Mark Sutton specjalnie dla ŚwiatWyścigów.pl

Ten wywiad był możliwy dzięki wsparciu naszych czytelników. Jeśli chcesz czytać więcej ekskluzywnych wywiadów 1-na-1, postaw nam kawę!

W świecie Formuły 1 wszystko odbywa się w ułamku sekundy, przez co niezwykle trudno to uchwycić. W paddocku jest jednak człowiek, który opanował tę sztukę i za co go pokochano. Mark Sutton nie tylko był świadkiem wielu historycznych wydarzeń, ale uwiecznił je na ponadczasowych zdjęciach, stanowiących fundament działalności Sutton Images – międzynarodowej agencji, której nazwa musi pojawić się w każdej rozmowie o fotografii w F1. Korzystając z luki w swoim napiętym grafiku, znalazł czas na udzielenie odpowiedzi na pytania Roksany Ćwik.

Click here for English version

Jak zaczęła się twoja przygoda z fotografią?

Zainteresował mnie mój ojciec, który od dziecka zabierał nas na wyścigi i robił mi zdjęcia z samochodami. Później mój brat Keith zaczął robić zdjęcia aparatem ojca, a ja obserwowałem go przy pracy, nie mogąc samemu dostać przepustki przed ukończeniem 18 lat.

W latach 1981-1983 mój brat pracował jako fotograf Ayrtona Senny w Formule Ford i F3. Moja przygoda rozpoczęła się w momencie, gdy pomagałem mu podczas wyścigu na Oulton Park i znalazłem się we właściwym miejscu we właściwym czasie, by uchwycić jak Senna i Martin Brundle wchodzą w zakręt obok siebie, a następnie zderzają się i ich samochody lądują jeden na drugim. Te zdjęcia obiegły cały świat.

Pamiętasz swoje pierwsze zdjęcie związane z Formułą 1?

Moją pierwszą akredytację otrzymałem na Grand Prix Europy 1984 na torze Brands Hatch. Przytłoczyło mnie to, bo nie wiedziałem wiele o F1 i nie mogłem uwierzyć w to, jak szybkie były tamte samochody. Relacjonowałem też testy Ayrtona Senny dla Tolemana i McLarena, rok wcześniej na Silverstone.

Którą erę F1 najlepiej się fotografowało?

Myślę, że lata 80. i 90. były najlepsze ze względu na swoją otwartość. Nie dbano tak o tajemnice i prywatność, a kierowcy byli bardziej zrelaksowani i nie przeszkadzało im, gdy robiłem zdjęcia na basenie, czy jak grają w tenisa. Nie używało się komputerów, a kierowcy nie mieli tylu narad z zespołem i obowiązków prasowych – teraz są zajęci od momentu, w którym wstaną.

Ile zajmuje dostarczenie zdjęć po wyścigu?

Cały proces zmienił się przez ostatnie 20 lat. Odeszliśmy od wywoływania filmu i robienia wydruków lub duplikatów oryginałów i teraz wszystko jest cyfrowe, a aparaty są niesamowite. Teraz nasze aparaty są połączone bezprzewodowo z punktem internetowym; wybieramy zdjęcia i wrzucamy na serwer, skąd pobierają je nasi pracownicy w biurze, czekający na zdjęcia prosto z toru.

Czy samemu wybierasz i edytujesz zdjęcia?

Tak, wszystkie zdjęcia wybieram ze swojego MacBooka w aplikacji Photo Mechanic, po czym przechodzę do Photoshopa, by je przyciąć i wprowadzić poprawki, a następnie wrzucam je prosto na serwer w biurze. Zwykle wysyłam około 1200-1500 zdjęć na wyścig, czasami więcej.

Ile osób pracuje w Sutton Images i jak wygląda proces zatrudnienia?

Za czasów filmu mieliśmy więcej pracy w biurze. Teraz całą pracę wykonują dwaj edytorzy, jest jeszcze obsługa klienta i dwaj fotografowie – Keith i ja. Cała reszta to wolni strzelcy, w ten sposób łatwiej jest zaplanować budżet na wyścigi i cały sezon.

Czy poproszono cię kiedyś, byś sfotografował jakieś rozwiązanie techniczne?

Oczywiście i ciągle robimy takie zdjęcia. Myślę, że pokazanie ludziom strony technicznej, rozwoju F1 i tego, co się zmienia z wyścigu na wyścig, należy do naszych obowiązków. Fanów bardzo to interesuje, więc udostępniamy te zdjęcia na stronie internetowej.

Jako fotograf musisz radzić sobie ze wszystkim, co na ciebie spadnie. Czy jest coś, czego nie lubisz?

Bardzo trudno relacjonować ten sport, przy 21 wyścigach, ale wciąż mnie to fascynuje. Uwielbiam nowe kraje i nowe wyścigi, poza tym wychowałem się na tym sporcie i śledziłem go w telewizji. Posiadanie swojego ulubieńca, jakim był dla mnie Emerson Fittipaldi, a później Ayrton Senna, oraz obserwowanie wszystkich zmian również pobudza moje zainteresowanie.

Kilka miesięcy temu Lewis Hamilton wykorzystał twoje zdjęcie bez pozwolenia. Jak rozwiązaliście sytuację?

Tak, po wyścigu na Monzy w 2015 roku, wychodząc z toru zrobiłem telefonem serię zdjęć, jak palił gumę przed kibicami na swojej MV Agusta. Wysłałem trzy zdjęcia do biura, po czym pojechałem na lotnisko. Tam wszedłem na stronę Daily Mail i zobaczyłem to zdjęcie, podpisane jako Lewisa.

Napisałem o tym na swoim profilu i następnego dnia otrzymałem telefon od jego menedżerów. Odbyliśmy szybką rozmowę, a później spotkaliśmy się w Singapurze i doszliśmy do porozumienia, że może używać tego zdjęcia z podpisem @suttonimages i oboje byliśmy zadowoleni. Co więcej, po swojej awarii w Malezji wykorzystał on nasze zdjęcie tego, jak się modli, co wywołało największą reakcję w historii F1, zbierając 165 tysięcy polubień na Instagramie.

Obecnie niemal każdy ma przy sobie aparat, media społecznościowe rosną w siłę, a przepływ informacji jest bardzo szybki. Czy twoja praca jest przez to trudniejsza niż kilkadziesiąt lat temu?

Świat nieustannie się zmienia, a naszym zadaniem jest za tym nadążyć. Sutton Images zawsze się to jednak udawało – otworzyliśmy naszą pierwszą stronę internetową w 1996 roku, później przeszliśmy na zapis cyfrowy, a teraz codziennie udostępniamy zdjęcia i informacje na portalach społecznościowych. Mamy też wiele nowych pomysłów i pracujemy nad nowymi rozwiązaniami.

To oczywiste, że uwielbiasz podróżować, ale czy myślisz, że w pewnym momencie w kalendarzu będzie zbyt wiele wyścigów?

Tak, lubię podróżować. Wiele osób mówi mi, że mam najlepszą pracę na świecie, ale nie rozumieją presji związanej z tym zawodem. To bardzo wymagające środowisko. Niektórym osobą płaci się od wyścigu, więc można rzec, że pod tym względem im więcej rund, tym gorzej.

Fajnie by było mieć więcej wyścigów w USA, o ile klasyczne i tradycyjne wyścigi zawsze będą miały swoje miejsce w kalendarzu. Powinniśmy też pomyśleć o nowych krajach jak Argentyna, Indonezja i Katar, czy nawet o powrocie na wspaniałe tory jak w Turcji, Indiach czy Korei Południowej.

Czy zdarzyło się coś, przez co postrzegałeś swoją pracę jako niebezpieczną?

Wiem, że sport motorowy jest niebezpieczny i kilka razy musiałem polegać na szczęściu, ale nie patrzę przez to inaczej na życie. FIA cały czas jednak poprawia bezpieczeństwo nie tylko kierowców, ale i fotografów, poprzez przemyślane miejsca ich stanowisk, siatki ochronne, poprawę standardów, itd.

Masz przyjazne stosunki z ochroną na torach?

Tak, przez 25 lat relacjonowania F1 nawiązałem przyjazne stosunki z wieloma osobami, którzy szanują moją pracę.

Czy często jesteś proszony o wskazówki?

Wiele osób zadaje to samo pytanie – jak zostać fotografem F1 – na co prosta odpowiedź brzmi, że potrzeba dużo pasji i chęci, jak i trzeba się wiele po drodze nauczyć. Za każdym razem gdy sięgam po aparat, robię to z przyjemnością, jednak ja też ciągle uczę się czegoś nowego.

Jak przebiega twoja współpraca z Nikonem?

To już czwarty rok naszego partnerstwa, jak i wspaniałych relacji. Zaczęliśmy od Nikona D4, później ulepszonego D4s, a teraz D5, którego testowaliśmy w imieniu Nikona podczas prezentacji i testów w Barcelonie. To wspaniały aparat; bardzo wszechstronny i zapewnia wspaniałą jakość obrazu, co czyni go świetnym narzędziem do pracy w F1.

Nadal będziemy sprawdzać i pracować nad nowymi rozwiązaniami w F1, przesuwając granice technologii. Podczas rundy w Yas Marina, testowałem na przykład nową kamerę Nikon Mission 360, która powinna przesunąć granicę dotychczas znanych zdjęć przestrzennych.

Niektórzy nazywają cię „artystą fotografii F1”. Jak się z tym czujesz?

Tak, słowo artysta pojawiało się wielokrotnie. To niesamowite, jak bardzo zawód fotografa zmienił się dramatycznie od kiedy zacząłem w 1985 roku w czasach starego dobrego czarno-białego filmu. W erze cyfrowej tworzenie niepowtarzalnych zdjęć jest bardzo trudne, ale mimo to uważam, że zapał i pasja są kluczem do narodzin artysty tworzącego światłem i czasem otwarcia migawki. Dobra znajomość torów, kierowców i zespołów także pomaga.

Jak długo będziemy oglądać na torze Marka Suttona z aparatem zawieszonym na szyi?

Nadal kocham F1, więc dojdę przynajmniej do 500 wyścigów i wtedy zobaczę, czy nadal jestem zmotywowany i podoba mi się taki tryb życia. W tym roku, poza 21 wyścigami F1, pracowałem przy czterech rundach azjatyckiego pucharu Audi R8 LMS.

Archiwum Sutton Images jest dostępne na stronie www.sutton-images.com, gdzie możecie także wejść w posiadanie wyjątkowych fotografii autorstwa m.in. Marka Suttona.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze