Red Bull is coming home – zapowiedź Grand Prix Austrii

Taki stopień dominacji jakim cieszy się Red Bull obecnie nie zdarza się w Formule 1 często i długo może się nie powtórzyć, dlatego tegoroczne Grand Prix Austrii to dla zespołu Maxa Verstappena szczególny moment.

Poprzednio w F1

W zeszłym roku w Austrii Ferrari po raz ostatni odniosło zwycięstwo i było to zwycięstwo przekonujące. Charles Leclerc wyprzedził podczas tego wyścigu Maxa Verstappena aż trzy razy. Coś co obecnie trudno sobie nawet wyobrazić.

W Kanadzie Red Bull wygrał po raz setny w F1. Zespół Christiana Hornera wygrał też osiemnaście z ostatnich dziewiętnastu wyścigów. Jeśli zawodnik Red Bulla wygra w Austrii będzie to dziesiąte zwycięstwo z rzędu i dziewiąte od początku sezonu. Skala dominacji Red Bulla przybiera powoli prawdziwie bezprecedensowe rozmiary.

Nadziei rywalom może dodawać fakt, że przewaga Maxa Verstappena nad konkurentami w poprzednim wyścigu w Kanadzie była najmniejsza w tym sezonie. Również Sergio Perez po kolejnych pechowych kwalifikacjach zdołał z dwunastego miejsca awansować jedynie na szóste. Nie była to dominacja tak przytłaczająca, jak w niektórych innych wyścigach.

Ferrari w Kanadzie wypadło jak zwykle ostatnio, słabo, jeśli chodzi o suchy wynik, zdobywając czwarte i piąte miejsce. Jednak fakt, że startowali z dziesiątego i jedenastego miejsca sprawia, że należy ten wynik traktować bardziej pozytywnie. Co istotniejsze, podczas wyścigu stało się coś dawno niespotykanego. Ferrari postawiło na ryzykowną taktykę i tym razem okazała się ona słuszna.

Ozdobą wyścigu w Kanadzie był pojedynek Lewisa Hamiltona z Fernando Alonso. Tych dwóch wspaniałych zawodników walczyło między sobą o mistrzostwo tylko raz, w sezonie 2007. W tym roku jednak następuje powrót tej ikonicznej rywalizacji. W klasyfikacji dzieli ich już tylko piętnaście punktów, natomiast Alonso ma już tylko dziewięć punktów straty do drugiego Sergio Pereza.

Ciekawe wątki Grand Prix Austrii

Święto Red Bulla

W przeszłości bywało różnie, a przyszłość, wobec rosnących w siłę rywali, ryzykownej współpracy z Fordem i nieubłaganie zbliżającego się wieku emerytalnego Adriana Neweya, również jest nieco niepewna. Ale właśnie teraz w 2023 roku przypada moment, w którym obecna drużyna Red Bulla pisze swoją legendę. Ten sezon jest dla nich jak 1988 rok dla McLarena, albo sezony 2002 i 2004 dla Ferrari. To może być najlepszy sezon Red Bulla w historii i ich domowe Grand Prix powinno być popisowym występem zespołu. Jak na razie pojawił się drobny zgrzyt w postaci złego samopoczucia Sergio Pereza. Mało który kierowca nie poskarżył się nigdy na złe samopoczucie, by zwolnić się z czwartkowych obowiązków, więc trudno wyciągać z tego daleko idące wnioski.

Walka za plecami Red Bulla

Gdyby Red Bull z jakiegoś powodu został wykluczony z tegorocznych mistrzostw, mielibyśmy bardzo nieprzewidywalny sezon. Za plecami Red Bulli walka jest zacięta i biorą w niej udział aż trzy zespoły. Mamy tu jednej strony pasjonującą rywalizację Hamilton - Alonso, na której kolejna odsłonę możemy liczyć w Austrii, ale na dobry występ ma też nadzieję Ferrari. Włoski zespół może być pozytywnie podbudowany zarówno tempem w Kanadzie jak i faktem, że udało im się w tym wyścigu dobrać perfekcyjna strategię, co zdarza im się rzadko.

Poprawki McLarena

Piąte w klasyfikacji konstruktorów Alpine jak na razie patrzy bardziej do przodu, niż ogląda się na zeszłorocznych rywali. Dotychczasowy sezon McLarena był kompletnie nieudany. Usprawiedliwieniem był niedoskonały samochód, stworzony jeszcze według starej filozofii, którą zespół zdążył już porzucić. McLaren od początku zapowiadał poważne poprawki, które odmienią ich pojazd. Najpoważniejszy pakiet poprawek ma pojawić się właśnie w Austrii, choć będzie obecny jedynie w samochodzie Lando Norrisa. Zobaczymy, czy rzeczywiście przyniesie znacząca poprawę osiągów.

Chmury nad de Vriesem

AlphaTauri zaczęło sezon bardzo słabo, ale po serii poprawek ich samochód stał się bardziej konkurencyjny i zespół zaczął walczyć o punkty. A właściwie nie zespół tylko Yuki Tsunoda. Nyck de Vries nadal ma zero punktów na koncie i póki co nic nie sugeruje, by miało się to zmienić. Przy takich wynikach można spodziewać się, że szybko będzie musiał zrobić miejsce któremuś z juniorów Red Bulla albo Danielowi Ricciardo. W Formule 1 jest mało miejsc, a dużo utalentowanych kierowców na nie poluje. De Vries wydaje się obecnie najsłabszym ogniwem, co potwierdzają kolejne wypowiedzi Helmuta Marko. Jak dotąd jego najlepszym występem jest zeszłoroczny debiut dla Williamsa. Ma coraz mniej czasu, by dodać do tego kolejne dobre występy.

Chmury nad torem

Austria to weekend ze sprintem, a także w ramach nowego, stosowanego dopiero po raz drugi, formatu, kwalifikacjami do sprintu. Format, który na początku był nowy i ekscytujący zaczyna nużyć już niektórych kibiców, ale w nadchodzący weekend może być bardzo ciekawy, jeśli swoje trzy grosze dołoży pogoda. Prawdopodobne są opady, zwłaszcza w piątek i sobotę, a więc wtedy, gdy odbywają się kwalifikacje i sprinty. To może być czynnik, który sprawi, że weekend stanie się mocno nieprzewidywalny. Problemy podczas kwalifikacji i sprintu to chyba jedyny scenariusz, który może sprawić, że Red Bull nie odniesie tu łatwego podwójnego zwycięstwa.

Charakterystyka toru Red Bull Ring

Red Bull Ring to domowy tor zespołu Red Bull Racing, który wyróżnia się wyjątkowo malowniczym położeniem w górzystym rejonie austriackiej Styrii.

Gdy nowy układ toru powstał w latach dziewięćdziesiątych, był pierwszym torem F1 zaprojektowanym przez Hermanna Tilke. Powstał na bazie starego obiektu Osterreichring. Od tamtej pory Tilke ma opinię projektanta niszczącego dawny charakter torów, które przerabia. Poprzednio tor był znacznie dłuższy i zdominowany przez szybkie łuki.

Teraz na torze dominują proste i gwałtowne hamowania przed ciasnymi nawrotami. Taka konfiguracja ułatwia wyprzedzanie i sprawia, że docisk w zakrętach nie odgrywa decydującej roli. Tu liczy się przede wszystkim szybkość na prostej i skuteczny DRS, co stawia zespół Red Bulla w roli faworyta.

Tor w Austrii ma najmniej zakrętów ze wszystkich w kalendarzu i jest jednym z najkrótszych. Oficjalnie zakrętów jest 10, w praktyce jest ich 7. Na żadnym innym torze w kalendarzu okrążenie nie trwa tak krótko. Mała liczba zakrętów i krótki czas okrążenia powodują, że każdy minimalny błąd w kwalifikacjach może kosztować kilka pozycji na starcie, zwłaszcza przy tak konkurencyjnej stawce jak w tym roku. Jak na tak krótki tor Red Bull Ring ma bardzo duże różnice wysokości pomiędzy fragmentami toru. Od pierwszego do drugiego zakrętu ma miejsce ostra wspinaczka. Druga część toru to zjazd w dół.

Od sezonu 2018 na torze są aż trzy strefy DRS. Zakręt Remus i następujący po nim drugi wolny nawrót, są najlepszymi okazjami do ataku. W zakręcie Remus często dochodzi do kolizji, zwłaszcza na pierwszym okrążeniu.

Długość toru: 4,318 km

Liczba zakrętów: 10

Dystans wyścigu: 71 okrążeń / 306,452 km

Nieoficjalny rekord toru: 1:02.939 (Valtteri Bottas, Mercedes, 2020)

Rekord okrążenia w wyścigu: 1:05.619 (Carlos Sainz, McLaren-Renault, 2020)

Kilka faktów z historii Grand Prix Austrii

Grand Prix Austrii zawsze odbywało się na tym samym torze, który na przestrzeni lat zmieniał nazwy i przeszedł jedną gruntowna przebudowę. Osterreichring zadebiutował w kalendarzu F1 w sezonie 1970. Był wtedy prawdziwą świątynią prędkości. Nie było tu ani jednego wolnego zakrętu. Wszystkie były brane na wysokich biegach. Zmieniło się to dopiero z pojawieniem się szykany po tragicznym wypadku Marka Donehue, który zginął w sezonie 1975 w samochodzie Penske.

Amerykański team odniósł rok później w Austrii swoje jedyne zwycięstwo w F1, dzięki Johnowi Watsonowi. Anglik po swoim pierwszym tryumfie zgolił swoją charakterystyczną brodę w wyniku zakładu z Rogerem Penske. Nie tylko on wygrał tu swoje pierwsze Grand Prix. Wyścig często przynosił niespodziewane rozstrzygnięcia.

Vittorio Brambilla odniósł tu swoje jedyne zwycięstwo. W sezonie 1975 podczas deszczowego wyścigu pokonał Nikiego Laudę i Jamesa Hunta. Przekraczając linię mety wpadł w poślizg celebrując zwycięstwo i rundę honorową odbył poważnie uszkodzonym samochodem.

Alan Jones wywalczył tu w sezonie 1977 pierwszą wygraną dla siebie i jedyną w historii dla zespołu Shadow. Było to zaskoczeniem dla organizatorów, którzy nie przygotowali odpowiedniego hymnu.

Elio de Angelis wygrał swoje pierwsze Grand Prix w sezonie 1982, po niesamowitym finiszu. Po trzymającej w napięciu walce na ostatnich okrążeniach pokonał Keke Rosberga zaledwie o ułamek sekundy.

Austriak wygrał tu tylko raz. Niki Lauda wielokrotnie startował jako faworyt, ale upragnione zwycięstwo przed własną publicznością odniósł dopiero w sezonie 1984.

Alain Prost jest jedynym zawodnikiem, który wygrał trzy razy na starym Osterreichringu, w latach 1983, 1985 i 1986

Tor przez lata był żelaznym punktem kalendarza. Kierowcom dawał niezapomniane doznania, ale wzbudzał też przerażenie. Zabezpieczenia trasy były znacznie poniżej standardów i już w późnych latach siedemdziesiątych tor był jednym z najniebezpieczniejszych w F1.

Szczególnie niebezpieczny był zakręt Bosch, szybki zakręt, bez żadnej strefy bezpieczeństwa, na końcu prostej, gdzie samochody z silnikami turbo osiągały 330 km/h. Był jednym z trzech szybkich łuków, na których barierki stały tuż przy krawędzi toru.

Na innych fragmentach toru barierek brakowało w ogóle, publiczność była oddzielona od bolidów tylko wałem ziemi. W sezonie 1982 Riccardo Patrese zatrzymał się właśnie na takim wale, za którym stali kibice. Andrea de Cesaris trzy lata później w spektakularny sposób rozbił na podobnym nasypie swój bolid. Brakowało żwirowych poboczy, samochód mógł za to zniknąć w zbożu, które rosło tuż obok trasy.

Innym charakterystycznym problemem były kraksy na starcie, które zdarzały się regularnie na bardzo wąskiej i otoczonej barierkami prostej startowej. Gdy któryś z zawodników spóźnił start, bardzo trudno było go ominąć.

Po wyścigu w 1987, kiedy Stefan Johansson podczas treningu zderzył się z jeleniem, a wyścig dwa razy przerywano po starcie, po dwóch ogromnych kraksach, ostatecznie zrezygnowano z przestarzałego toru.

W sezonie 1997 pod nazwą A1-Ring zadebiutowała nowa wersja toru autorstwa Hermanna Tilke.

Dwa lata później tor był świadkiem wspaniałej pogoni Miki Hakkinena i włączenia się Eddiego Irvine’a do walki o mistrzostwo.

Hakkinen wygrał na A1-Ringu dwa razy, podobnie Michael Schumacher. Jego zwycięstwo w sezonie 2002 było jednak bardzo kontrowersyjne, ponieważ jego zespołowy partner Rubens Barrichello oddał mu zwycięstwo na ostatnim zakręcie. Schumacher został wygwizdany, ale rok później wygrał znowu. Tym razem było to zasłużone zwycięstwo. Niemiec zdołał wygrać, pomimo tego, że jego samochód zapalił się na moment podczas tankowania.

Mimo że wyścig zwykle dostarczał emocji, po sezonie 2003 zniknął z kalendarza. Powrócił w sezonie 2014 dzięki pieniądzom Red Bulla.

Na początku ery hybrydowej charakterystyka toru sprawiała, że przewagę na nim zawsze miał Mercedes, który wygrał cztery pierwsze wyścigi po powrocie toru do kalendarza. Dwa razy wygrywał Nico Rosberg, po razie Lewis Hamilton i Valtteri Bottas. Jednym z najbardziej pamiętnych momentów w walce między Hamiltonem i Rosbergiem była ich kolizja na ostatnim okrążeniu Grand Prix Austrii w sezonie 2016.

Dwa lata później Mercedes w końcu przegrał w Austrii, po tym jak obaj jego zawodnicy wycofali się z powodu awarii, co zdarzyło się po raz pierwszy od powrotu marki do F1 w sezonie 2010. Wygrał Max Verstappen dla, dotąd nie najlepiej radzącego sobie na swoim domowym torze, Red Bulla.

Niespodziewanie rok później Verstappen wygrał znowu, po walce do końca z Charlesem Leclerkiem. Było to pierwsze zwycięstwo samochodu z silnikiem Hondy po ich powrocie do F1 w 2015 roku.

W opóźnionym przez pandemię sezonie 2020 Red Bull Ring stał się pierwszym torem w historii F1, na którym rozegrano dwa wyścigi Grand Prix w tym samym sezonie. Drugi z nich pod nazwą Grand Prix Styrii. To Grand Prix odbyło się także rok później.

Verstappen zwyciężał na Red Bull Ringu już cztery razy. Trzy razy wygrywał Grand Prix Austrii, raz Grand Prix Styrii.

Harmonogram weekendu

Trening 1: piątek o 13:30

Kwalifikacje: piątek o 17:00

Kwalifikacje do sprintu: sobota o 12:00

Sprint: sobota o 16:30

Wyścig: niedziela o 15:00

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze