Westbrook liderem w mokrym wyścigu

Richard Westbrook prowadzi po godzinie rywalizacji Petit Le Mans. Podobnie, jak we wcześniejszych sesjach, wyścig rozpoczął się w ulewnym deszczu.

Tegoroczna rywalizacja o mistrzostwa zapowiada się niezwykle ciekawie – nie tylko z powodu walki na Road Atlana – ale i deszczu, który rozpoczął osiemnastą edycję "Małego Le Mans". Pogoda, choć wyraźnie dokuczająca kierowcom, nie przyniosła jednak większych zmian w stawce – problemy mieli jedynie faworyci klas GT, w obu incydenty wywołując neutralizacje. Na czele wyścigu, od początku widnieje Richard Westbrook w Corvette od VisitFlorida, jak na razie pewnie zmierzając po tytuł mistrza.

Kierowcy w czołowej klasie Prototypów, jak na razie jadą dość ostrożnie – czego dowodem jest choćby wciąż wysoka pozycja pojazdów GTLM. Na starcie, Westbrook pozostał przed Christianem Fittipaldim, który później gonił go przez całą pierwszą godzinę – na trzecim miejscu był natomiast Ricky Taylor, awansując tu wskutek problemów z alternatorem i startu z alei serwisowej Joeya Handa w Rileyu nr 01. Ten obecnie jest czwarty, wychodząc przed zaliczającego pierwszy pit-stop Dane'a Camerona – a na torze widnieją także dwie Mazdy, Deltawing i Ligier.

Z klasy PC pochodzi natomiast pierwszy prawdziwy pechowiec – problemy z samochodem zmusiły do zjazdu Chrisa Cumminga z RSR Racing. Na czele, od startu widnieje Tom Kimber-Smith przed Johnnym Mowlemem – a zaskakująco daleko jest lider klasyfikacji, Jon Bennett, przez pierwszą godzinę tracący już ponad okrążenie do lidera.

Sporo zmian zaszło po kwalifikacjach w klasie GTLM – oba Porsche spadły na koniec stawki, nr 911 wskutek nieprzejścia testów technicznych po sesji, a nr 912 wskutek wymiany pojazdu po feralnym wypadku Earla Bambera. Właśnie dlatego, na czele widniały na początku Corvette i BMW, Oliver Gavin broniąc się przed Lucasem Luhrem – gdy ten w końcu Brytyjczyka wyprzedził, szybko jednak sam został pokonany przez Nicka Tandego z Porsche. Także i Earl Bamber szybko odzyskał pozycję w czołówce – niestety, niecałą godzinę po starcie, Nowozelandczyk znów wypadł z toru, pozostając na żwirze i wprowadzając drugą żółtą flagę.

Pierwsza pojawiła się natomiast zaledwie trzy minuty po starcie wyścigu – a jej powodem był Ben Keating z Vipera nr 33, który wypadł z toru i uderzył w barierę. Tor w miejscu poślizgu "Żmii" został dodatkowo osuszony – a liderem do czasu pierwszych zjazdów był Cameron Lawrence w drugim Viperze, wyprzedzająć Leha Keena i Spencera Pumpellego z dwóch Porsche. Dość daleko widnieją jak na razie faworyci w walce o mistrzostwo – Christina Nielsen i Dion von Moltke walcząc na pozycjach z końca pierwszej dziesiątki. 

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze