Kary rozstrzygną mistrzostwo F1?

Formuła 1 jest niemal na półmetku sezonu, a część kierowców znalazła się w bardzo trudnym położeniu. Mowa o wykorzystaniu jednostek napędowych – przekroczenie w trakcie sezonu ustalonej liczby silników skutkować będzie karami. W trudnym położeniu znajduje się między innymi Lewis Hamilton, który prawdopodobnie co najmniej dwukrotnie będzie musiał przyjąć na siebie karę cofnięcia na starcie. Jaki będzie miało to wpływ na tegoroczne mistrzostwa?

Wprowadzone w 2014 roku jednostki napędowe miały z założenia wytrzymać bardzo długi przebieg. W tym sezonie dostępnych w ramach regulaminu jest zaledwie pięć jednostek, a spora części stawki już na półmetku tegorocznej rywalizacji korzysta z ostatnich dostępnych elementów motoru.

Mamy za sobą dziesięć rozegranych wyścigów, w których, do czego zdążyliśmy się przyzwyczaić, dominował Mercedes (z małym wyjątkiem w Barcelonie). W tym sezonie ogółem jest 21 rund, więc teoretycznie kierowcy powinni zaczynać korzystanie z trzeciej jednostki napędowej, by bez kar dotrwać do końca. W praktyce wygląda to zupełnie inaczej. Siedmiu zawodników w swoich samochodach korzysta z elementów czwartej jednostki, a dwóch kolejnych już z piątej, a więc i ostatniej.

Półmetek sezonu dopiero przed nami, a kilku kierowców już ma przed sobą perspektywę startowania z karami cofnięcia na starcie. Na 21 wyścigów w ramach regulaminu dostępnych jest pięć jednostek napędowych, na które składają się: silnik spalinowy, turbosprężarka, generator odzyskiwania energii cieplnej (MGU-H), generator odzyskiwania energii kinetycznej (MGU-K), akumulator (do przechowywania zgromadzonej energii) i elektronika.

Wielu zawodników (a co za tym idzie, ich zespoły również) stoją przed obliczem podjęcia trudnych, lecz niezbędnych decyzji. W jaki sposób tak ułożyć czasowo korzystanie z nowych jednostek napędowych, by, nawet po otrzymaniu kary, uzyskać maksimum punktów w wyścigu? Samych wyników rywalizacji nie sposób przewidzieć. Nie wiadomo, na jakim etapie może dojść do awarii poszczególnego komponentu, co dodatkowo komplikuje sprawę. Dla przykładu – Sebastian Vettel korzysta już z czwartego silnika spalinowego, a Kimi Räikkönen z czwartego MGU-K. Carlos Sainz i Daniił Kwiat, którzy jeżdżą na ubiegłorocznych jednostkach napędowych Ferrari, również mają założony czwarty silnik spalinowy i czwartą turbosprężarkę, a Hiszpan dodatkowo korzysta z czwartego MGU-H.

W przypadku kierowców Saubera, którzy również korzystają z jednostek napędowych Ferrari, sytuacja wygląda podobnie. Felipe Nasr otrzymał na Silverstone poprawkę silnika. Brazylijczyk korzysta już z czwartego silnika spalinowego, czwartego MGU-H i trzeciej turbosprężarki. Również Marcus Ericsson jeździł ostatnio z czwartym silnikiem i czwartą turbosprężarką. Ogólnie rzecz biorąc, niemal wszyscy zawodnicy napędzani mocą Ferrari znaleźli się w nieciekawej sytuacji i w dalszej części sezonu będą musieli liczyć się z przewidzianymi karami.

McLaren, który korzysta z jednostek napędowych Hondy, również znajdują się w podobnej pozycji. Fernando Alonso korzysta ze wszystkich elementów czwartej jednostki, podobnie jak Jenson Button. Jednak to nie ekipa z Woking znajduje się w „strefie krytycznej”. Mowa tu przede wszystkim o Lewisie Hamiltonie, który w Austrii musiał wykorzystać piąty MGU-H i piątą turbosprężarkę.

Problemy z silnikiem w początkowej części sezonu sprawiły, że Mercedes musiał przyjąć nieco inną taktykę. Odzwierciedlenie występujących awarii było widoczne w klasyfikacji generalnej, gdzie wcześniej Nico Rosberg miał ponad 40-puntkową przewagę nad Hamiltonem. W ostatnich rundach Brytyjczyk pojechał jednak bezbłędnie i przy pechu niemieckiego kierowcy Mercedesa różnica zmalała do zaledwie jednego punktu. Hamilton spodziewa się co najmniej dwóch kar za wymianę jednostek napędowych w ciągu najbliższych 11 wyścigów. Co ciekawe, to właśnie aktualny mistrz świata spośród wszystkich kierowców napędzanych jednostkami Mercedesa jest w najgorszej sytuacji. Pozostali znajdują się raczej w kontrolowanym położeniu.

Regulamin techniczny przewiduje cofnięcie o 10 pozycji na polach startowych za wykorzystanie pierwszego elementu z jednostki napędowej oraz o kolejne 5 miejsc za umieszczenie każdego kolejnego komponentu z tego motoru. W zeszłym roku McLaren zastosował ciekawą sztuczkę. Na przestrzeni jednego weekendu wyścigowego (konkretniej mówiąc Grand Prix Belgii) otworzyli dostęp do dwóch jednostek napędowych, przyjmując na siebie gigantyczne kary. W praktyce wszystko sprowadzało się do startu z końca stawki.

Czy Mercedes i Hamilton mogą postąpić podobnie? Ze strategicznego punktu widzenia, przyjęcie na siebie jednej wielkiej kary w czasie jednego weekendu za otworzenie kolejnych jednostek jest bardziej opłacalne niż rozbicie tego na poszczególne wyścigi. Tak naprawdę w ten sposób kara jest minimalizowana w swoich skutkach, dzięki czemu Hamilton będzie w stanie zmaksymalizować swoje szanse na obronę mistrzowskiego tytułu. Kiedy Brytyjczyk mógłby wystartować z końca stawki? Eksperci uważają, że najlepszym miejscem do tego jest tor Spa, gdzie Hamilton mógłby dodatkowo szybko odrobić stracone przez karę miejsca i powalczyć nawet o cenne punkty do klasyfikacji.

W zupełnie innym położeniu znajduje się z kolei Max Verstappen. Co prawda Holender pod względem wykorzystania silników ma sytuację pod kontrolą, jednak w jego Red Bullu została zamontowana ostatnia dostępna w ramach regulaminu elektronika, z której również składa się jednostka napędowa, a to oznacza, że skorzystanie z nowego elementu tego typu będzie skutkowało identyczną karą, jak na przykład za wymianę silnika spalinowego czy turbosprężarki. Wygląda więc na to, że również Verstappen będzie musiał liczyć się w drugiej połowie sezonu z karami na starcie.

Producenci jednostek nadal jednak mogą wprowadzić poprawki do swoich jednostek napędowych. Jeśli chodzi o wykorzystanie tokenów, to Ferrari ma do dyspozycji zaledwie 3 żetony, Honda ma 10, Mercedes – 11, a Renault aż 21. Zmiany wprowadzone w jednostkach mogą dotyczyć tylko nowych motorów, więc czy zespoły po wprowadzonych modyfikacjach będą w stanie ocenić, czy poprawka będzie warta na przykład startem z końca stawki? Na odpowiedź na to pytanie przyjdzie nam na razie poczekać.

Tak czy inaczej przed nami druga część sezonu Formuły 1, w której rywalizacja będzie najprawdopodobniej uwarunkowana karami. Jak ta cała sytuacja wpłynie na tegoroczną walkę o mistrzostwa? Hamilton z pewnością nie będzie miał ułatwionego zadania. Choć Brytyjczyk prezentował ostatnio bardzo dobrą dyspozycję, to w zależności od decyzji Mercedesa o wymianie komponentów jednostek napędowych i przyjęciu kar może się okazać, że Rosberg będzie w stanie wypracować sobie ponownie dużą przewagę, podobnie jak na początku sezonu. Czas pokaże, kto na tym technologicznym zawirowaniu okaże się być górą.

Źródło: Z wykorzystaniem auto-motor-und-sport.de

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze