Bernhardowi do ideału brakuje tylko Monzy

Nie pierwszy raz, tor Monza pojawił się jako kolejne z miejsc, które mogłyby odwiedzić Długodystansowe Mistrzostwa Świata. Tym razem, o słynnym włoskim obiekcie wspomniał Timo Bernhard.

W wywiadzie dla niemieckiego motorsport-total.com, były mistrz świata z Audi, a obecnie kierowca konkurencyjnego Porsche chwalił obecny kalendarz mistrzostw, uznając go za niemal idealny zarówno pod względem ilości rund, jak i miejsc, gdzie się odbywają. Do owego ideału brakuje mu już tylko jednego obiektu, toru Monza, który Niemiec sam przyznaje, że jako fan klasycznych, „starych” pętli ceni bardzo wysoko – i który chciałby zobaczyć w dziesięciopunktowym kalendarzu sezonu 2017.

Monza jest tu dlatego, że jestem miłośnikiem klasycznych układów pętli” – powiedział Bernhard komentując możliwość poszerzenia kalendarza do dziesięciu rund – „Monza ma wówczas wolną drogę”.

Bernhard po raz kolejny cieszy się również z kolejnej już obecności serii WEC w jego kraju, zauważając sukcesy, jakie odnosi runda WEC na torze Nürburgring – m.in. ponowną obecność ponad 50 tys. kibiców. Nie bez znaczenia było dla niego także pierwsze tegoroczne zwycięstwo odniesione właśnie na „swoim” terenie – wszystkim tym argumentując, że niemal pewne pojawienie się Nürburgring w kalendarzu sezonu 2017 to dobra decyzja organizatorów.

Co ciekawe, Bernhard tym razem niewiele mówił o nadchodzącej rundzie w Meksyku – zastanawiał się za to nad innymi rundami, tymi ciekawymi i tymi, które mogłyby z kalendarza zniknąć. Z tych ostatnich, wskazał on przede wszystkim na Bahrajn, rundę nie tak ciekawą, jak Spa czy Nürburgring – lecz z drugiej strony przypomniał, że istnieją również kwestie finansowe, które szczególnie producentów skłaniają ku tamtemu regionowi. Z tego powodu, Bernhard zastanawiał się bardziej nad tym, gdzie wolałby, ażeby odbyła się runda WEC – wskazując na Yas Marina jako nieco bardziej interesujący go obiekt. Co do swoich marzeń, Niemiec wspomina natomiast o torach takich, jak Bathurst czy kultową Północną Pętlę Nürburgring – wiedząc jednak doskonale, że z przyczyn technicznych nie pojawią się one w kalendarzu.

Na obecnym etapie, kalendarz sezonu 2017 WEC zawiera wciąż te same 9 rund, co tegoroczny cykl zmagań. Jako pewne i z określoną już datą widnieją jednak tylko cztery rundy europejskie – z pozostałych pięciu, pewne obecności w kalendarzu są jak na razie jedynie Meksyk i Bahrajn. Z pozostałych trzech, Fuji i Szanghaj także uznawane są za bliskie pewności – najwięcej wątpliwości budzi, nieco paradoksalnie, tor w amerykańskim Austin, o problemach finansowych którego mówiło się już od dłuższego czasu.

W jego wypadku, zaskakującą jest choćby informacja, że rundę amerykańskiej serii IMSA SportsCar (dotychczas odbywającą się w przeddzień wyścigu WEC) w 2017 roku przesunięto na weekend, w którym odbędzie się runda WEC w Belgii – zamieniając tym samym z rundą amerykańskiej serii na słynnym torze Laguna Seca. Dla niektórych obserwatorów jest to działanie w celu stworzenia dwóch imprez w różnych okresach roku zamiast jednej i przez to zgromadzenie łącznie większej ilości kibiców – inni wskazują jednak, że równie dobrze jest to pierwszy efekt rozstania się toru z WEC.

Wstępny kalendarz sezonu 2017 poznamy najprawdopodobniej na początku września.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze