim koncie 32. zwycięstwa Grand Prix, ostatnie zdobyte podczas domowego wyścigu w 2013 roku. Mimo, że ostatnia wygrana miała miejsce już jakiś czas temu, Hiszpan wciąż jest na oku wielu drużyn. Ostatnimi czasy szczególnie intensywnie, zważywszy na fakt, że jego kontrakt z Astonem Martinem wygasa pod koniec obecnego sezonu. Wiele mówi się o tym, że Alonso może zastąpić Lewisa Hamiltona w Mercedesie, ale również, że Sergio Perez może ustąpić mu miejsca w Red Bullu.
Sam Alonso nie wykluczał również pożegnania się z F1 i przejścia do innej serii albo i nawet całkowitego zamknięcia drzwi do motorsportu i odejścia na emeryturę. Wczoraj podczas live’u na swoim Instagramie Alonso poinformował, że wziął ostatecznie sprawy w swoje ręce i zadecydował, co będzie z nim dalej: „Wszystkie te oferty niesamowicie mi schlebiają, nie ukrywam”
, zaczął ze swoim charakterystycznym uśmiechem, odnosząc się do ofert kontraktów, „ale jak wszyscy dobrze mnie znają, postanowiłem zrobić po swojemu. To chyba nie zaskakujące, prawda? W każdym razie już od kilku miesięcy działałem, aby móc dziś tutaj usiąść i powiedzieć wszystkim, co dalej będzie z Fernando. Otóż Fernando Alonso w sezonie 2025 zostanie kierowcą Spanish Samurai F1 Racing”
.
W momencie, kiedy Alonso zaczął uchylać rąbka tajemnicy dotyczącego jego przyszłości, w komentarzach na live zawrzało. Fani od razu dodali dwa do dwóch i wywnioskowali, że taki zespół nie ma miejsca w żadnej stawce, co może oznaczać tylko jedno: „Postanowiłem założyć własny zespół i sprawdzić na własnej skórze, jak to jest być po drugiej stronie barykady. Nie chcę jednak rezygnować ze startowania w Formule 1, uznałem więc, że dodam trochę ostrości do tych rozgrywek. Hiszpańskiej ostrości”
.
42-latek na live zdradził również, że taka decyzja wypłynęła po części z chęci lekkiego zażartowania z wszystkich, którzy byli chętni pozyskać go w przyszłym sezonie: „F1 to wielkie rozlewisko rekinów. Kiedy wyczują krew, już po tobie, ale żeby się od nich odgonić, wystarczy trącić je w nos. To właśnie zrobiłem”
.
Alonso bezapelacyjnie dał wszystkim pstryczka w nos, ciekawym jest z jaką reakcją w padoku spotka się jego decyzja. Sam pomysł był trzymany pod ścisłym kloszem i wyszedł dopiero wczoraj, na dalsze szczegóły trzeba więc będzie nieco poczekać. Jednogłośnie jednak można stwierdzić, że wszyscy z ciekawością będą wypatrywać pierwszych kroków inicjatywy Alonso.
Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.