Szalona godzina dramatycznego wyścigu

Audi nr 8 wygrało wyścig na torze Spa-Francorchamps. W dramatycznych okolicznościach powstał ostateczny kształt podium klas LMP2 i GTE Pro.

Kolejny wyścig i jeszcze większa porcja szaleństw i zwrotów – tak można określić tegoroczną batalię na Spa-Francorchamps. Ostatnia godzina pokazała, że nawet pewni triumfatorzy rywalizacji muszą odczekać z triumfem przynajmniej do przekroczenia linii mety – z drugiej strony, ci skreśleni już na początku mogą ostatecznie zająć bardzo wysokie pozycje. Nie zabrakło także bezpośredniej rywalizacji, w której liczył się każdy ułamek sekundy – a i sama obecność na torze może mieć niebagatelne znaczenie.

Wśród prototypów LMP1, do mety zwycięstwo dowiozła załoga Audi nr 8. Wprowadzając pojazd do boksów po rozpoczęciu ostatniej godziny wyścigu, ekipa wzbudziła strach u kibiców, a nadzieję u konkurentów – było to jednak tylko sprawdzenie stanu samochodu na ostatnią godzinę. W konsekwencji, Porsche mogło się cieszyć tylko z drugiego miejsca załogi nr 2 – a co gorsza, pojawienie się na torze Toyoty nr 5 pod sam koniec oznaczało sklasyfikowanie jej w stawce i odebranie załodze nr 1 i producentowi kolejnych kilku punktów. Audi miało za to szansę na poprawienie pozycji także załogi nr 7, która w ostatniej godzinie traciła niecałą minutę do czwartego Rebelliona nr 12 – niestety, wytrącenie z toru przez prototyp LMP2 odebrał mu tą szansę.

Po części dlatego, po raz drugi z podium i miejsc 3-4 mogła się cieszyć ekipa Rebelliona – załoga nr 13 ponownie plasując się na podium całego wyścigu. Dwóch kolejnych podiów Rebelliona, w historii FIA WEC nie było jeszcze nigdy – ba, próżno jest tu szukać nawet takiej sytuacji w przypadku dowolnych dwóch prywatnych zespołów. Rebellionowi udało się nie tylko to, ale i dwukrotne zajęcie tak wysokich miejsc – kto wie, kiedy zobaczymy taki układ po raz kolejny.

W klasie LMP2, spory wpływ na sytuację okazała się mieć neutralizacja spowodowana wypadkiem Forda – zbliżyło to do siebie Nicolasa Lapierre, Luisa Deraniego, Filipa Albquerque i Roberto Merhiego – co więcej, w tej właśnie kolejności. Pół godziny przed metą, w najlepszej sytuacji był Derani, gdyż Merhi otrzymał karę za wyjazd na tor przy czerwonym świetle, a Lapierre musiał jeszcze raz dotankować pojazd – końcówka pokazała jednak, że nie było to wcale takie proste. Po wypracowaniu pewnej przewagi, bardzo późny i szybki pit-stop Francuza przywrócił go do walki zaraz za Brazylijczykiem – a wtedy Lapierre od razu wziął się do ataku, który zakończył się ostatecznym zwycięstwem załogi Signatech. Spore szanse na podium mieli także Albuquerque i Merhi – niestety, im nie udało się już pokonać załogi Extreme Speed, po części wskutek walki między sobą, zakończonej podium dla załogi Manor.

Do największej niespodzianki ostatniej godziny doszło jednak w klasie GTE Pro. Dominująca przez cały wyścig ekipa AF Corse była pewnym triumfatorem tegorocznego wyścigu – zaledwie 10 minut przed jego końcem, w prowadzącym Ferrari nr 51 pojawił się jednak dym. W dramatycznych okolicznościach, Gianmaria Bruni i James Calado ponownie zostali pozbawieni zwycięstwa – i ponownie, podium otrzymali w prezencie kierowcy Aston Martina, tym razem ci z załogi nr 97. Najbardziej jednak mogli się cieszyć kierowcy Forda nr 67 – nowa konstrukcja po raz pierwszy znalazła się na podium, i to na drugim miejscu. Szczęście mieli również kierowcy Porsche – totalnie niekonkurencyjny w tym wyścigu, ukończyli go jako czwarci, przeskakując Aston Martina, Forda i Ferrari.

Niespodzianek spodziewaliśmy się za to w klasie GTE Am, gdzie po neutralizacji, każda z trzech czołowych załóg mogła wygrać wyścig – walka rozpoczęła się od przejęcia prowadzenia przez Françoisa Perrodo, dość szybko jednak odzyskanego przez Pedro Lamego. Tuż za nimi jechał Patrick Long, który również starał się przejąć pozycję Ferrari – niestety, w jego przypadku sukcesu jednak nie było, gdyż w ostatnich minutach Porsche zmuszone było zjechać na długi pit-stop. Trzecie miejsce przejęła tracąca okrążenie Corvette od Larbre, w której Pierre Ragues do końca walczył z Wolfem Henzlerem z Porsche od KCMG.

Kolejnym wyścigiem serii będzie 24-godzinny Le Mans, który odbędzie się już w dniach 18-19 czerwca.

Nie przegap żadnej informacji. Obserwuj ŚwiatWyścigów.pl na Google News.

Postaw mi kawę na buycoffee.to
Pokaż komentarze