Zawsze chciałem wygrać z Ferrari, ale nie sądziłem, że będzie to w Le Mans – wywiad z Antonio Giovinazzim

Ten wywiad był możliwy dzięki wsparciu naszych czytelników. Jeśli chcesz czytać więcej ekskluzywnych wywiadów 1-na-1, postaw nam kawę!

Antonio Giovinazzi próbował swoich sił w Formule 1 czy w Formule E, jednak smak zwycięstwa poczuł dopiero w WEC wraz z Ferrari, które po kilkudziesięciu latach wróciło do Le Mans. O tym, w jaki sposób podchodził do 24-godzinnego legendarnego wyścigu, co czuł po tym dość niespodziewanym zwycięstwie wraz ze stajnią z Maranello, jak wygląda praca zespołowa, a także jak działa jego łączona praca w WEC z rolą kierowcy rezerwowego w zespole Formuły 1, przed Grand Prix Włoch z Włochem rozmawiała Roksana Ćwik.

Click here for English version

Jesteś zwycięzcą 24-godzinnego wyścigu Le Mans. Jakie to uczucie wygrać tak prestiżowe wydarzenie?
Wciąż czuję się bardzo dumny z tego osiągnięcia, zwłaszcza że udało mi się to zrobić razem z Ferrari. To było moim marzeniem od dziecka. Marzyłem, aby kiedyś wygrać znaczący wyścig w czerwonym kombinezonie z Ferrari. Nie wyobrażałem sobie, że będzie to Le Mans, ponieważ Ferrari przez długi czas nie brało udziału w tych zmaganiach, w tym wyścigu. Jestem jednak naprawdę dumny z tego, co osiągnęliśmy jako zespół. [Wygraliśmy] Le Mans w mniej niż rok od momentu, kiedy zaczęliśmy współpracować, a osiągnęliśmy coś fantastycznego dla marki i zespołu. Wcześniej już zdobywaliśmy podium i pole position, a w końcu wygraliśmy największy wyścig w mistrzostwach, a może nawet na świecie. Zatem tak, jestem naprawdę szczęśliwy, naprawdę dumny.

Kiedy dowiedziałeś się po raz pierwszy, że będziesz prowadził hipersamochód Ferrari?
Zacząłem testować pod koniec ubiegłego roku, ale dopiero w styczniu dowiedziałem się, że dołączę do zespołu. Antonello [Coletta] zadzwonił do mnie i powiedział, że będę częścią tego sześcioosobowego składu, prowadząc samochód #51 obok Ale [Alessandro Pier Guidiego] i Jamesa [Calado]. Oni już wygrali w WEC i w Le Mans, więc wiedziałem, że jestem w zespole z największym doświadczeniem. I jestem z tego naprawdę szczęśliwy, ponieważ uczą mnie i wiele się od nich dowiaduje w tych mistrzostwach, które dla mnie były nowe pod względem mentalności i formatu wyścigu. Po prostu jestem dumny z mojego zespołu, dumny z moich kolegów i naprawdę szczęśliwy, że jestem częścią tej rodziny.

Jaki był decydujący moment podczas wyścigu Le Mans?
Szczerze mówiąc, ten wyścig był jak film. Zaczęło padać w połowie toru, a potem samochód nie odpalał dwukrotnie po zjeździe do alei serwisowej... Ta ostatnia próba była najbardziej stresująca. Wiedzieliśmy, że zostało nam zaledwie 28 minut, a samochód stał w alei serwisowej. Byliśmy bardzo zdenerwowani, ponieważ nie można przegrać Le Mans w taki sposób. Było wiele takich momentów. W środku nocy samochód z Ale za kierownicą utknął w żwirze, ale mieliśmy szczęście, że udało nam się szybko wrócić na tor. Był także samochód bezpieczeństwa, więc zgodnie z nowymi przepisami wróciliśmy do jednej grupy. To było wyjątkowe Le Mans, ponieważ było wielu producentów. Każda fabryka prowadziła w wyścigu: Peugeot, Toyota, Cadillac. Było wspaniale, oczywiście też dlatego, że ostatecznie to my wygraliśmy i stanęliśmy na tym wspaniałym podium, które jest jednym z najlepszych. Może jedynym porównaniem jest Monza, ale Le Mans, mogę ci powiedzieć, było naprawdę wyjątkowe, widząc tych wszystkich ludzi na dole, a wielu z nich miało ubraną czerwień. Było wspaniale.

Jeśli chodzi o Monzę i nadchodzące Grand Prix Włoch, czy nie uważasz, że jest pewna różnica między Formułą 1 a WEC? Zwłaszcza gdy Toyota wygrała tutaj, przy czym wszyscy ich dopingowali... Czy jest to inne zachowanie niż w przypadku Formuły 1 i tifosi?
Nie. Uważam, że Monza jest oczywiście wyjątkowa, ponieważ nasi tifosi wspierają Ferrari, wspierają Włochy, a tutaj podczas weekendu WEC było tak samo. Nawet jeśli Toyota wygrała, również trzeba im pogratulować. Szczerze mówiąc, nie będzie różnicy, jeśli w niedzielę – mam nadzieję, że nie – Max wygrałby. Byłoby tak samo, więc nie ma różnicy. Było wspaniale zobaczyć wsparcie, które otrzymaliśmy wówczas od czwartku. Padok był otwarty i pełen ludzi, przed naszymi budynkami gościnnymi, a potem również w niedzielę na trybunach. W zeszłym roku było tutaj 5000 osób, a w tym roku było ich prawie 75 000... To było wspaniałe z punktu widzenia Ferrari, mojego, moich kolegów z zespołu, Ale i Antonio [Fuoco]. Było dobrze i świętowaliśmy również trochę razem sukces z Le Mans, który był poprzednim wyścigiem, a potem prototyp #50 zajął drugie miejsce. Mogło być lepiej, jeśli chodzi, ale ostatecznie były to świetne wyniki dla Ferrari.

Czy zemścicie się w wyścigu Toyoty w ich rodzinnym kraju, w Japonii?
Dlaczego nie, spróbujemy. W przyszłym tygodniu tam będziemy i, jak wspomniałaś, to jest dom Toyoty. Wygrali tutaj [na Monzy], a my tam postaramy się dać z siebie wszystko. Będzie trudno. Wiemy, że Toyota jest silniejsza od nas, ale nie spodziewaliśmy się wygranej w Le Mans. Chcemy po prostu kontynuować nasze wysiłki i prowadzić walkę o mistrzostwo do Bahrajnu. Musimy po prostu przetrwać w Fuji, próbować wywierać na nich presję i kontynuować walkę aż do Bahrajnu.

Czy fajnie jest zobaczyć swój samochód w strefie dla fanów na Monzy i wiedzieć, że Formuła 1 kibicuje Ferrari w hipersamochodach?
Tak. Oczywiście samochód jest tutaj, trofeum jest tutaj, a do tego bolid F1 ma specjalne malowanie i zawiera nasz żółty pas. Jestem po prostu dumny, że także zespół F1 cieszy się z w ten sposób z naszego sukcesu. Wiem, że to był świetny wynik dla Ferrari i jestem naprawdę dumny, że nasze barwy są na samochodzie [F1], a nasz samochód jest tutaj w strefie dla fanów, trofeum jest tutaj, więc jest dobrze, jest wspaniale.

Jak to jest być w parze z obecnymi mistrzami świata, Jamesem Calado i Alessandro Pier Guidim?
Jak już wspomniałem, byłem naprawdę szczęśliwy, gdy Antonello powiedział mi, że będę częścią tego wspaniałego zespołu. Oni już wiele wygrali razem: mistrzostwo, Le Mans, wiele wyścigów. Alessandro wygrał także wyścig 24h Spa-Francorchamps, więc są to kierowcy, którzy już wiele osiągnęli razem. Dla mnie bycie częścią tego zespołu było dodatkowym bodźcem, ponieważ byłem nowy w tej serii i tym formacie. Starałem się jak najwięcej od nich się nauczyć, byli bardzo otwarci i pozwolili mi uczyć się tyle, ile chciałem. Pamiętam, że w Le Mans każdej nocy rozmawiałem z Ale i Jamesem, omawialiśmy wszystkie sytuacje związane z VSC, slow zonami, co może się wydarzyć, jak zareagować... To dla mnie było dobre, ponieważ mimo że to był mój drugi wyścig Le Mans – pierwszy odbył się w 2018 roku z samochodem GTE – ale były to różne rzeczy. Jednak dzięki Ale i Jamesowi byłem naprawdę gotowy. Przed wyścigiem już wiedziałem, co się wydarzy i jak zareagować, więc to wszystko dzięki nim.

Wspomniałeś o samochodzie GTE, a wcześniej prowadziłeś również samochód LMP2. Jak ważne było dla ciebie prowadzenie tych dwóch samochodów przed przejściem do hipersamochodów?
Było to dobre doświadczenie, ponieważ to mnie nauczyło, jak podejść do innego rodzaju wyścigów. To nie są wyścigi sprinterskie, to wyścigi trwające sześć godzin. Wziąłem udział w sześciogodzinnych wyścigach w Szanghaju i Fuji w samochodzie LMP2, a w przypadku GTE wziąłem udział w 24-godzinnym wyścigu, więc miałem tam pewne doświadczenie. Oczywiście jeśli chodzi o klasę Hypercar jest zupełnie inaczej, ponieważ poruszanie się w tłoku jest zupełnie inne. W GTE i LMP2 musisz patrzeć w lusterka i starać się zachować odpowiednią przestrzeń oraz nie tracić zbyt wiele czasu. W przypadku hipersamochodów jest zupełnie inaczej – musisz po prostu wyprzedzać w odpowiednim momencie i we właściwym czasie. Dla każdego kierowcy było to coś nowego, ponieważ było to także nowe doświadczenie dla Jamesa i Ale. Zatem razem nauczyliśmy się tego od pierwszego wyścigu do Le Mans i myślę, że wykonaliśmy wspaniałą pracę, ponieważ nie popełniliśmy żadnego błędu. Mogę ci powiedzieć, że naprawdę trudno jest nie popełnić żadnych błędów przez 24 godziny.

Czy masz jakieś plany, aby w przyszłości ponownie prowadzić samochód GT?
Szczerze mówiąc, to nie wiem. Teraz jestem naprawdę szczęśliwy tu, gdzie jestem. Naprawdę cieszę się tym nowym rozdziałem mojej kariery. Oczywiście triumf w Le Mans już w pierwszym sezonie to coś, czego się nie spodziewałem, ale jest jeszcze wiele do zrobienia. Po Le Mans wróciliśmy do walki o mistrzostwo, więc musimy – jak wcześniej wspomniałem – walczyć do samego końca, a potem mamy wiele lat, aby zrobić wiele dobrych rzeczy. Myślę, że to mistrzostwa naprawdę rosną i się rozwijają. W przyszłym roku dołącza wielu producentów, takich jak Lamborghini, Alpine, BMW, więc to wspaniała seria, w której chcę osiągnąć naprawdę dobre wyniki.

Spędziłeś także jeden sezon w Formule E. Czy odniosłeś korzyści ze startów w tej serii pod względem aspektów związanych z wyścigami?
Szczerze mówiąc, od dziecka ścigam się w kartingu, w Formule 4, w Formule 3, a Formuła E była jedyną kategorią, w której samochód był zupełnie inny od tego, do czego byłem przyzwyczajony. Miałem sporo trudności w tamtym sezonie, ale każdy rok i każde doświadczenie sprawiają, że stajesz się lepszym kierowcą. Na przykład nauczyłem się, jak zarządzać baterią i wszystkim tym, co teraz mamy także w Hypercar, gdzie jest silnik hybrydowy, więc ważne jest także zarządzanie tym aspektem i innymi rzeczami. Każde doświadczenie po prostu czyni cię lepszą osobą i lepszym zawodnikiem.

Czy nie uważasz, że Formuła E jest bardziej agresywna?
Nie, niekoniecznie. Oczywiście, wyścigi są bardzo agresywne, ale w klasie Hypercar także ścigamy się bardzo agresywnie. Samochody są oczywiście mniej wrażliwe. W F1 jeśli delikatnie uszkodzisz przednie skrzydło, tracisz docisk, co nie jest dla ciebie dobre. Mogę ci jednak powiedzieć, że w Hypercar możemy naprawdę nadwyrężać samochód. To mocna konstrukcja, stworzona do wyścigów trwających 24 godziny, więc jest naprawdę wytrzymała i możemy się świetnie bawić, można być naprawdę agresywnym.

Czy czujesz się spełniony i odczuwasz spokój ducha, jeśli chodzi o twoją karierę w Formule 1?
Tak, czuję się świetnie w miejscu, gdzie jestem. Spędziłem trzy lata w F1, dałem z siebie wszystko. Być może nie była to odpowiednia chwila ani odpowiednie warunki, ponieważ wiemy, że w F1 priorytetem jest mieć odpowiedni samochód w odpowiednim momencie. Spędziłem trzy lata obok mistrza świata Kimiego Räikkönena i walczyłem z nim w każdym wyścigu, więc nie mogę na nic narzekać. Jestem teraz naprawdę szczęśliwy tu, gdzie jestem oraz tego doświadczenia, które zebrałem i mam nadzieję, że w przyszłości wydarzy się wiele, wiele rzeczy.

Czy chciałbyś może zobaczyć wyścigi WEC na torach ulicznych w przyszłości tak jak w Formule 1, czy Formule E?
Byłoby to trudne. W przyszłym roku na starcie będzie około 40 samochodów, a ściganie się na torze ulicznym z 40 pojazdami byłoby trochę niebezpieczne. Nigdy jednak nie wiadomo, co się stanie w przyszłości. W kalendarzu na przyszły rok będzie jeden dodatkowy wyścig, powiększając liczbę rund do ośmiu. Pojedziemy także do São Paulo, co jest świetne. Jak mówię, seria się rozwija i nigdy nie wiadomo, ale może będziemy ścigać się na torze ulicznym, nie wiemy. Jak już wspomniałem, uważam to za trudne wyzwanie przy tak wielu samochodach i tylu manewrach wyprzedzania... Zdarza mi się wyprzedzać pięć, sześć samochodów na jednym okrążeniu, a na torze ulicznym to nie jest to samo. Ponadto Le Mans to w pewnym sensie tor uliczny sam w sobie.

Wygrałeś Le Mans w Ferrari. Niektórzy jednak uważają, że to AF Corse, a nie Ferrari z Maranello. Czy myślisz, że robi to tobie pewną różnicę?
Część operacji wyścigowych może być prowadzona przez AF Corse, ale całe inżynieria jest wykonywana w Maranello, więc to w dużej mierze wysiłek Ferrari. Prosimy także o pomoc w zrozumieniu tego faktu, że Maranello jest bardzo zaangażowane. Gdyby tak nie było, trofeum nie byłoby tutaj, tylko zostałoby w AF Corse w Piacenza.

Masz jakieś plany na przyszłość poza WEC?
Teraz nie myślę o przyszłości. Myślę o 6h Fuji w przyszłym tygodniu, a potem kolejnym wyścigu w Bahrajnie w listopadzie. Poza tym będę tutaj w F1 jako kierowca rezerwowy przez ostatnie kilka wyścigów. Teraz skupiam się tylko na tym. Jak już wspomniałem, jestem bardzo szczęśliwy tu, gdzie jestem. Co do przyszłości, nigdy nie wiadomo. Teraz skupmy się tylko na teraźniejszości, na walce o mistrzostwo, a potem zobaczymy.

Jesteś także kierowcą symulatora F1 i dzielisz tę rolę między innymi z Robertem Szwarcmanem. W piątek to on testował na symulatorze. Czy ta część twojej pracy dla Ferrari zmieniła się teraz kiedy jesteś w WEC?
Nie, dzielimy to z Robertem, a także z Antonio [Fuoco] i Davide [Rigonem]. Jesteśmy zespołem czterech kierowców rozwojowych. Jeśli chodzi o rolę kierowcy rezerwowego, to wykonujemy tylko niektóre z wyścigów – ja robię takie rundy, a Robert pozostałe. Jako że jesteśmy bardziej zajęci, musimy znaleźć sposób, jak zarządzać dwoma kalendarzami, ponieważ robimy także wiele testów związanych z klasą Hypercar. To naprawdę trudne. Ostatecznie jednak wiele się nie zmieniło. Po prostu wykonujemy tę samą pracę, teraz tylko z większą liczbą kierowców, i staramy się wszyscy razem dążyć do jednego celu – zrobić to, co najlepsze dla Charlesa i Carlosa.

Wspomniałeś o Antonio Fuoco. Miał on bardzo poważny incydent na torze Spa-Francorchamps z powodu braku koców grzewczych na opony. Jaka jest twoja opinia na ten temat? Czy uważasz, że F1 powinna się nad tym zastanowić, zanim zmienią te przepisy?
Tak, uważam, że powrót koców grzewczych był słuszną decyzją przed Le Mans. To w końcu kwestia bezpieczeństwa. Jak widzieliśmy, Antonio to zawodowy kierowca. Ściga się od dziecka, więc utrata panowania nad samochodem na prostej nie jest miła i naprawdę niebezpieczna. Jeśli jacyś kierowcy nadjeżdżają i nie widzą cię, wówczas może dojść do wypadku. Dla Le Mans było to dobre rozwiązanie, ponieważ jazda nocą to coś zupełnie innego. Jeśli obrócisz się na prostej w nocy, to trudno coś zobaczyć. W Japonii wrócimy do normalnych przepisów. Ale zobaczymy. Dla mnie, gdy chodzi o kwestie bezpieczeństwa, musimy być ostrożni i się nad tym zastanowić.

Dziękuję bardzo. To była wielka przyjemność. Dziękuję za twój czas.
Również miło mi było.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze