Sensacyjny obrót wydarzeń, Porsche na czele wyścigu

Do zaskakujących wydarzeń doszło w dwóch kolejnych godzinach wyścigu w USA. Wskutek dwóch incydentów z udziałem Forda nr 66, Audi straciło prowadzenie i przewagę w walce z Porsche.

Około pół godziny odbywającego się już przy sztucznym świetle wyścigu sprawiło, że pewnie prowadzące dotychczas Audi zmuszone zostały do pościgu za konkurentem, a w przypadku jednego z nich w praktyce do zapomnienia o podium. Swego rodzaju preludium tych wydarzeń był początek godziny czwartej, gdy pojazd nr 8 nagle zatrzymał się na torze – wówczas okazało się, że była to tylko drobna awaria elektroniki, po resecie pozwalająca na dalszą jazdę bez utraty pozycji na rzecz konkurentów. 45 minut później doszło jednak już do sytuacji wyraźnie wpływającej na wynik – opóźniające swój piąty pit-stop Porsche nr 1 trafiło w końcu na spowolnienie wywołane przez wypadnięcie z toru Forda nr 66 – co załoga 919 bezwzględnie wykorzystała, nie tylko likwidując całą przewagę Audi, ale i wychodząc na prowadzenie! Załoga nr 8 spadła wówczas na drugie, a nr 7 aż na czwarte miejsce – ta druga tracąc podium wskutek wykorzystania sytuacji także przez Toyotę nr 6.

W ten sposób, wyraźna przewaga Audi rozpłynęła się w powietrzu – a wcale nie był to koniec ich dramatycznych „przygód”. Pół godziny później, ratujący się przed kontaktem z tym samym feralnym Fordem nr 66 Benoît Tréluyer wpadł w poślizg i wypadł na żwir, wymuszając kolejne spowolnienie – a sam tracąc już nie sekundy, ale całe okrążenia w boksie. Szansa na dublet Audi praktycznie prysła – jedynie załogę nr 8 stać było jeszcze na sukces, rozpoczynając pościg za liderem z Porsche. Niestety, wówczas doszło do jeszcze jednego dramatycznego wydarzenia – otwarte lewe drzwi wymusiły szybki przejazd Lucasa Di Grassiego przez aleję serwisową, co strąciło go na trzecie miejsce, za Kamui Kobayashiego z Toyoty nr 6.

Ford nr 66 narobił problemów nie tylko w klasie LMP1 – jego wypadnięcie z toru spowodowane było kontaktem z prototypem od Manor, który walczył wówczas o trzecie miejsce w klasie LMP2 z załogą RGR Morand. Do tego momentu, Roberto Merhi oddalał się od Bruno Senny i zbliżał do wicelidera, Alexa Brundle z G-Drive – owy kontakt zmusił go jednak do dodatkowej wizyty w boksach, przez co to RGR awansowało na podium rywalizacji. Spowolnienie wywołane wypadnięciem Audi sprawiło natomiast, że RGR zyskało cenne sekundy w walce z G-Drive – przez co to załoga nr 43 była obecnie najbliżej prowadzącego Alpine od Signatech.

Dużo mniejszy wpływ, incydenty z Fordem miały na klasy GTE – w GTE Pro nieustannie prowadził Aston Martin, z kilkunastosekundową przewagą nad Ferrari nr 51. Także i trzecią pozycję wciąż utrzymywała ta sama załoga, Ferrari nr 71 – i dopiero za nią, na początku godziny czwartej błysnął Harry Tincknell, w Fordzie nr 67 awansując przed Aston Martina nr 97 i wraz z Andym Priaulx utrzymując ten stan do końca godziny piątej.

Jeszcze mniej zmian zaszło w klasie GTE Am, gdzie w praktyce wszystkie załogi pozostawały na tych samych pozycjach, Aston Martin przed Porsche od KCMG, Corvette od Larbre i kolejnym 911 ekipy Abu-Dhabi Proton. Po wypadnięciu z toru, trzy okrążenia do lidera traciła załoga Gulf Racing, a Ferrari od AF Corse wskutek awarii ponad dziesięć okrążeń.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze