Chip Ganassi i Taylor walczą o prowadzenie

Załogi Chip Ganassi Racing i Wayne Taylor Racing walczą o prowadzenie na sześć godzin przed końcem wyścigu Daytona. Szanse na zwycięstwo zachowuje także Action Express Racing.

Choć pierwsze sześć godzin drugiej połowy wyścigu nie były wolne od neutralizacji – bardziej interesującymi były tu pojednyki na czele aż trzech z czterech kategorii. W każdej z nich, poważne szanse na zwycięstwo zachowują wciąż przynajmniej trzy załogi – na czele z najszybszymi prototypami, u których Chip Ganassi Racing nadal nie może pozbyć się konkurencji synów Wayne'a Taylora. Tylko wśród prototypów Challenge, lider coraz bardziej odstaje od konkurentów, zwiększając swoją przewagę do 3 okrążeń – i przybliżając się do drugiego z rzędu zwycięstwa w wyścigu.

Ozdobą tych sześciu godzin były niemal ciągłe pojedynki Rileyów od Chip Ganassi i Corvette Wayle'a Taylora. Różnice między nimi, rzadko kiedy przekraczały kilkanaście sekund – a często można było obserwować pościg Corvette za jednym z Rileyów jakby to był wyścig krótkodystansowy. Tylko częściowo, za taki stan rzeczy można tu winić neutralizacje – więcej można tu mówić o czwartym miejscu załogi Action Express, która już jako jedyna pozostaje na tym samym okrążeniu, co trójka liderów. Ekipa VisitFlorida traci do nich już przeszło dwa okrążenia, a faworyzowany Ligier zespołu Michael Shank Racing trzy – na kolejnych pozycjach, plasują się natomiast pojazdy z innych kategorii.

Nie są to jednak słabsze prototypy PC – pierwszy z nich widnieje w stawce dopiero na miejscu dwunastym. Od czasu wyjścia na prowadzenie przez załogę CORE Autosport, załoga nr 54 systematycznie powiększa przewagę nad konkurentami – i na 6 godzin przed końcem ma przejechane 3 okrążenia więcej od czołowego przeciwnika. Tym wciąż jest prototyp nr 52 od PR1/Mathiasen Motorsport – najszybszą w tej części wyścigu była jednak załoga BAR1 nr 16, która zmniejszyła stratę do lidera z niemal ośmiu do czterech okrążeń.

W kategorii GTLM, na początku drugiej połowy wyścigu, w czołówce pozostawały cztery pojazdy: dwie Corvette, BMW nr 25 oraz prywatne Porsche od Falken Tire. Podobnie, jak wśród czołowych prototypów, również i tutaj różnice między nimi były minimalne – a przez 6 godzin wielokrotnie widzieliśmy pościgi poszczególnych załóg za konkurentami. Niestety, niedługo przed końcem osiemnastej godziny wyścigu, z czołówki wypadło Porsche – jak się okazało, właśnie do niego należały plamy oleju pozostawione na torze, a sam samochód musiał zjechać do boksów. Inne pojazdy już dawno praktycznie straciły szansę na zwycięstwo – najszybszy z nich, fabryczne Porsche nr 912, tracąc do lidera 21 okrążeń.

Z bezpośrednią szansą na zwycięstwo, w kategorii GTD pozostały natomiast cztery samochody, z dwoma kolejnymi tracącymi mniej, niż dwa okrążenia. Niezadowoleni mogą być przede wszystkim kibice Viperów, z których faworyzowany nr 33 stracił kilkanaście okrążeń po awarii w siedemnastej godzinie – pecha miała również załoga Audi od Paul Miller Racing, w którym pechowy błąd René Rasta z tej samej godziny poskutkował uszkodzeniem przedniej części nadwozia. To sprawiło niemiłego psikusa godzinę później, zmuszając załogę do postoju w boksach i straty kilku okrążeń do czołówki. W niej pozostawały natomiast Viper nr 93, Porsche zespołu Alex Job Racing, a przede wszystkim dwa Ferrari ekipy Scuderia Corsa – i to najprawdopodobniej w tej czówce można było się doszukiwać tegorocznych triumfatorów. Załoga Kuby Giermaziaka, po kolejnych problemach z samochodem, spadła na koniec pierwszej dziesiątki stawki, na 6 godzin przed metą tracąc do lidera 15 okrążeń.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze