"Zimowy" triumf Toyoty

Zwycięstwem w Belgii ekipa Toyoty zapewniła sobie mistrzostwo producentów obecnego sezonu WEC. Wyścig dwukrotnie był neutralizowany wskutek… padającego śniegu z deszczem.

Już we wcześniejszych sesjach pogoda nie ułatwiała kierowcom jazdy. W samym wyścigu, problemem okazała się ona jednak również dla organizatorów, którzy aż dwukrotnie musieli reagować na gęsto padający deszcz ze śniegiem. Z tego powodu najpierw na początku, a potem w ostatnich dwóch godzinach, na torze pojawiał się samochód bezpieczeństwa, i także dlatego wyścig ostatecznie zakończył się dziesięć minut wcześniej.

W większości zadowoleni ze startów mogli być kierowcy Toyoty. Triumf załogi #8 przypieczętował jej wygraną w klasyfikacji generalnej pośród producentów. Niestety, nie na drugim, ale dopiero na szóstym miejscu znalazła się druga załoga TS050H, a to z powodu awarii układu hybrydowego, który na 11 minut skierował samochód #7 do garażu.

Trzecie miejsce zajęli kierowcy Rebelliona #3, którzy dzięki temu zwiększyli swoją przewagę nad kolegami z #1, a przede wszystkim nad konkurentami z prototypu #11 od SMP. W kategorii przygód, ponownie triumfatorem został natomiast pojazd ByKolles, choć w tym wypadku duża w tym zasługa kierowcy LMP2 od DC Racing #37, który niejako skierował pojazd CLM na barierę.

Wpływ pogody oraz samochód bezpieczeństwa wyprowadzony na tor wskutek uderzenia pojazdu od ByKolles były bardzo widoczne w klasie LMP2. Ekipy co rusz musiały korygować swoje plany taktyczne, co drażniło szczególnie załogi walczące o mistrzostwo: Signatech Alpine #36 oraz DC Racing #38.

W połowie wyścigu wydawało się, że to właśnie pojedynek między tymi dwoma załogami przyniesie nam triumfatora, jednak splot okoliczności sprawił, że liderem i ostatecznym zwycięzcą zostali kierowcy od DragonSpeed. Co więcej, liderów klasyfikacji wyprzedził także Aurus 01 od G-Drive, przez co Nicolas Lapierre w Alpine zakończył wyścig jako trzeci, tylko o 3 punkty zwiększając lichą przewagę nad konkurentami od Jackiego Chana.

Wyścig w Belgii okazał się nieprzewidywalny także dla fanów klasy GTE-Pro. Po niezbyt dobrych wynikach we wcześniejszych sesjach, do walki o zwycięstwo szybko włączyły się oba Ferrari od AF Corse, za to słabo wypadały Fordy. Także BMW przez dłuższy czas miały tu szanse na triumf. Ostatecznie jednak, zwycięstwo padło łupem Aston Martina, załoga #97 dołączając do listy wygrywających wyścig w tym sezonie.

Drugie miejsce zajęło Ferrari #51, jednak najbardziej mogli cieszyć się kierowcy z miejsc 3-4, czyli dwie załogi Porsche. Miejsca te dały niemieckiemu producentowi triumf w klasyfikacji generalnej oraz mistrzostwo kierowców tej marki. Jedynymi, którzy mogą odebrać je Christensenowi i Estre z 911 #92 są już mianowicie tylko Bruni i Lietz z #91, Calado i Pier Guidi z Ferrari #51 tracąc o 4 punkty za dużo.

Kłopoty Egidio Pefettiego w ostatniej części wyścigu sprawiły natomiast, że Porsche wciąż będzie musiało walczyć o triumf w klasie GTE-Am. Załoga Team Project 1 zajęła piąte miejsce, tuż za ich najgroźniejszymi rywalami z Ferrari od Spirit of Race. Wygrali kierowcy Porsche #77 od Dempsey Proton, przed Aston Martinem od TF Sport i Ferrari od Cleanwater.

Poza wymienionymi wyjątkami, wszystko rozstrzygnie się więc 15 i 16 czerwca 2019. Wówczas załogi WEC oraz zapisani do listy startowej goście przystąpią do, kończącej nietypowy sezon, 87 edycji wyścigu Le Mans 24h.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze